Zabójcza broń: sezon 1, odcinek 12 – recenzja
Zabójcza broń po raz kolejny serwuje solidny odcinek, w którym sprawa potrafi zainteresować, a relacje pomiędzy bohaterami są najjaśniejszym punktem.
Zabójcza broń po raz kolejny serwuje solidny odcinek, w którym sprawa potrafi zainteresować, a relacje pomiędzy bohaterami są najjaśniejszym punktem.
Odnoszę wrażenie, że po początkowej przeciętności fabularnej twórcy powoli zaczynają wyciągać wnioski z popełnionych błędów. Historia kolejnego odcinka jest prosta, przyjemna, ale nie łopatologiczna. Nie jest też oparta na bolesnych oczywistościach oraz przewidywalności. To był problem początku tego sezonu, gdzie trudno było czerpać frajdę, gdy każdy kolejny etap był gatunkową kliszą przedstawioną w przeciętnej formie. Jest lepiej, a to już duży plus dla tego serialu.
Można uznać fabułę nowego odcinka serialu Lethal Weapon za udaną, bo choć nie wiemy, kto zawinił, od razu nie jest nam sugerowana odpowiedź. I tak naprawdę w tym kontekście nie ma ona znaczenia, bo ta historia jest trochę pretekstem do rozwijania relacji Riggsa z Murtaugh oraz do stawiania ich naprzeciw żony Rogera. Ten ostatni wątek wprowadza interesujące komplikacje, które nie były do tej pory poruszane: konflikt interesów, sprzeczność poglądów na sprawę i, co najważniejsze, pokazanie Trish z zupełnie innej perspektywy. W końcu wiemy, że nie jest to tylko kochająca żona, ale też bezwzględna prawnik, która nie zważa na uczucie przyjaciela i chce wyłącznie osiągnąć sukces. Wartościowe zagranie, które pozwala lepiej poznać bohaterkę.
Dobrze też działa tytułowa braterskość Riggsa z Murtaughem. Widać, że ich relacja jest stopniowo rozwijana i tutaj dochodzimy do momentu, w którym ta relacja się zacieśnia. Problemy z sercem Rogera pozwalają jego partnerowi docenić jego osobę. Z tym też związane są zabawne sytuacje, gdzie Martin zachowuje się inaczej niż zwykle, chcąc pomóc przyjacielowi. Jedyny mankament to kwestia obrączki Riggsa. Doszliśmy do przełomu w postaci zgubienia jej, ale twórcy od razu musieli wrócić do statusu quo końcową sceną. Ja rozumiem, że to jest powolny proces i tak dalej, ale przez to ważne momenty rozwoju bohatera tracą na znaczeniu.
Lethal Weapon daje wiele frajdy, stając się lekką i przyjemną rozrywką. Nie jest to rzecz najwyższych lotów, więc wciąż jest pole do poprawy.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat