Sposób na morderstwo: sezon 5, odcinek 11 – recenzja
Kolejny odcinek pokazuje, jak bardzo sezon 5B jest nierówny. Odcinki skaczą jakościowo i tym razem nieco trudniej śledzić i tak już zagmatwane wątki serialu.
Kolejny odcinek pokazuje, jak bardzo sezon 5B jest nierówny. Odcinki skaczą jakościowo i tym razem nieco trudniej śledzić i tak już zagmatwane wątki serialu.
Przede wszystkim za dużo się dzieje i to na różnych frontach. To, co wydawało się jasne i logiczne w poprzednim odcinku, teraz już takie łatwe nie jest. Na pierwszy rzut oka wysuwa się Nate, który nie słucha Annalise i mimo wszystko dąży do tego, by odkryć, kto naprawdę zlecił morderstwo jego ojca, i przy okazji wywinąć się z własnego przestępstwa. I mimo że przez cały czas chodzi, szuka, dopytuje, prosi, odpowiada na pytania i miga się od odpowiedzialności, to i tak na koniec odcinka jego odkrycie wcale nie jest tak szokujące, jak być powinno. Jako widz jestem zmęczona jego zagrywkami, tym bardziej, że sposób, w jaki mi się je podaje, jest zagmatwany. Niby jest w tym większy plan, by cała odpowiedzialność spadła na panią gubernator, niby w niektórych sprawach Nate ma nawet rację, ale łatwo można stracić zainteresowanie tym wątkiem. Za dużo było zapychającego sceny zbędnego gadania niż właściwego przekazywania informacji. Z drugiej strony te sceny dialogów też nie należały do najbardziej emocjonujących, więc dla widza nie pozostało za wiele, by zaangażować się w ten wątek.
O wiele więcej uwagi przyciąga postać Bonnie, która popada w depresję po śmierci Millera. Zaczyna wątpić, czy to on jest odpowiedzialny za morderstwo Nate’a seniora i coraz bardziej dociera do niej, że Miller mógł być tym jedynym mężczyzną, z którym mogłaby ułożyć sobie życie. Jest to bardzo ciekawy popis aktorski, a także bardzo istotny element całego serialu. Równie emocjonująco, ale jednocześnie bardziej irytująco wypada Laurel, która dostaje swoistego rodzaju histerii na myśl o tym, że jej mały synek był świadkiem morderstwa. Tym razem to ona przejęła rolę wiecznie panikującego i rozhisteryzowanego studenta, która dotychczas należała do Connora. Cała Piątka Keating stanowi jedynie tło dla innych bohaterów, wobec czego nie do końca mają coś ciekawego do zaprezentowania. Ich wątki są raczej sporadyczne i niewiele wnoszą do całego odcinka. Michaela w dalszym ciągu stoi w ciekawej relacji wobec Tegan, która swoją drogą zaczyna węszyć na własną rękę. Będzie to kolejny atak na Annalise i być może będzie jednym z głównych zwrotów fabularnych pod koniec sezonu.
Annalise, która i tak ma dużo roboty, będzie miała jej jeszcze więcej, bo Gabriel został zatrzymany jako podejrzany w sprawie zniknięcia Millera. Jest to ciekawy punkt zwrotny, zostawiający kilka możliwości rozwoju serialu. Mimo wszystko można trochę żałować Gabriela w jego sytuacji. Biorąc pod uwagę, że Annalise ma kilka innych osób pod opieką, to z Gabrielem może być po prostu różnie. Annalise i jej studenci, a także Frank i Bonnie kroczą po bardzo kruchym lodzie, gdzie byle jedno niewłaściwe zeznanie pociągnie ich wszystkich na dno. Dlatego tym bardziej jestem ciekawa, co zrobi Annalise i czy zdecyduje się pomóc Gabrielowi, a może zrobi z niego kozła ofiarnego? Czas pokaże.
Serial nie rozpieszcza nas innymi, typowo adwokackimi wątkami. Niby coś tam ruszyło w sprawie Emmeta Crawforda, ale w gruncie rzeczy był to tak marginalny wątek, że oglądało się go bez większego zaangażowania. Mam wrażenie, że jest to fabularny zapychacz, by wypełnić po prostu czas przeznaczony na odcinek.
Po poprzednim, bardzo dobrym odcinku serialu How to Get Away with Murder ten epizod wydaje się być po prostu wyblakły. A szkoda, moje nadzieje wzrosły i zdecydowanie czuję teraz niedosyt.
Źródło: zdjęcie główne: Gilles Mingasson/ABC
Poznaj recenzenta
Paulina WiśniewskaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat