Breakin' = this post is dark and full of spoilers!!
The walking dead 5x07
Ledwie się zaczął piąty sezon The Walking Dead i już jesteśmy na skraju kolejnej przerwy… Śpieszmy się oglądać zabijane szwędacze, bo czeka nas ponad 2 miesiące rozłąki…
Siódmy odcinek nie skupiał się już tylko na jednej grupie ale pokazywał każdego po trochu. Z jednej strony to dobrze, bo akcja była dynamiczna i nie było mowy o nudzie, ale z drugiej strony… chaos i trudności ze skupieniem się. Dodałabym jeszcze stany przedzawałowe przeplatane sielanką. Taka emocjonalna sinusoida.
Po pierwsze – powrócił Rick! Taki pewny siebie, zdecydowany. Do akcji odbijania Carol i Beth zabrał: Noah (który zna dzielnice), Sashę (która chce wszystkich posiekać), Tyreese’a (w którego chyba wstąpił duch Hershela, bo mędrkuje prawie jak on) i Daryla (aby zwiększyć poziom emocji, szczególnie tych kobiecych). Tylko dlaczego mamka Judith poszła w bój, a wojownicza Michonne została w kościele z dziećmi?
Zasadzka na policjantów z Atlanty prawie się udała, ale trzeba było się trochę nabiegać za nimi. I to po terenach wyjątkowo okropnych, obrzydliwych, ohydnych, odrażających i wszystkich innych przymiotników na "o", które opisują uczucie powodujące odruch wymiotny. O mały włos Daryl nie został uduszony i zjedzony za jednym zamachem, ale w najbardziej makabryczny sposób sobie poradził. Z pomocą jeszcze przyszedł Rick, którego musiał powstrzymać Daryl przed zabiciem tego dusiciela. To już kolejna osoba (po Carol), której nasz kusznik musi wybijać z głowy chęć mordu. W sumie nie bez powodu ma na plecach narysowane skrzydła, prawda?
Policjanci nawet dobrowolnie współpracowali z ekipą Ricka, ale jeden podstępem uciekł, nokautując Sashę. Jak można wierzyć nieznajomym (jeszcze z obcego obozu)?!
[image-browser playlist="579863" suggest=""]
Nawet święty ksiądz Gabriel postanowił wykorzystać swoją szansę na ucieczkę – kto by się spodziewał, że będzie taki odważny?? Odważniejszy od dr. Mulleta?! A propos Eugene’a – ten nie wygląda za dobrze i nie mam przekonana, że obudził się żywy… if you know what I mean.
U strażackiej ekipy akurat niewiele się działo. Glenn, Rosita i Tara poszli na ryby, a Maggie stara się przemówić do rozumu klęczącemu sierżantowi Abrahamowi. Wcale nie uważam tych scen za nudne i zbędne. Szczególnie po wysypie memów:
[image-browser playlist="579864" suggest=""]
[image-browser playlist="579865" suggest=""]
Jeszcze pozostało wspomnieć o Beth, która podtrzymuje przy życiu Carol… oni tam szklarnie mają i sobie truskawki hodują? I dvd oglądają?! Może Rick z resztą powinni podbić Atlantę bo wydaje się być całkiem sympatycznym miejscem do życia.
Podsumowując odcinek – to jeden z tych, które zapowiadają grubą akcję w mid-season finale. Niby się działo, ale tylko na tyle aby zaledwie wyostrzyć apetyt na kolejny poniedziałek.
W każdym razie… czuję, że w finale połowy sezonu będzie więcej motywów spod znaku:
[image-browser playlist="579866" suggest=""]
Kalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1989, kończy 35 lat
ur. 1988, kończy 36 lat