fot. Lucasfilm

W chwili pisania tego artykułu Akolita ma zaledwie 34% pozytywnych opinii widzów, gdy w przypadku krytyków mówimy o wyniku 93% i średniej ocen 7.60 na 10. Oczywiście, trzeba brać pod uwagę opcję, że te dwie grupy najzwyczajniej w świecie mogą mieć inne odczucia po seansie, jednak jest kilka innych czynników, które wprawiają w konsternację.

Tego samego dnia, w którym Rotten Tomatoes odblokowało recenzje dla widzów, ale wciąż kilka godzin przed faktyczną premierą serialu, zaczęły napływać negatywne oceny. To oznacza, że osoby, które je wystawiły, nie obejrzały tak naprawdę Akolity, tylko chciały zaniżyć jego wynik. Co więcej, portal Screen Rant zwraca uwagę na fakt, że wiele ocen zostało wystawionych z nowych kont.

Z kolei na portalu IMDb serial ma 36.5% wystawionych ocen 1/10. A trzeba pamiętać, że takie skrajne oceny zdarzają się bardzo rzadko. 

Warto też zaznaczyć, że review bombing, oprócz oczywistych względów, jest o tyle złą strategią, że zamiast rozpocząć dyskusję na temat faktycznych wad produkcji, która mogłaby zaowocować rzeczywistymi zmianami, uruchamia mechanizmy obronne wśród fanów, złych przez niesprawiedliwe oceny. Warto znów spojrzeć na IMDb - przy 36.5% "jedynek" aż 14.3% widzów oceniło serial 10/10, co jest drugą skrajnością. To oznacza, że nieco ponad połowa wszystkich oglądających wystawiła albo 1 albo 10. 

Podsumowując, fani uniwersum Gwiezdnych wojen już i tak byli podzieleni po premierze Ostatniego Jedi, a bez względu na to, czy Akolita jest pod ostrzałem review bombing, czy nie, na pewno serialowi nie udało się zjednoczyć fandomu. 

Zobacz także:

-

Spoilery

Gwiezdne Wojny: Akolita: sezon 1, odcinki 1-2 - recenzja spoilerowa

-

Gwiezdne Wojny: Akolita: sezon 1, odcinki 1-4 - recenzja