„Wataha”: sezon 1, odcinek 5 – recenzja
Data premiery w Polsce: 19 listopada 2024To już prawie koniec 1. sezonu. Oceniamy piąty odcinek serialu Wataha.
To już prawie koniec 1. sezonu. Oceniamy piąty odcinek serialu Wataha.
Wataha, a w szczególności jej pierwsze odcinki, zaskoczyły widzów wyborną warstwą wizualną. Bieszczady wyglądały w nich nie gorzej niż Luizjana znana z Detektywa, co cieszyło przecież jeszcze bardziej, bo te tereny – nawet jeśli ktoś mieszka nad morzem – są mu znacznie bliższe niż południe Stanów Zjednoczonych. Zimny wiatr, niebezpieczne skarpy i ciągłe zachmurzone niebo sprawiały, że serial zyskał wyraźną tożsamość. Zyskał zatem coś, czego nie ma żadna inna obecnie emitowana polska produkcja.
Czytaj więcej: Zróbmy polskie "House of Cards" - wywiad z Kasią Adamik, reżyserką "Watahy"
Po dwóch odcinkach emocje nieco opadły. Warstwa wizualna już została "przetrawiona", a ucho zaczęło być bardziej czujne i wychwytywało niekiedy zbyt deklaratywne lub po prostu nienaturalne dialogi. Na dodatek akcja toczyła się w spokojnym tempie, a fabuła rozwijała się dość wolno. Jak mawiali niektórzy, nawet zbyt wolno.
[video-browser playlist="614056" suggest=""]
Piąty odcinek to jazda jednak bez trzymanki i prawdopodobnie jeden z najlepszych odcinków całego serialu. Na jaw zaczynają wychodzić niejasne motywacje Grzywy (przynajmniej dla widzów), Kalita zostaje zatrzymany, a prokurator w końcu zaczyna dostrzegać, że wszystko nie jest takie jak na pozór wygląda. Niestety choć wydaje się, że nareszcie stanęła po właściwej stronie i teraz strażnicy wraz z nią będą rozwiązywać tajemnicę wybuchu z pierwszego odcinka, dowody przeciwko Rebrowowi same pchają się w jej ręce. Bohater grany przez Leszka Lichotę kończy piątą odsłonę serialu skuty w kajdankach. Wow! Jasne, można było to przewidzieć już od samego początku i mogło wydarzyć się to nieco wcześniej, ale i tak ten rozwój wypadków śledzi się z zapartym tchem.
Rewolucję zapowiadają nie tylko ostatnie, ale i pierwsze minuty odcinka. Okazuje się, że żegnamy na zawsze graną przez Magdalenę Popławską Natalię Tatarkiewicz. Jej śmierć to nie tylko zaskoczenie dla widzów i bohaterów, ale przede wszystkim znak, że scenarzyści nie boją się dokonywać w obsadzie roszad. Ta cecha będzie szczególnie przydatna, jeśli Wataha powróci z kolejnym sezonem.
Czytaj więcej: "Wataha" to inne Bieszczady – wywiad z Arturem Kowalewskim, producentem serialu
Być może to nadal nie arcydzieło, ale serial HBO i tak jest o dwie klasy lepszy niż produkcje TVP, TVN czy ostatnia próba AXN (tytułu nie wymieniamy w nadziei, że uda nam się o nim zapomnieć). To wszystko zaś sprawia, że na finał trzeba czekać jeszcze bardziej.
Poznaj recenzenta
Dawid RydzekKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1961, kończy 63 lat
ur. 1959, kończy 65 lat
ur. 1972, kończy 52 lat
ur. 1962, kończy 62 lat