The Secret Circle – 01×02
Chyba wszyscy lubimy historię z magią, z używaniem mocy. I żeby do tego efekty specjalne były na najwyższym poziomie. Nie powinno również zabraknąć dobrej historii, która uzupełni całość. Czy tak jednak jest w The Secret Circle?
Chyba wszyscy lubimy historię z magią, z używaniem mocy. I żeby do tego efekty specjalne były na najwyższym poziomie. Nie powinno również zabraknąć dobrej historii, która uzupełni całość. Czy tak jednak jest w The Secret Circle?
Długo się zastanawiałem jak podejść do tego odcinka, gdyż był on niesamowitą mieszanką. Niestety nie wybuchową, ale po prostu złych i dobrych momentów. Widać, że twórcy pracują nad tym serialem i starają się go zmieniać. Niestety wychodzi im to z różnym skutkiem. Niepokojące jest jednak, że elementy, które były słabe w pierwszym odcinku, widoczne były i w tym. Na szczęście te dobre również zostały powielone.
Zacznijmy jednak od minusów. Produkcja ma być o czarownicach i magii. Tu twórcy niestety dają plamę na całej szerokości. Inkantacje zaklęć, bo o nich mowa przestały już być śmieszne, a zaczęły być irytujące. O ile w ostatniej scenie zaklęcie wypowiadane przez Dianę jest złożone to pomimo swej prostoty brzmi całkiem przyzwoicie. O tyle w całym odcinku powtórka ze stoliczku nakryj się nie wymaga nawet komentarza. Jeśli więc ma być to produkcja o wysokim poziomie ten element trzeba niezwłocznie zmienić.
[image-browser playlist="607834" suggest=""]©2011 The CW Television Network
Kolejną rzeczą, która w widzu może budzić niechęć jest montaż scen. Nie to, że wymaga się nie wiadomo jakich rzeczy, ale nie może zachodzić taka sytuacja jak to mam miejsce w The Secret Circle. Pomiędzy scenami otrzymujemy kilkusekundowe czarne tło, które sprawia, że płynność zostaje mocno zachwiana. Rzekłbym nawet, że można w takim momencie zastanawiać się czy to jest już koniec odcinka. Jedynym kadrem, który dobrze się łączy z resztą jest opening, który swoją drogą zupełnie nie pasował do klimatu "Bound".
Jednak dość już tego co złe, w końcu były i dobre momenty. Może niech na pierwszy rzut pójdzie fabuła. Nie zaskakiwała w tym odcinku, ale rozwinęła nam historię. Niestety, a może dobrze, że twórcy dawkują nam bardzo oszczędnie kolejne wyjaśnienia. Wciąż pozostaje głód tajemnicy odnośnie tego co się wydarzyło z poprzednim Tajemnym Kręgiem i jakie to ma powiązanie z rodzicami Cassie. Również nieodgadnięty pozostaje wątek wpływu przeszłości na przyszłość. Ciekawym posunięciem było już w pierwszym odcinku uciszenie niewygodnych ludzi, a w drugim pojawienie się gościa specjalnego, który sprawiał wrażenie dużo wiedzieć o sprawach tak teraźniejszych, jak i tych z odległej historii. I co? Powtórka z rozrywki, członek rodziny Faye został również szybko i sprawnie uciszony, a szkoda, bo mogliśmy się od niego sporo dowiedzieć.
[image-browser playlist="607835" suggest=""]©2011 The CW Television Network
Bohaterowie również się rozwinęli. W szczególności Nick i Melissa wreszcie zaznaczyli swoje miejsce w serialu. Przestały być mało wyrazistymi postaciami - stali się pełnoprawnymi członkami kręgu, którzy mają na cokolwiek wpływ. Dalej pozytywne wibracje wzbudzali Ethan czy babcia Blake, a Charles i Dawn pokazali, że są naprawdę dobrze dobranymi złymi charakterami. I wreszcie główna bohaterka, czyli Cassie. Niestety tym razem stała się momentami trochę sztuczna, a tym samym nudna. Mimo to nadal się ją miło ogląda i myślę, że była to tylko chwilowa wpadka. Najlepsze sceny miała oczywiście nie z kim innym, tylko z samym Adamem Conantem. Diana zdecydowanie ma, o co się bać. Chemia zachodząca pomiędzy tą dwójką kiedyś eksploduje, to jest tylko kwestia czasu. Chociaż nie wiem jak było w oryginale, to myślę, że już w tym momencie ta para ma sporą rzeszę fanów. Sytuacja w samochodzie była pięknym łącznikiem pomiędzy premierą, a drugim odcinkiem. Thomas Dekker to jeden z najlepiej dobranych aktorów do swojej postaci.
Na koniec zostały dwa elementy. I żeby było po równo, jeden pozytywny i jeden negatywny. Muzyka po raz kolejny niezła, ale nie tak dobra jak podczas premiery. Cieszy jednak, że twórcy w tym aspekcie nie zwalniają tempa i wykorzystują potencjał tkwiący w utworach pop-rockowych. Drugą rzeczą są natomiast efekty specjalne. O ile w pierwszym odcinku były świetne, o tyle w tym brakowało im czegoś, dopracowania, a może odpowiedniego zastosowania w czasie. Suma summarum nie była to najmocniejsza strona "Bound".
[image-browser playlist="607836" suggest=""]©2011 The CW Television Network
Drugi odcinek The Secret Circle nie był ani jakoś porywający, ani strasznie nudny. Rozwinął historię i pokazał bohaterów od nowej strony, jednak zabrakło mu polotu, jaki ma bardzo dobra produkcja. Po niezłej premierze widz miał prawo czuć się lekko zawiedziony. Wydaje się, że nie wolno stawiać tak szybko krzyżyka na produkcjach The CW po pierwszych odcinkach, czy sezonie, bo one lubią się rozkręcać bardzo powoli - tak jak to zrobiły np. Pamiętniki wampirów.
Ocena: 7/10
Źródło: fot.©2011 The CW Television Network
Poznaj recenzenta
Łukasz AncyperowiczDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat