

Ten odcinek pokazuje jedno z największych rozczarowań w historii serialu Vikings, bo wszystko wskazuje na to, że wyprawa Bjorna na Morze Śródziemne dobiegła końca. Dostaliśmy bardzo słaby "atak" na jakieś miasto w Hiszpanii, pojmanie niewolników i koniec. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że dziwaczne zachowanie Flokiego względem Islamu z poprzedniego odcinka w ogóle nie zostało zaadresowane. Kompletnie to pominięto i Floki znów jest tradycjonalistą, którego znamy, co pokazuje dokładnie w scenie żegnania Rollo. Trudno mówić w tym miejscu o satysfakcji, gdyż brakuje płynności pomiędzy obydwoma odcinkami, a cały wątek został potraktowany po macoszemu.
Największą wadą serialu stają się nowe postacie. Trudno chwalić Ubbe, Sigurda, Ivara oraz Halfdana, skoro dostajemy postacie bardzo powierzchowne, mdłe i w gruncie rzeczy nieciekawe. Początkowo Ivar był jedynym, który naprawdę dobrze się zapowiadał, ale kolejny odcinek marnuje tę postać, minimalizując jej znaczenia i zalety. Obecnie Ivar to bezmyślny szaleniec o jednej groźnej minie. Ani nie wywołuje emocji, ani nie wzbudza sympatii. Co najgorsze... na razie brakuje mu charyzmy, a jego zachowanie staje się powtarzalnym schematem. Słabość nowych postaci była widoczna doskonale, kiedy Bjorn wchodzi w momencie, gdy próbują zabić Lagerthę. Przy Alexandrze Ludwigu w roli Bjorna widać nie tylko wyśmienity rozwój bohatera, ale i charyzmę aktora, który idealnie czuje się w swojej roli. Trudno powiedzieć, czy słabość nowych postaci wynika z castingu, czy braku scenariuszowego nakreślenia ich na odpowiednim poziomie. Wydaje się, że na początku serialu Ragnar, Lagertha, Rollo i reszta byli po prostu lepiej skonstruowanymi bohaterami, później zdecydowanie coś nie gra.
Fabularnie odcinek bez wątpienia solidny. Planowanie zebrania wielkiej armii, rozmowy pomiędzy braćmi, a nawet przygotowany zamach na Lagerthę to sceny poprowadzone sprawnie i dobrze. Są momenty, w którychVikings przypominają o dawnej chwale, kiedy serial cieszył dobrą realizacją, ciekawą historią i emocjami. Ten odcinek jest istotny dla rozwoju fabuły, bo pokazuje decyzję o zebraniu wielkiej armii, pojednaniu braci i walce za Ragnara, a także obietnicę przyszłego ataku na Kattegat. Być może dzięki temu skończą się te podchody i prawdziwe charaktery nowych postaci zostaną wykute w ogniu bitwy, bo na razie nie mam za bardzo powodów do chwalenia serialu, tak jak w poprzednich sezonach.
Pomimo wyraźnych wad w wielu aspektach nie można zaliczyć tego odcinka do nieudanych. Bez wspomnianych niedociągnięć całość jest solidna, ale nie porywa. Gdzieś wyparował wyjątkowy klimat nadający charakter serialowi . Jest to teraz trochę błądzenie we mgle i szukanie swojej drogi. Jeśli jej nie znajdą, mogą zmęczyć niektórych widzów. Tu nie chodzi o brak pomysłów, ale o ich realizację, która odstaje bardzo od jakości serialu. Być może wraz z końcem etapu przejściowego, jaki obserwujemy od kilku odcinków, wszystko to nabierze wyrazu.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaZastępca redaktora naczelnego naEKRANIE,pl. Dziennikarz z zamiłowania i wykładowca na Warszawskiej szkole Filmowej. Fan Gwiezdnych Wojen od ponad 30 lat, wychowywał się na chińskim kung fu, kreskówkach i filmach z dużymi potworami. Nie stroni od żadnego gatunku w kinie i telewizji. Choć boi się oglądać horrory. Uwielbia efekciarskie superprodukcje, komedie z mądrym, uniwersalnym humorem i inteligentne kino. Specjalizuje się w kinie akcji, które uwielbia analizować na wszelkie sposoby. Najważniejsze w filmach i serialach są emocje. Prywatnie lubi fotografować i kolekcjonować gadżety ze Star Wars.
Można go znaleźć na:
Instagram - https://www.instagram.com/adam_naekranie/
Facebook - https://www.facebook.com/adam.siennica
Linkedin - https://www.linkedin.com/in/adam-siennica-1aa905292/

