„Świat w opałach”: sezon 1, odcinek 8 i 9 – recenzja
"Świat w opałach" ("The Brink") to serial, który nie za bardzo pasuje do HBO. Nie oferuje on odważnej, nietuzinkowej rozrywki, do jakiej przyzwyczaiła nas stacja - dużo tu sztampy i humoru najniższych lotów.
"Świat w opałach" ("The Brink") to serial, który nie za bardzo pasuje do HBO. Nie oferuje on odważnej, nietuzinkowej rozrywki, do jakiej przyzwyczaiła nas stacja - dużo tu sztampy i humoru najniższych lotów.
"The Brink" ma jeden duży problem, czyli cały wątek Zeke'a i jego partnera. Pozbawiony jest on ikry, pomysłu, a oferowany widzom humor nie potrafi w ogóle rozśmieszyć - bardziej żenuje. Liczba nudnych, mdłych i głupich pomysłów jest tutaj zbyt duża, by można było powiedzieć: "O, to jest fajne. Ciekawe, co dalej". Tak naprawdę jest to jedyny wątek, który nie ma żadnego fabularnego celu ani tak naprawdę znaczenia. Sceny z dziewczynami Zeke'a oraz upijaniem się z kolegą sprawiają wrażenie sztampowych zapychaczy. Chociaż cliffhanger z 9. odcinka zapowiada jakąś sensowną rolę dla duetu, nie ma tu żadnego potencjału na to, by można było wykrzesać z nich coś interesującego.
Ciekawiej jest u Larsona, którego wątek rozwija się w interesujący sposób, a polityczne machinacje nadają mu tempa. Dobrze, że wyciągnięto tę postać z początkowego schematu bawidamka, któremu w głowie tylko fizyczne uciechy. Teraz można poczuć, że obserwujemy działania polityka, który ma na celu uratowanie świata dającego mu wiele rozkoszy. Jego działania mogą się podobać, bo są szalone, zabawne, a w niektórych momentach czuć nawet trochę napięcia. Oczywiście pojawia się też kuriozum, gdy Larson zrzuca na Talbota totalną swobodę, by przekonać innego szaleńca to objęcia władzy, ale właśnie w tych momentach serial pokazuje, czym powinien być - i to działa. Nadal żałuję, że żona (grana przez Carlę Gugino) jest tak mało wykorzystywana fabularnie. Ta relacja ma wielki potencjał komediowy.
[video-browser playlist="741485" suggest=""]
Jack Black to aktor na tyle specyficzny, że albo się go lubi, albo nienawidzi. Ja dawniej należałem do tej drugiej grupy, bo w większości przypadków kompletnie mnie nie bawił. W tym serialu jednak sprawdza się fantastycznie, a jego wątek nie tylko należy do tych najzabawniejszych, ale i pod wieloma względami najciekawszych. Perypetie Alexa i Rafiqa w obu odcinkach są zwariowane, a ich chwilowe kłótnie potrafią rozśmieszyć. Najfajniej jednak jest, gdy dochodzimy do przewrotu, kiedy napięcie sięga zenitu, a Rafiq uczynnie motywuje Talbota do zamachu. Fajny i dobrze zrealizowany pomysł. Więcej takich motywów!
Czytaj również: „Świat w opałach” – będzie 2. sezon
"The Brink" ma fajne pomysły, ale problemem jest, że więcej w nim sztampy i banału okraszonego nieciekawym humorem. Gdyby tak rozwinąć w ciekawym kierunku wątki Larsona i Talbota, pozbywając się jednocześnie Zeke'a, jakość serialu byłaby o wiele wyższa. Na razie jest zaledwie przeciętna.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat