Terapia bez trzymanki - sezon 2, odcinki 1-2 - recenzja
Data premiery w Polsce: 16 października 2024Terapia bez trzymanki powróciła z 2. sezonem, który rozpoczął się nieco niemrawo. Masa dobrego humoru maskowała jeszcze średnio angażujące wątki, które na pewno w trakcie serii zostaną rozwinięte.
Terapia bez trzymanki powróciła z 2. sezonem, który rozpoczął się nieco niemrawo. Masa dobrego humoru maskowała jeszcze średnio angażujące wątki, które na pewno w trakcie serii zostaną rozwinięte.
Pierwszy sezon Terapii bez trzymanki bardzo pozytywnie zaskoczył. Z powodzeniem połączył komedię z dramatem. Do tego Harrison Ford nie okazał się tylko wabikiem na widzów, bo cała obsada z Jasonem Segelem na czele potrafiła nadać swoim bohaterom głębi i kolorytu. Z dużą radością fani serialu przyjęli więc wiadomość o kontynuacji.
Pierwsze dwa odcinki nie były porywające, ponieważ 2. sezon zaczynamy w momencie, gdy większość bohaterów przeszła w pewnym sensie tytułową terapię – wyciągnęła wnioski, zrobiła krok naprzód w przepracowaniu swoich traum, problemów czy toksycznych zachowań. Nie odkrywamy niczego nowego w tych postaciach, bo wszystko zostało powiedziane wcześniej. Po prostu obserwujemy, jak sobie teraz radzą. Czekamy na jakiś kryzys, który rozkręci fabułę.
I rzeczywiście pod koniec pierwszego epizodu do poradni przyszedł mężczyzna, który spowodował śmierć żony Jimmy’ego w wypadku samochodowym. Choć pojawił się dosłownie na moment, to od razu wzbudził emocje, których poza retrospekcjami brakowało na przestrzeni odcinka. Pewnie właśnie wokół tego wątku – który prawdopodobnie skupi się na wyrzutach sumienia, stracie i przebaczeniu – będzie się kręcić cały sezon. I zapowiada się on poruszająco, skoro w kierowcę wciela się Brett Goldstein, który jest twórcą, scenarzystą i producentem wykonawczym serialu. Na pewno większość widzów kojarzy go ze świetnej roli Roya Kenta w Tedzie Lasso, za którą dostał dwie nagrody Emmy. Pod względem aktorskim nie mamy się o co martwić.
Natomiast poszczególne wątki jak na razie średnio angażują. Ciekawi ten z Grace, która trafiła do więzienia za to, że zrzuciła męża z klifu, co było efektem niekonwencjonalnych porad Jimmy’ego. Ma on potencjał na intrygujący rozwój wydarzeń, w których bohater będzie odczuwać niepewność w tym, czy dobrze wykonuje swoją pracę. A i sam proces może okazać się interesujący. Natomiast romansowy wątek Gaby i Jimmy’ego najbardziej kuleje. Twórcy wprowadzają do niego mnóstwo humoru związanego z seksem, tłumacząc łopatologicznie, dlaczego postacie ciągną ten związek. To sprawia, że Gaby, która rozpoczęła nowy rozdział w życiu jako profesorka na uczelni, traci w oczach widzów, choć Jessica Williams jest wspaniała. Też nie czuje się chemii między bohaterami, co jest największym problemem.
A co z Seanem? Realizuje się jako kucharz w foodtrucku, a my wciąż wałkujemy jego PTSD. Może jego sceny nie są porywające, ale przyziemne, konkretne i solidne z odrobiną humoru. Fajnie też, że teraz kontynuuje terapię z Paulem, który ma do niego inne podejście, bo pilnuje granic na linii pacjent–terapeuta. Paul jest dobrą przeciwwagą dla nadpobudliwego i rozchwianego psychicznie Jimmy’ego, a w nowym sezonie to wciąż działa. Harrison Ford jak zwykle przyciąga największą uwagę, mimo że nie uczestniczy w wielu scenach. Sarkazm postaci, ale też ciepło wobec Alice podczas ich wspólnych rozmów na ławeczce, które tym razem dobrze zmontowano, nigdy się nie znudzi. Jedynie jego związek z Julie jak na razie jest całkowicie bezbarwny i pozbawiony pomysłu.
Dużo humoru jak zwykle dostarczają Liz i Derek. Tylko wątek z nieśmiałym Connorem wydaje się zbyt przerysowany, ale dzięki nim jest strawny. Przybladł wątek Alice, która chyba najlepiej przepracowała żałobę, ale możliwe, że ewentualna konfrontacja z kierowcą, którą zasugerowano w końcówce 2. odcinka, go rozrusza. Z kolei Brian pojawił się tylko na kilka chwil, ale jego ekranowa energia zawsze dobrze oddziałuje na historię, rozbawiając widzów.
W odcinkach brakowało mi nowych pacjentów. Jeden Raymond, którego i tak kojarzymy z 1. sezonu, to trochę za mało. Po prostu nadaliby świeżości nowej serii, w której w zasadzie maglujemy dokładnie to samo.
Te dwa odcinki to niezły start dla 2. sezonu Terapii bez trzymanki, które wybroniły się humorem oraz lekkością i pozytywną atmosferą. Zarysowano nam pewne motywy i wątki, które będziemy eksplorować na przestrzeni serii. W końcu droga do uleczenia to nie sprint, ale maraton, a na dramaty i większe emocje jeszcze przyjdzie czas.
Poznaj recenzenta
Magda MuszyńskaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1942, kończy 82 lat
ur. 1966, kończy 58 lat
ur. 1974, kończy 50 lat
ur. 1944, kończy 80 lat