Sposób na morderstwo: sezon 5, odcinek 1 i 2 – recenzja
Sposób na morderstwo powraca z kolejnym sezonem i nowymi pomysłami. I mimo że schemat pozostaje ten sam, to premierowe odcinki nie tylko zachęcają do oglądania dalej, ale dostarczą dobrej jakości rozrywki. Oczywiście kolejny sezon nie może obyć się bez tytułowego morderstwa. Wyliczankę, kto zginął tym razem, czas zacząć.
Sposób na morderstwo powraca z kolejnym sezonem i nowymi pomysłami. I mimo że schemat pozostaje ten sam, to premierowe odcinki nie tylko zachęcają do oglądania dalej, ale dostarczą dobrej jakości rozrywki. Oczywiście kolejny sezon nie może obyć się bez tytułowego morderstwa. Wyliczankę, kto zginął tym razem, czas zacząć.
How to Get Away with Murder rozpoczyna się w nowym sezonie od wesela Connora i Olivera, podczas którego dochodzi prawdopodobnie do morderstwa. Ktoś bardzo ranny zbliża się do domu weselnego, by tam upaść i widowiskowo wykrwawiać się na ziemi pokrytej śniegiem. Widz nie wie, kim jest ofiara, ponieważ wydarzenia pokazane są jej oczami. Słyszymy tylko ciężki, charczący oddech, z którego ciężko wywnioskować chociażby płeć. Serial nie byłby sobą, gdyby po takim intrygującym rozpoczęciu nie przesunął akcji w czasie. I tak, jak w poprzednich sezonach, tak i w tym, cofamy się o trzy miesiące, by obserwować wydarzenia prowadzące do tej tragedii.
W tym miejscu rozpoczyna się właściwa fabuła, która od samego początku porywa widzów ze sobą i już nie puszcza. Przede wszystkim akcja powraca do szkolnej ławy, a dokładniej do kliniki Annalise Keating, która będzie walczyć o prawa niesłusznie skazanych więźniów. Po spektakularnej wygranej w Sądzie Najwyższym z poprzedniego sezonu, czas przejść do konkretnych czynów i pomóc tym, którzy byli zaniedbani przez system sądownictwa. Ponieważ pochłania to spore ilości środków finansowych, Annalise zatrudnia się nie gdzie indziej, tylko w Caplan & Gold, co jeszcze bardziej komplikuje i tak już nadwyrężone stosunki pomiędzy nią samą, Tegan i tzw. Piątką Keating. I to właśnie ten wątek ogląda się z niekłamaną przyjemnością, i póki co nie nudzi, a zarazem jest powrotem do korzeni. Działa tutaj proceduralny gatunek serialu, który pozwala w ciągu jednego odcinka rozwiązać sprawę sądową i tym samym dostarczać każdorazowo nowych bohaterów, historii i różnych emocji. Czyli wszystko to, za co kochamy seriale proceduralne. Z drugiej strony ten wątek pozwala naszym głównym bohaterom być znowu razem, a jednocześnie walczyć ze sobą w wyścigu szczurów. Już w premierowym odcinku Piątka Keating, staje w szranki z innymi kandydatami o miejsca w klinice Annalise i co ciekawe, nie wszystkim udaje się dostać miejsce. Asher przegrywa walkę o stołek z nikim innym, jak Gabrielem Madoxxem, co tym samym pozwala na wprowadzenie postaci Gabriela na stałe do serialu.
Gabriel pojawił się już w finale poprzedniego sezonu, gdzie zasugerowano nam, że może być spokrewniony z Bonnie. Jego postać jest kreowana na inteligentnego, ale aroganckiego młodego człowieka, który wie, czego chce i z pewnością posiada kilka tajemnic. Wątek jego pochodzenia i motywacji jego działań, stanowi jedną z wielkich niewiadomych tego sezonu. Jest to tym bardziej interesujące, że Frank śledzi każdy jego ruch i zdaje relację komuś, kto z pewnością nie jest Annalise. Ponownie Frank działa jako podwójny agent i wprawia to zwyczajnie w konsternację. Biorąc pod uwagę jego poprzednie relacje z Bonnie i samą Annalise, jego obecne zachowanie jest co najmniej podejrzane. Nie mówię, że wychodzi poza jego zwyczajowy charakter, bo Frank zawsze gra na wiele stron, ale ciężko rozgryźć po czyjej jest tym razem. I co ważniejsze, wobec kogo okaże ostatecznie lojalność.
Skoro już o wybieraniu stron mowa, nie tylko Frank jest podwójnym agentem. Również i Bonnie wydaje się grać na dwa fronty. I ponownie w tym przypadku ciężko jest do końca wyczuć, która z jej relacji jest prawdziwa. Bonnie zaplątała się w “związek” ze swoim przełożonym, prokuratorem Millerem. W teorii, by wybadać jak wiele informacji przekazał mu Denver. W praktyce jednak ich relacja może być o wiele prawdziwsza, niż Bonnie by pierwotnie chciała. W kontrze tej całej sytuacji jest Annalise, z którą Bonnie łączy więź silniejsza, niż wszystkie inne w jej życiu. A ewentualny związek z Millerem może zaszkodzić nie tylko Bonnie, ale prawie wszystkim bohaterom serialu.
Bonnie jest jedną z najciekawiej prowadzonych postaci serialu, a wyrywkowe wydarzenia z przyszłości pokazują, że będzie miała ona coś wspólnego morderstwem tego sezonu. Bardzo dobrze ogląda się też sceny jej i Annalise, gdzie jest widoczne napięcie między bohaterkami i ta ich zadziwiająca zależność. Obie aktorki w swojej obecności wspinają się na wyżyny swojego aktorstwa, dostarczając spektakularnych scen. Sama postać Annalise błyszczy w tym sezonie, zarówno w odcinku pilotowym, jak w tym następnym po nim. Zdecydowanie na korzyść całego serialu działa postać Annalise jako silnej, zdeterminowanej i posiadającej kontroli nad sytuacją kobiety. Jej charyzma sprawia, że wydarzenia są dynamiczne i spójne. Jeśli porównamy do poprzedniego sezonu, to nowy ma po prostu energię, której wielokrotnie poprzednio brakowało. Pytanie brzmi: na ile tej energii wystarczy?
Jeśli idzie o pozostałych bohaterów serialu, to nowy sezon ani nie zaskakuje, ani nie rozczarowuje. Nie dokonano żadnych większych zmian, a zachowanie postaci wydaje się być dość logiczne i wiarygodne. Laurel jest zaaferowana opieką nad dzieckiem, a Michaela jest równie irytująca co poprzednio. W najgorszym położeniu jest Asher, który jako jedyny został odseparowany od reszty postaci - nie dostał się do kliniki Annalise. Udało mi się jednak zatrudnić w biurze prokuratora Millera, co ustanawia go w sąsiedztwie Bonnie. Posiadamy zatem obóz Annalise i mały obóz Bonnie. Poza tymi wydarzeniami jest Nate Lahey, który prowadzi śledztwo na własną rękę, by odkryć, kim jest zaginione dziecko Bonnie. Zapewne jego odkrycia najwięcej namieszają w chwilowo dość poukładanym świecie bohaterów.
Można spokojnie uznać, że Sposób na mrderstwo zaliczył udane otwarcie sezonu. Zaproponowane wątki są dobrze osadzone we wcześniejszych wydarzeniach i wydają się być logicznym ich następstwem. Sam poziom skomplikowania wydarzeń również zadowala. Serial jak zwykle oferuje zagadkę, na której rozwiązanie trzeba będzie czekać przynajmniej do zimowego finału, a także dostarcza dobrze zrealizowanych spraw sądowych, które ogląda się przyjemnie i z widocznym zainteresowaniem. Część obyczajowa serialu też radzi sobie dobrze, wobec tego całość jest warta poświęconego czasu.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Paulina WiśniewskaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat