Obcy. Zimna Kuźnia - przeczytaj fragment powieści
Mamy dla Was początek powieści Obcy. Zimna Kuźnia. Przekonajcie się, czego można spodziewać się po książce z ksenomorfami w roli głównej.
Mamy dla Was początek powieści Obcy. Zimna Kuźnia. Przekonajcie się, czego można spodziewać się po książce z ksenomorfami w roli głównej.
***Blue wraca i pierwszą rzeczą, jaką czuje, jest smród gówna. Jej płuca nie chcą wciągać powietrza. Próbuje chwycić hełm, ale jej palce nie współpracują. Pod wpływem kolejnego wstrząsu
przesuwa się do przodu na łóżku i wymiotuje żółcią.
Sapie, łapczywie nabiera zimnego powietrza jak czystą wodę w upalny dzień. Jej ochrypły, skamlący głos ją zaskakuje. Ponownie próbuje złapać śliskimi od śliny palcami za krawędź hełmu i tym razem udaje jej się go ściągnąć. Rozlega się ssące pyknięcie. Nie jest w stanie utrzymać trzykilogramowego zestawu przewodów i elektrod, przyciska go więc do siebie, żeby nie spadł na podłogę.
Blue znowu znajduje się w swoim pokoju i nie potrafi opanować drżenia, a BDI, kierowany mózgiem interfejs do komunikacji bezpośredniej, leży na niej w kałuży wymiocin. Wyczerpana wyciera usta wolną ręką i ponownie kładzie się na szpitalnym łóżku. Pomijając świecącą w kącie małą lampkę nocną, wokół panuje ciemność. Blue zawsze zostawia wszystko w takim stanie, gdy wchodzi w ciało Marcusa, aby jej prawdziwe oczy nie próbowały widzieć.
W oddali rozlega się ciężkie tupanie, coraz bliżej i bliżej.
– Marcus – mówi, ale wydobywa z siebie tylko jękliwy szept.
Android błyskawicznie wychodzi zza rogu, zabiera jej sprzęt BDI i bierze ręcznik do wytarcia twarzy i szyi. Czyści ją, a następnie kładzie hełm przy jej łóżku. Reszta jej ciała nadal jest pokryta wymiocinami.
– Nic mi nie jest – chrypi Blue, ale on uważnie jej się przygląda, by mieć pewność.
– Blue, zapalę teraz światła – mówi łagodnym głosem. – Gotowa?
Zamyka oczy i kiwa głową. Przez jej powieki wpada czerwone światło. Na jej czole spoczywa ciepła dłoń.
– Obawiam się, że mamy niezły bałagan – zauważa po chwili Marcus. – Możesz otworzyć oczy?
Spełnia jego prośbę, chociaż jasne światło z sufitu wbija się w jej mózg niczym szklane odłamki. Marcus pochyla się nad łóżkiem, patrzy jej w oczy, nie przejmuje się stykającą się z jego ubraniem lepką kałużą płynów ustrojowych.
Jest piękny, ale nie atrakcyjny – oczy zielone jak szmaragdy, wysokie kości policzkowe schodzące do linii szczęki. Światło odbija się od falujących blond włosów nad zawsze sympatycznie ściągniętymi brwiami. Gdy się pochyla, Blue spodziewa się poczuć jego oddech na twarzy, choć wie, że on nie oddycha.
– Reakcja źrenic normalna – mówi Marcus i przyciska dwa palce do jej szyi. – Puls sto dwanaście.
– Wody? – mlaska ona.
Napełnia kubek i go jej podaje.
– Wygląda na to, że na dzisiaj kończymy ćwiczenia.
Wypłukuje gorzki smak z ust i przełyka, część wody spływa jej po brodzie. Ale to nieważne. Marcus i tak będzie musiał umyć ją gąbką.
– Co się stało?
– Utrata połączenia bezprzewodowego, prawdopodobnie wywołana rozbłyskiem słonecznym – odpowiada Marcus. – Synchronizowałaś się tylko z dwoma moimi systemami naraz, co znacznie zachwiało naszą równowagą…
Blue kręci głową.
– Z próbką sześćdziesiąt trzy… Czy Kambili…
– Z przykrością muszę stwierdzić, że zakończyło się to porażką – mówi Marcus. – Straciliśmy próbkę.
Blue ponownie zamyka oczy.
– Kurwa.
Android podnosi zestaw słuchawkowy interfejsu i zaczyna go czyścić. Potem przerywa i spogląda na jej brzuch.
– Worek ci się przemieścił – mówi. – Mogło to nastąpić podczas napadu spowodowanego odłączeniem.
Przynajmniej cewnik jej nie wypadł. Pamięta czasy, gdy nie potrzebowała worków stomijnych. Pamięta pizzę i piwo w każdy piątek. Pamięta, że w Johns Hopkins była zapaloną biegaczką. Przed diagnozą miała swoje życie – trajektorię, która powinna zatrzymać ją na Ziemi.
Blue nie patrzy w dół. Nie chce widzieć tego na własne oczy.
– Posprzątaj to, proszę.
– Już się robi – odpowiada android i nalewa do kubka ciepłej wody z kilkoma kroplami środka dezynfekującego. Następnie zdejmuje uszkodzony woreczek i wyciera jego zawartość. Kiedy delikatnie czyści okolice stomii, robi zbolałą minę.
– Co? – pyta Blue. Marcus jest zaprogramowany do robienia takiej miny, gdy ma przekazać złe wieści.
– Naprawdę uważam, że powinnaś rozważyć przejście na schemat pełnego NPO, Blue – mówi. – Martwią mnie te skurcze krtani.
Nil-per-os. Nic doustnie. Blue wysuwa brodę i czuje, że w tym geście jest coś z jej zgryźliwej babki.
– Marcusie, nie zrezygnuję z mojej cholernej galaretki.
– W takim razie rozważ… – zaczyna on, a potem przerywa i udaje, że myśli. Z pewnością zidentyfikował już mnóstwo
gałęzi rozmowy, ale Blue wie, że robi pauzy dla zwiększenia dramatyzmu. – Rozważ powrót na Ziemię. Możesz pozostać we śnie kriogenicznym, a jeśli ci to nie odpowiada, to na Ziemi jest doskonała opieka paliatywna. Nie sądzę, by spędzanie ostatnich godzin życia na projektowaniu broni było zdrowe dla człowieka.
Blue chrząka, bo trafił w czuły punkt. Z powodu ciągłego leżenia w łóżku jej stomia zmieniła kształt, a obszar wokół stał się lekko zaczerwieniony. On ma rację co do NPO, ale ona do tego nie dopuści. Bo jest już bardzo blisko.
– „Ostatnie godziny życia”? Boże, brzmisz jak jeden z tych starych modeli cytujących poezję. Jak jakiś Walter albo ktoś taki. Masz dla mnie coś z Williama Carlosa Williamsa?
Rzuca jej nieśmiałe spojrzenie.
– Nie taki był mój zamiar.
Delikatnie ściąga szpitalną koszulę z jej wychudzonych rąk i myje ją gąbką. Kiedyś była taka dumna ze swojego ciała. Dzieliła się nim z tak wieloma osobami.
– Poza tym – mówi Blue – ty jesteś własnością korporacji, a ja jestem jej głównym atutem. Powinieneś próbować przekonać mnie do pozostania.
Android uśmiecha się uprzejmie, przypina do jej brzucha kolejny worek i go zaciska. Następnie zakłada jej świeżą koszulę.
– Przede wszystkim mam zapewnić ci bezpieczeństwo.
Blue wyciąga rękę i dotyka jego policzka drżącą dłonią, której mięśnie zanikły z powodu choroby.
– A co zrobić, gdy bezpieczeństwo nie wchodzi w grę?
– W takim razie mam dopilnować, byś była szczęśliwa.
– Jestem naukowczynią. Największe szczęście to dla mnie wykonywanie mojej pracy. – Stuka go w czoło. – Tutaj. – Opuszcza rękę do boku. – Tak czy inaczej, przez kolejne sześć miesięcy nie będzie ponownego zaopatrzenia. Jak miałabym wrócić?
– Możemy cię zamrozić. I poczekasz na transport. A potem jak gdyby nigdy nic obudzisz się w domu. I mylisz się co do braku transportu. Dowódca upoważnił mnie do poinformowania, że za trzy tygodnie przybędzie audytor.
– Co? – Gdyby Blue nie odczuwała takiego bólu mięśni brzucha, z pewnością by usiadła.
– Przepraszam – mówi Marcus. – Po prostu nie byłem wcześniej upoważniony do dzielenia się tymi informacjami. Niepokoi mnie ogrom stresu, na jaki cię to naraziło.
– Po co audytor przylatuje?
– Nie otrzymałem informacji na ten temat. To z pewnością nic poważnego, ale być może niepokoją się wolnymi postępami na Zimnej Kuźni. Kilka projektów jest opóźnionych.
– Mój projekt.
– I Srebrzystyśmiech – dodaje Marcus. – Na pewno nie jesteś jedyna…
Blue kręci głową.
– Podaj mi mój przenośny terminal i idź sobie.
Marcus bierze terminal, kładzie go przed nią i bezceremonialnie wychodzi. W oczekiwaniu na zamknięcie drzwi Blue wpatruje się wściekle w otwarty portal i czeka, aż będzie bezpieczna. Następnie rozkłada klawiaturę, kładzie ją sobie na brzuchu i loguje się do cyfrowej kryjówki. Nie powinna robić tego zbyt często – jeśli stacja wysyła zbyt dużo sygnałów, może ściągnąć na siebie zagrożenie – ale coś w przybyciu tego audytora przyprawia ją o dreszcze.
Nie mogą się dowiedzieć, co Blue robiła z próbkami jaj. Weyland-Yutani zatrudniła ją, by znalazła sposób na kontrolowanie dziwnych bestii i nauczyła się manipulować ich DNA w macicy. Blue była jednym z czołowych genetyków na Ziemi. Teraz jednak, daleko w gwiazdach, widziała już brutalne rekombinowane DNA tych stworzeń i nie czuje nic poza nadzieją.
Po raz pierwszy stało się to widoczne w momencie zapłodnienia. Ulotne ciepło molekularnej zmiany w przełyku szympansa, nie larwa czy robak umieszczony w obiekcie, ale zestaw złożonych instrukcji chemicznych, które wykraczały poza zawiłość wszystkiego, co ludzkość kiedykolwiek widziała.
Weyland-Yutani chce mieć stworzenie, ale Blue pragnie kodu. Bo jest pewna, że znajdzie w nim klucz do swojego przetrwania. Jednak wyłapanie tego przypomina fotografa próbującego uchwycić moment, w którym zimorodek wpada do wody – gdy splecione dzioby spotykają się przez lustrzaną powierzchnię. Mogłaby spędzić dekadę z setkami jaj, a i tak nie odniosłaby sukcesu.
A Blue nie ma setek jaj. Ani dekady. Ostatni lekarz powiedział, że nie został jej nawet rok życia. Wtedy zanikną ostatnie jej mięśnie. Przestanie samodzielnie oddychać. Jej układ nerwowy będzie pokryty sklerotyczną tkanką. Neuropatia odbierze jej nogi.
Wypiera ten obraz. Nie chce myśleć o tym w ten sposób, ale przybycie audytora wywiera na nią nową presję.
Terminal uruchamia się w jej rękach, Blue wpisuje swoje hasło. Wolałaby mieć dłuższe, ale jej pamięć mięśniowa po prostu nie jest już taka, jak kiedyś. Nigdy nie logowała się do tego terminala, gdy przebywała w ciele Marcusa – bo on by wszystko zapamiętał. Nigdy nie pozwoliła też żadnym kamerom uchwycić hasła.
Sprawdza prywatną skrzynkę odbiorczą i znajduje wiadomość od dawnej koleżanki z liceum, ze zdjęciem zmarłej dziesięć lat wcześniej matki Blue. Na fotografii Blue obejmuje matkę ramionami i się uśmiecha, a w tle falują jasnozielone drzewa. Po ich prawej stronie rozciąga się łan zboża.
Przyjaciółka, która wysłała zdjęcie, jest niezależną wykonawczynią, przyjmującą rozkazy od pośrednika, przyjmującego rozkazy od Elise Coto, będącej jedną ze stu dwunastu wiceprezesów Weyland-Yutani. Jeśli Blue zostanie odkryta, zwolnią ją bez prawa powrotu do domu. Będzie mogła tu zostać, ale nie będzie miała dostępu do komory kriogenicznej.
A to ją zabije.
Blue zdejmuje swoją bransoletkę medyczną i otwiera płytkę, odsłaniając połączenie magistrali mikrointerfejsu. Podłącza bransoletkę, która działa jak jednorazowy cyfrowy pad. Ta sielankowa fotografia z matką to zdjęcie A227-B, a ukryte w nim piksele wykazują dwadzieścia siedem precyzyjnych stopni wariancji jasności – dostatecznie dużo, by zmieścić alfabet i kilka spacji. Program szyfrujący mapuje osiemset odpowiednich pikseli i je tłumaczy.
Kiedy Blue odczytuje wiadomość, jej serce zaczyna bić mocniej.
POTRZEBNE WYNIKI
NIE MOGĘ JUŻ NAS CHRONIĆ
POWODZENIA
Kalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1981, kończy 43 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1963, kończy 61 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1961, kończy 63 lat