The Wicked + The Divine #01: Faustowska rozgrywka – recenzja komiksu
Data premiery w Polsce: 31 października 2017Motyw zstąpienia na ziemię bogów nie jest szalenie oryginalny, ale odpowiednio rozegrany daje niezłe efekty. Czy tak jest w przypadku pierwszego tomu The Wicked + The Divine?
Motyw zstąpienia na ziemię bogów nie jest szalenie oryginalny, ale odpowiednio rozegrany daje niezłe efekty. Czy tak jest w przypadku pierwszego tomu The Wicked + The Divine?
Kieron Gillen i Jamie McKelvie stworzyli komiks, który wywodzi się od znanego z popkultury motywu: wśród ludzi pojawiają się bogowie (czy szerzej: postacie z mitologii i wierzeń), co ma wpływ na śmiertelników, nawet jeśli same istoty z zaświatów starają się, jak mogą, by tego uniknąć. Przynajmniej większość z nich.
U podstaw fabuły leży fakt, że co dziewięćdziesiąt lat bogowie zstępują na naszą planetę i przez dwa lata doświadczają życia śmiertelników, po czym umierają. Wcześniej takie epizody w większości przechodziły bez echa, ale czy współcześnie – w dobie massmediów i portali społecznościowych – jest to nadal możliwe? Szybko okazuje się, że nie – zostaje popełnione morderstwo, a winnym zostaje Lucyfer.
Historia opowiadana jest z punktu widzenia śmiertelniczki – zafascynowana nadprzyrodzonymi istotami stara się wkręcić w ich towarzystwo. Gdy dochodzi do zbrodni, postanawia wyjaśnić, kto ją popełnił, co jest przyczynkiem do poznawania kolejnych boskich awatarów. Niestety, w większości nie są to konfrontacje należące do najprzyjemniejszych.
Komiks został narysowany w niezbyt interesujący sposób. Postacie i ich twarze są dość uproszczone, szczegółów w tle praktycznie nie ma, a całość – zarówno na poziomie kadrów, jak i całych plansz – mało dynamiczna. W efekcie zdaje się pozbawiona charakteru, co osłabia – i tak niespecjalnie frapującą – fabułę.
The Wicked + The Divine to celna nazwa serii, ponieważ pełno w niej nadprzyrodzonych istot, które łączą w sobie pierwiastki mocy i szaleństwa. Na tej bazie można było zbudować zajmującą intrygę, ale w pierwszym tomie otrzymujemy, co najwyżej, przegląd obecnego na ziemi panteonu, trochę zagadek i zarys – wcale nie tak wspaniałej – sytuacji, w której znajdują się podobno potężne istoty. Autorzy (chyba) dają nadzieję, że za tą niezbyt ciekawą fasadą kryje się coś więcej, ale na razie niespecjalnie są na to dowody.
The Wicked + The Divine, tom 1 – pierwszy tom serii, po zawiązaniu fabuły, obiecuje wiele, ale niestety nie spełnia oczekiwań. To dość płytka, pozbawiona zęba historia, w dodatku z rysunkami, na których nie za bardzo można zawiesić oko. Końcówka oferuje cliffhanger i nadzieję, że historia skręci w bardziej interesującym kierunku, ale czy to wystarczający powód, by sięgnąć po ten komiks? Zapewne odpowiedź na to pytanie przyniesie dopiero lektura kontynuacji.
Źródło: fot. Mucha Comics
Poznaj recenzenta
Tymoteusz WronkaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat