Zerwane więzi
Przedsmak finału drugiego sezonu Continuum oferuje nam ogrom akcji, fabularny rozwój i niespodzianki.
Przedsmak finału drugiego sezonu Continuum oferuje nam ogrom akcji, fabularny rozwój i niespodzianki.
Nadal nie przekonuje mnie współpraca Travisa z Sonyą. Po tym wszystkim wydaje się to strasznie naciągane. Na szczęście zwrot akcji z uzyskaniem przez Travisa dostępu do czipa i kombinezonu już nieźle gmatwa fabułę. Takim sposobem Travis jest teraz o wiele groźniejszym przeciwnikiem dla Kiery. Same sceny w laboratorium są w miarę przekonujące. Do przewidzenia było, że Kellog może i ma dobre intencje, ale jak przyjdzie co do czego, zrobi wszystko, by ratować skórę.
Można było przewidzieć, że ktoś wykorzysta śmierć Gardnera, by pozbyć się problemu, jakim jest Kiera. Wszystko tutaj porusza się jak po sznurku. Dobrze, że Carlos zachowuje lojalność i jest na tyle mądry, by widzieć, jak wrabiają jego koleżankę. Szkoda, że tego samego nie można powiedzieć o jego szefie, który zachowuje się naiwnie, aczkolwiek... może to wszystko jest umyślna gra z jego strony oraz agentki chcącej krwi Kiery? Wyraźnie da się odczuć, że oboje robią to na życzenie pana Eschera.
Escher tak naprawdę jest tutaj wspólnym mianownikiem wszystkich wydarzeń. Raczej po tym odcinku nikt nie ulega złudzeniom, że wolni strzelcy z przyszłości i on to dwie różne strony konfliktu. Bardzo wyraźnie widać, że są jego pionkami w tej grze, której cel jeszcze jest nam nieznany. Dzięki temu mamy kilka niezłych scen, w których Escher wyraźnie daje do zrozumienia, kto tu rządzi. Tyle akcji nie mieliśmy chyba przez całe dwa sezony - sporo strzelanin i walk wręcz. Sam Escher wyrasta na ciekawego i charyzmatycznego łotra, którego temu serialowi brakowało.
Nie do końca przekonują mnie jedynie dwa elementy. Kiery tak bardzo chce powrócić do domu, że wszelkie racjonalne argumenty do niej nie docierają. To wpływa na jej relację z Alekiem, który po sytuacji z Emily zdecydowanie znienawidzi Kierę. Nie da się ukryć, że jakaś wina leży po stronie naszej bohaterki. Brakuje też trochę konsekwencji w budowaniu postaci Emily. W jednym z poprzednich odcinków kreowano ją na kobietę-terminatora, która bez mrugnięcia oka zabija kogoś z przyszłości. a tutaj nagle jest słaba, nie daje rady w walce, a jej poświęcenie wydaje się głupotą. Nawet nie wiedząc, że ten przedmiot pochodzi z przyszłości, widziała wyraźnie, że jest zrobiony z ciężkiego i raczej wytrzymałego metalu. Naprawdę sądziła,że zniszczy go rzucając z wysokości? To samo tyczy się Kiery. Można by pokazać to wiarygodniej.
Przedsmak finału jest z całą pewnością dobry i emocjonujący. Dotychczasowe wydarzenia zapowiadają odcinek, który może doskonale rozbudować mitologię serialu.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat