„Utopia”: Nowy nemezis – recenzja
Finał 2. sezonu to wciąż fantastyczne doświadczenie, ale nie można oprzeć się wrażeniu, że Dennis Kelly skupił się bardziej na rozpoczęciu kolejnego rozdziału tej historii niż spektakularnym zamknięciu obecnego. Utopia tylko zwiększyła nasze apetyty na 3. serię, ale Channel 4 wciąż nie chce jej oficjalnie zamówić. Wydaje się to jednak tylko kwestią czasu.
Finał 2. sezonu to wciąż fantastyczne doświadczenie, ale nie można oprzeć się wrażeniu, że Dennis Kelly skupił się bardziej na rozpoczęciu kolejnego rozdziału tej historii niż spektakularnym zamknięciu obecnego. Utopia tylko zwiększyła nasze apetyty na 3. serię, ale Channel 4 wciąż nie chce jej oficjalnie zamówić. Wydaje się to jednak tylko kwestią czasu.
Utopia skupia się w ostatnim odcinku na głównych bohaterach – ich lękach, słabościach i adaptacji do ciągle zmieniających się realiów. Szybko okazuje się, że kwestia zapobiegnięcia globalnej katastrofie jest tłem dla wydarzeń na ekranie i wyjaśnia się na długo przed finałową sceną. Pierwsze pół godziny 6. epizodu jest zdominowane przez detektywistyczne śledztwo i poszukiwania człowieka, który ma wypuścić w świat śmiercionośny wirus. To właśnie jego osoba sprawia, że ogląda się je z dużym zaciekawieniem. Steven Robertson wykonał wyśmienitą robotę jako bezwzględny morderca po praniu mózgu. Począwszy od genialnego monologu w świetnym – jak zwykle – openingu aż po klimatyczną sekwencję akcji wieńczącą jego wątek.
Misje Terrence’a przeplatano z perypetiami naszych protagonistów. Większość czasu spędziliśmy w szpitalu, gdzie dochodzi do siebie Pietre. Najwidoczniej to, co spotkało go w 5. odcinku, było umotywowane tym, aby niemal wszystkich kluczowych bohaterów ulokować w jednym miejscu. Zdają się to potwierdzać ostatnie minuty finału. Cieszy fakt, że scenarzyści zdecydowali się ujarzmić Granta, który bardzo szybko tracił zmysły (co zaczynało już powoli irytować). Jak widać, wszystko, co było mu potrzebne do opanowania emocji, to rodzinna atmosfera i jakiś porządny autorytet. Lepsi w tej roli są na pewno Michael i Jen niż certyfikowany socjopata.
[video-browser playlist="633447" suggest=""]
Sezon zakończył kwadrans iście wspaniały, który może spokojnie posłużyć jako prolog kolejnej serii. Narodził się bowiem nowy Pan Królik, który będzie pełnił rolę nemezis dla naszych bohaterów w następnych odsłonach. Transformacja Wilsona w rasowy czarny charakter w pełni się dokonała i choć teraz jest jeszcze bardziej szalony oraz nieprzewidywalny niż Milner, to trudno jest nie zadawać sobie pytania: czy to byłaby taka tragedia, gdy jego plan się powiódł i Operacja "Janus" wypaliła? Nadal bowiem jest to bardzo interesujący koncept. Choć metody działania Sieci są odpychające i całkowicie niewybaczalne, jakaś cząstka nas chce, by im się udało. Ten wewnętrzny konflikt sprawia, że chociaż fabułę Utopii napędza wciąż ten sam motyw, to nadal przyciąga przed ekran z niesamowitą siłą.
Czytaj także: "Rain" - Keanu Reeves bohaterem serialu o seryjnym mordercy
Wilson ma ułatwione zadanie. W końcu Ian, Becky i (przede wszystkim) Jessica Hyde zostali pojmani. Finałowe minuty zasugerowały jednak, że premiera 3. sezonu powinna skupiać się na ich odbiciu przez Pietre, który już niedługo zapewne powróci do pełni sił. A mając na uwadze fakt, że Utopię oglądałbym, nawet gdyby całe odcinki Neil Maskell obierał marchewki, zobaczenie jego postaci ponownie w akcji na pewno nie zawiedzie. Miejmy nadzieję, że nie zrobi tego również Channel 4 i niedługo da zielone światło na produkcję kolejnej porcji epizodów.
Poznaj recenzenta
Oskar RogalskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat