Hawkins Horrors: przeczytajcie fragment książki ze świata Stranger Things
Chcecie poczuć dreszczyk grozy razem z bohaterami Stranger Things? Przeczytajcie fragment książki Hawkins Horrors.
Chcecie poczuć dreszczyk grozy razem z bohaterami Stranger Things? Przeczytajcie fragment książki Hawkins Horrors.
W ubiegłym tygodniu do sprzedaży trafiła książka Stranger Things. Hawkins Horrors, w której postacie znane z serialu Stranger Things opowiadają sobie straszne historie ze swoich okolic. Autorem książki jest Matthew J. Gilbert.
Oto opis książki:
Wydawnictwo Feeria Young udostępniło fragment książki Stranger Things. Hawkins Horrors w przekładzie Kamili Jansen. Miłej lektury!
Hawkins Horrors. Zbiór przerażających opowieści. Stranger Things - fragment
O czym myślicie, kiedy słyszycie nazwę „Szpital Psychiatryczny Pennhurst”?
Dom dla niepoczytalnych przestępców?
Mroczne więzienie dla kogoś takiego jak Jimmy Ray Cutts?
Po tym, jak Cutts zabił siedem niewinnych osób, powiedział policji, że nie pamięta momentu popełnienia zbrodni. Przysięgał, że to ktoś inny – c o ś innego – pociągał tamtej nocy za sznurki. Jak wszyscy wokół Christina znała tę opowieść ze słyszenia i przeważnie nie przywiązywała do niej wagi. Nie wierzyła w duchy ani w demony. Wierzyła jednak w potwory – ale nie takie w gumowych maskach, jakie widuje się w filmach. Tymi, które znała, byli wyglądający normalnie, jak każdy sąsiad, kolega z pracy czy szef, ludzie, którzy się załamali i potrzebowali specjalistycznej pomocy psychiatrycznej.
Christina przebywała w otoczeniu tak zwanych szaleńców przez sześć dni w tygodniu – na tym polegała jej praca. Była pielęgniarką na stażu. Nieraz, jadąc do pracy autobusem, słyszała, jak dzieci straszą się nawzajem szpitalem, w którym spędzała większość czasu. Szeptały: „W Pennhurst mieszkają potwory”.
Ona wiedziała, że mieszkają tam również ludzie tacy jak Ricky Dobbs.
Ricky był zwykłym dziewiętnastolatkiem. Miał ujmujący uśmiech, chłopięcy urok i sylwetkę sportowca. Wyglądał jak jeden z tych zawodników, wokół których gromadzą się zwykle reporterzy z telewizji. Jego śmiech był zaraźliwy. Jak dziecko potrafił śmiać się ze zwyczajnych rzeczy, na przykład kiedy ktoś upuścił podkładkę do pisania albo z brzmienia niektórych słów, gdy się je wypowiada głośno i powoli, takich jak: „w te pędy”.
„W te pęęędy”, powtarzał, rozciągając słowa za każdym razem coraz bardziej. „W teee pęęędyyy”. Po czym dopadał go atak głupawki.
Ricky nie był potworem. Ręce trzymał przy sobie i nigdy nie próbował ciągnąć Christiny za włosy. I nie musiał być na tak silnych lekach, jak niektóre ekstremalne przypadki z jego oddziału. Co oznaczało, że dało się z nim rozmawiać, w przeciwieństwie do tych wszystkich zombi, jak Christina nazywała grupę pacjentów na środkach uspokajających. Takich, którzy potrzebowali tabletek, żeby na co dzień normalnie funkcjonować w szpitalu.
Ricky nie był zombi, nie sprawiał też wrażenia, że jest wariatem. Był po prostu niedojrzały i nieśmiały.
I kto jak kto, ale Christina o tym wiedziała. Zaglądała do niego na nocnej zmianie przez ostatnich sześć miesięcy, sześć razy w tygodniu, jak w zegarku.
Miała dwadzieścia dwa lata. Szpital w Pennhurst był jej pierwszym miejscem pracy po szkole i dawała tam z siebie wszystko. Musiała między innymi patrolować nocami korytarze – wchodzić do
sal wszystkich pacjentów, jakich miała na liście, i odhaczać, że wszystko z nimi w porządku. Sprawdzała stan każdego, odczekiwała dwie godziny i znowu robiła obchód.
Jak z szamponem. Umyć. Spłukać. Czynność powtórzyć.
Posprzątać pokój pielęgniarek. Uzupełnić zapasy leków. Pójść na nocny obchód.
Obserwować. Sprawdzać. Raportować. Odfajkować.
Gapić się na zegar. Marzyć o tym, żeby móc pospać dłużej w niedzielę rano. Przemycić batonik.
Pójść na obchód. Odhaczyć. Brak rannych. Odhaczyć. Brak zagrożenia. Odhaczyć.
Tak wyglądało życie Christiny – i tak miało się toczyć aż do końca stażu, kiedy miała zostać w pełni wykwalifikowaną pielęgniarką w Pennhurst. Wtedy dostanie podwyżkę, własną szafkę i oczekiwane z utęsknieniem prawo do wyboru godzin dyżurów.
Pewnego ranka, kiedy pierwsze promienie słońca przedarły się przez chmury, korytarze zalało morze kadry kierowniczej w białych fartuchach. To był czas, by przejąć dowodzenie od personelu z nocnej zmiany.
– Wszyscy pacjenci zdrowi i dopilnowani – zaraportowała Christina siostrze oddziałowej. Potem spakowała swoje rzeczy i ruszyła w stronę wyjścia.
Ale zanim wyszła, zatrzymała się, żeby raz jeszcze zajrzeć do Ricky’ego Dobbsa.
Zerknęła przez kraty w drzwiach, ale zobaczyła tylko puste łóżko. Omiotła wzrokiem pokój, ale nie było w nim ani śladu chłopaka. Już chciała zawołać którąś ze starszych pielęgniarek, kiedy usłyszała płaczliwy głos:
– Dobrze, dobrze. Obiecuję. Zrobię to.
To był głos Ricky’ego.
Christina powoli otworzyła drzwi.
– Ciiicho – powiedział przestraszony Ricky i skoczył na równe nogi. Był wysoki i umięśniony, ale zachowywał się jak mały chłopiec złapany na czymś, czego nie powinien robić. Stał w kącie, oparty o ścianę. Doskonałe miejsce, żeby zniknąć z pola widzenia, które zapewniał personelowi wycięty w drzwiach kwadrat o wymiarach pięć na pięć centymetrów.
– Wcześnie wstałeś – powiedziała Christina przyjaźnie.
– Nie mam zegarka – uśmiechnął się Ricky. – Nie wiem, która jest godzina.
– Rozmawiałeś z kimś?
– W czym problem? – Do pokoju wparował biały kitel. Był to jeden z tych lekarzy sztywniaków. Christina nigdy nie pamiętała, jak się nazywa. Na szczęście nosił identyfikator z nazwiskiem: spears.
– A t y dlaczego nie jesteś przypięty pasami? – zapytał doktor Spears, mijając Christinę. Wezwał pomoc i do pokoju weszło dwóch umięśnionych sanitariuszy. Od razu chwycili Ricky’ego za ręce, ograniczając jego ruchy. Chłopak słabo protestował, kiedy wlekli go do przytwierdzonego na stałe do ściany łóżka.
– Aua, to boli! – krzyknął Ricky.
– Zaraz, czekajcie. Panie doktorze, nie ma żadnego problemu – powiedziała Christina. – Ja właśnie…
– Dlaczego pacjent nie jest zabezpieczony? – przerwał jej doktor Spears oskarżycielskim tonem. Skinął na nią, żeby wyszła z nim na korytarz. Przybita spojrzała na Ricky’ego, który próbował się uwolnić z uścisku sanitariuszy. To wszystko jej wina. Gdyby się nie zatrzymała, Ricky nie miotałby się teraz, przytrzymywany przez dwóch stukilowych facetów. A chciała się tylko upewnić, że wszystko z nim w porządku.
– Nie zabezpieczamy Dobbsa, odkąd tu pracuję – zaprotestowała. – Można mu zaufać, nigdy nie stwarzał kłopotów. Proszę…
– Nie otrzymała pani wczoraj wieczorem nowych instrukcji?
– Nie.
– W takim razie ktoś będzie miał kłopoty. Zostawiłem kadrze kierowniczej wyraźne wytyczne, żeby powiadomić załogę na nocnej zmianie, że od teraz wszyscy pacjenci mają być na noc zabezpieczani pasami. Bez względu na to, jakie stanowią zagrożenie.
– Czy wolno spytać dlaczego? Coś się stało?
– Jimmy Ray Cutts.
Christina poczuła ciarki na plecach.
– Właśnie mija pięć lat od serii popełnionych przez niego zabójstw – ciągnął doktor Spears. – Ta niesławna rocznica zachęca szaleńców. W powietrzu czuć chaos, a chaos jest dla tej drapieżnej hałastry, którą trzymamy pod tym dachem, jak zapach krwi. Będą chcieli się wykazać, zwrócić uwagę Cuttsa, upamiętnić jego niegodziwości. Nie pozwolę na to. Cutts jest pod stałą obserwacją, w zamknięciu dwadzieścia cztery godziny na dobę i zostanie tam przez kilka kolejnych tygodni. Policjanci z Hawkins dopilnują porządku. Radzę pani zachować czujność. Ci ludzie nie są pani przyjaciółmi, to nasi pacjenci. I dla ich własnego bezpieczeństwa, a także dla pani bezpieczeństwa, oczekuję, że od tej chwili każdy z nich będzie unieruchomiony.
Po czym dodał jeszcze bardziej złowieszczo:
– Zrobi się tu naprawdę ciekawie.
Źródło: Feeria Young
Kalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1989, kończy 35 lat
ur. 1988, kończy 36 lat