Zabójcza broń: sezon 1, odcinek 18 (finał sezonu) – recenzja
Zabójcza broń pod koniec sezonu była pozytywnym zaskoczeniem. Finał jedynie potwierdza, że serial idzie w ciekawym kierunku.
Zabójcza broń pod koniec sezonu była pozytywnym zaskoczeniem. Finał jedynie potwierdza, że serial idzie w ciekawym kierunku.
Początek serialu Lethal Weapon nie zwiastował produkcji, która ma jakąś przewodnią fabułę. Tak naprawdę w każdym odcinku obserwowaliśmy kolejną sprawę kryminalną. Jest jednak spoiwo w postaci Riggsa radzącego sobie ze śmiercią żony. I to właśnie okazuje się głównym wątkiem tego sezonu, który w ostatnich odcinkach skierował serial w ciekawą stronę. Zwrot akcji z morderstwem Mirandy był nieprzewidywalnym zaskoczeniem, które dodało serialowi wyrazu. Cieszyć może fakt, że produkcja tak rozwinęła się w 1. sezonie, że z serialu opartego na oczywistościach i przewidywalności, dostajemy ciekawą fabułę i wstęp do czegoś więcej.
Niespodzianek nie brakuje w tym finale. Odcięcie się Riggsa od Murtaugha i pójście solo po kogoś, kto prawdopodobnie zabił jego żonę, okazuje się emocjonującym zabiegiem napędzającym rozwój tego odcinka. Nie brak w tym również napięcia, niespodzianek i niepewności. Co prawda, o życie bohaterów mogliśmy być spokojni, lecz i tak twórcom udało się poprowadzić uczucie zagrożenia w odpowiedni sposób. Tak, że śledzi się kolejne etapy historii z zainteresowaniem i emocjami, jakie powinny być budowane.
Chwilowy rozpad przyjaźni Riggsa z Murtaughem okazuje się mocnym wątkiem finału. Dobrze wypada scena w domu Rogera, w której nie brak emocji i ważnych wydarzeń dla serialu. Niby gdzieś tam pozostaje świadomość, że koniec końców do siebie wrócą, ale dobrze to poprowadzili. Tak, że ostatecznie ich duet powinien wyewoluować w 2 sezonie i wyjść poza schemat znany z filmów.
Temat Delgado też mimo wszystko jest niespodzianką, więc brawa dla twórców za dobre rozpisanie tego odcinka. Raczej pierwszą myślą było, że Miranda zginęła przez robotę Riggsa, nie jej ojca. A że Delgado był w pełni świadomy wydarzeń, pozwalając Riggsowi obwiniać się i cierpieć, jeszcze bardziej dobitnie pokazuje, jak ta postać szybko zmieniła oblicze. Trudno było przewidzieć, że teść Riggsa będzie pracować dla kartelu, a wszelkie kolejne etapy odkrywania tej tajemnicy są przedstawione w sposób bardzo interesujący.
Podbudowa fabularna pod 2 sezon, czyli duet kontra szef kartelu, ma potencjał. Przypuszczam, że to jednak historia tylko na kilka odcinków, a potem wszystko wróci do normy. A może nie? Poświęcenie większej części sezonu na taką historię mogłoby być ciekawe, ale jednocześnie drzemie w tym ryzyko odcięcia od uroku i humoru. Tego typu sceny, jak zakrwawiony Murtaugh wchodzący na ceremonię rozdania świadectw, są zaletą serialu.
Koniec końców Lethal Weapon okazuje się dobrą, luźną serialową rozrywką, która potrafiła godnie stanąć na własnych nogach bez ciągłego porównywania z filmami. Oby 2 sezon poszedł jeszcze dalej.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat