The Bold Type: sezon 1, odcinek 3 i 4 – recenzja
Serial dostarcza dwa kolejne, dobrze skrojone odcinki. Wszystko jest na swoim miejscu, bohaterki są kolorowe jak dotychczas, a ich przygody ostatecznie kończą się pozytywnie.
Serial dostarcza dwa kolejne, dobrze skrojone odcinki. Wszystko jest na swoim miejscu, bohaterki są kolorowe jak dotychczas, a ich przygody ostatecznie kończą się pozytywnie.
The Bold Type bardzo dobrze radzi sobie z dynamiką swoich odcinków. W ciekawy sposób balansuje pomiędzy przyspieszeniem akcji i utrzymywaniem jej w jednym miejscu, by nadać powagi poszczególnym elementom fabuły. Sprawdza się to idealnie, biorąc pod uwagę świat zewnętrzny, w którym umiejscowiono akcję. Duże miasto, dobrze prosperujący magazyn dla młodych kobiet wymagają tempa i pośpiechu, a zaraz potem zatrzymują się na chwilę kontemplując moment, w którym akurat się znajdują. To właśnie między innymi dzięki temu serial ogląda się z niekłamaną przyjemnością.
Poprzez kolorowe życie bohaterek serial co tydzień porusza inne, choć bardzo ważne, zwłaszcza dla kobiet, sprawy. Nie inaczej jest i teraz. Jane, której ambicje sięgają wyżej niż kolumna na temat związków i seksu, próbuje swoich sił w sektorze polityki. Ze wszystkich sił pragnie uzyskać możliwość wywiadu z panią kongresman nie po to, by porozmawiać na temat mody, ale po to, by młodzi ludzie mieli szansę aktywnego włączania się w świat polityki. Początkowo zderza się ze ściana powierzchownej oceny, a później hipokryzji. Jej podstępy, choć nad wyraz udane, nie przynoszą większych skutków. Jane zaczyna swoją żmudną walkę o to, by młodzi mieli prawo głosu i żeby ich opinie były słyszane na wszystkich szczeblach. I o ile sceny z panią kongresman wydają się być typowe dla współczesnego świata, o tyle reakcja Jaqueline jest jak najbardziej budująca. W momencie, kiedy głowy świata polityki ignorują aspiracje młodych, redaktor naczelna Skarlet daje im szansę. Mimo sprzeciwów doradców finansowych decyduje się otworzyć nową, polityczną kolumnę, w której podejmowane będą bieżące sprawy. Jane i jej upór, stają się punktem zapalnym dla takiej decyzji. I to może się podobać, bo postać Jaqueline przełamuje wszystkie stereotypy wrednej szefowej, kobiety która tylko żąda by rzeczy były zrobione, a nic nie daje w zamian. Jaqueline ma inspirować panie, pokazać że można osiągnąć cel nie poprzez strach, ale autorytet, argumenty i życiową mądrość. Każda pojedyncza scena z jej udziałem jest małym arcydziełem, dodającym pozytywnego kolorytu dla całego serialu.
Z kolei na ramiona Sutton Brady nakłada się pogoń za własnymi marzeniami. Sutton jest pracowita, lojalna i mocno stąpa po ziemi. Jej pragnieniem jest jednak praca w dziale mody i mimo trudnej przeszłości, decyduje się przełamać swoje obawy i zaryzykować walkę o nową posadę. Jest wątek jest bardzo symboliczny i nieco naiwny, choć trzeba przyznać że dobrze się go ogląda. Jej związek z Richardem ociera się o ramy kliszowego romansu w pracy, który może przynieść jej więcej szkód niż prawdziwej miłości. Nie jest jednak prowadzony do końca w typowy sposób. Richarda można lubić, a jego uczucie w stosunku do Sutton wydaje się prawdziwe i pozytywne. Tym bardziej jest to istotne w jej drodze do osiągnięcia szczytu swojej kariery. Sutton, starając się o posadę asystenta w dziale mody, nie tylko przełamuje obawy małomiasteczkowej dziewczyny bez specjalistycznego wykształcenia, ale pokazuje że upór i pasja niejednokrotnie znaczą więcej niż uczelniany papierek. Takie ckliwe podejście do tematu, mimo że już wielokrotnie widziane na ekranach, w dalszym ciągu sprawdza się na zasadzie guilty pleasure. Sutton i jej uparte dążenie do celu, wyzwolenie poprzez prawdę, korzystanie z ostatniej szansy i podążanie za uczuciami sprawia, że cały serial nabiera motywującego wydźwięku. Jest to jak krótka powtórka przed egzaminem: pracuj ciężko i z pomysłem, a osiągniesz sukces. Nieco odświeżony kotlet, ale podany schludnie, zabawnie i ciepło. Jak dla mnie jest jak najbardziej na tak.
Nieco inaczej ma się sprawa z Kate, która jest najbardziej kontrowersyjną z głównych postaci. Kate, pewna siebie, wyzwolona, a przede wszystkim niezwykle wygadana, jak na dyrektora do spraw social mediów przystało, staje twarzą w twarz z kilkoma palącymi problemami świata. Pierwszym z nich jest hejt w internecie, który tym razem dotyka jej bezpośrednio. Poprzez kanały social mediów którymi zarządza, zaczyna napływać fala nienawiści anonimowych internautów, którzy nie poprzestają na inwigilowaniu jej prywatnego życia, ale grożą jej śmiercią. The Bold Type w ciekawy sposób ujmuje jak takie krótkie wiadomości wpływają na codzienne życie innych ludzi. Kate, przed ważną prezentacją odczytuje kilka tweetów, które pozostawiają gigantyczny impakt na jej samoocenie, pewności siebie i przede wszystkim w życiu zawodowym. Naprawdę może się podobać sposób, w jaki uzmysławia się widzom, że komentarze w sieci zawsze do kogoś trafiają, i nie pozostają bez echa. Również ciekawym pomysłem było włączenie do fabuły prawdziwej akcji z portali społecznościowych, która zachęca do uprzejmego komentowania i zaprzestania hejtu w sieci (#choosekindness). Kate doświadcza również problemu rasizmu, co według mnie wydaje się być, jak do tej pory, najsłabszym punktem. Jej relacja z islamską artystką, Adeną, przenosi się na bardziej prywatne grunty, a tym samym scenarzyści zdecydowali się poruszyć tematy rasizmu, wiz, deportacji i homoseksualizmu. Takie nagromadzenie kontrowersyjnych tematów i ograniczenie ich do jednej pary stanowi nie lada wyzwanie. Problemem staje się nie sam fakt ich obecności, ale raczej powierzchowność ich prezentowania. Z radością i uwagą obserwuję oferowane mi wątki. Niestety, kiedy zaczynam wraz z Kate zagłębiać się w szczegóły, cały wątek zostaje bardzo szybko rozwiązany, co prawda poprawnie, ale w lekkim pośpiechu. A szkoda, bo wydaje się niezwykle ciekawe niekonwencjonalne podejście Kat, chociażby do odkrywania własnej orientacji seksualnej czy jej tolerancyjne spojrzenie na człowieka jako istotę, a nie etykiety, które mu towarzyszą. Mam wrażenie, że to właśnie Kat ma łamać najwięcej społecznego tabu (brawa dla niej za poruszanie kwestii kobiecego okresu), szkoda tylko że twórcy sami siebie nieco ograniczają i wstrzymują w najbardziej newralgicznych momentach.
The Bold Type w dalszym ciągu jest pozytywnym zaskoczeniem letniej ramówki telewizyjnej. Bez większych problemów utrzymuje poziom zaprezentowany w odcinkach premierowych. Jest lekki, przyjemny, odważny i zabawny. Mimo dość feministycznego podejścia, pozostawia pejoratywne skojarzenia daleko za sobą i ukazuje (momentami) utopijne marzenia o świecie show biznesu. Serial bez wątpienia jest naiwny i oderwany od rzeczywistości, ale jako rozrywka w wakacyjny wieczór sprawdza się po prostu idealnie. Młode kobiety potrzebują takich seriali, by utożsamiać się nie tylko z głównymi bohaterkami, ale również z tymi drugoplanowymi. Kobiece postacie w The Bold Type to małe spektrum pozytywnych zachowań, które niejednokrotnie sobie życzymy, by spotkać w naszym realnym świecie.
Poznaj recenzenta
Paulina WiśniewskaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat