Pamiętnik karła: przeczytaj fragment kryminału w dniu premiery
Pamiętnik karła dzisiaj trafił do sprzedaży. Przeczytacie początek powieści Joanny Jodełki w dniu premiery.
Pamiętnik karła dzisiaj trafił do sprzedaży. Przeczytacie początek powieści Joanny Jodełki w dniu premiery.
– Właśnie widziałam, jak pan sobie radzi – skwitowała i dopiero w tej chwili poczuła, że się na dobre obudziła. – Niech pan wstaje – poleciła kategorycznie. – Spieszę się do pracy. – Strzepnęła mokrą spódnicę tak, by ochlapać siedzącego mężczyznę.
– Nie… co pani robi – zaprotestował, ocierając twarz rękawem mokrej koszuli.
– Naprawdę nie mogę czekać – oświadczyła, trzepocząc ociekającym materiałem tuż przed jego nosem.
– To proszę jechać. – Skrzywił się i zasłonił łokciem. – Mam taką zasadę, że takich jak pan odstawiam jak najdalej od zbiornika z wodą.
– Proszę odejść – jęknął bezradnie.
– Będę musiała zadzwonić po karetkę, nie wiem, może po policję – zaczęła wymieniać Angelina. – Straż miejską? Wodną? Co się robi w takich przypadkach? – zapytała, patrząc w niebo. – Telefon zaufania… Psycholog, psychiatra, kontakt z rodziną…
Mężczyzna westchnął głęboko, popatrzył na nią i zaczął się zbierać z ziemi. Robił to powoli, ale nie poganiała go. Wstał i ociągając się, podszedł do zostawionej pod drzewem marynarki. Pod nią leżał gruby brulion w tekturowej okładce. Podniósł jedno i drugie, wsunął pod pachę, po czym z opuszczoną głową ruszył w kierunku ulicy. Szła za nim, mierząc go wzrokiem. Sięga mi do pasa, czyli ledwo…
– Tam mam samochód. – Pokazała ręką. – Daleko pan mieszka?
– Nie. Za rogiem – odparł, drobiąc i tak małe kroki.
– Ten. – Angelina podeszła do wozu.
– Ten? – powtórzył mężczyzna i otworzył usta. Każdy się dziwił. Mercedesa, wersja karawan, przejęła od znajomego z firmy pogrzebowej. Dobry stan, niezbyt duży przebieg jak na ten wiek. Zawsze budził zainteresowanie, ale rzeczywiście potencjalny samobójca mógł się dziwić najbardziej, patrząc na firanki, które ciągle przysłaniały długie boczne szyby. Nie wspominając o gumowym kościotrupie, który zawieszony jako breloczek dyndał na tylnej szybie.
– Nie myślałem, że pojadę nim za życia – prychnął niedoszły topielec.
Angelina była prawie pewna, że dostrzegła coś na kształt ledwie zauważalnego uśmiechu na jego twarzy.
– Przynajmniej sprawdzi pan, czy wygodny – stwierdziła z zadowoleniem. – Zapraszam. – Zabrała mu z rąk marynarkę i brulion i rzuciła na tył samochodu. Przerzuciła tam również sznurkową torbę, robiąc miejsce na siedzeniu pasażera. Wsiadł niepewnie, zerkając na tył auta. – Niech pan pokaże drogę – poprosiła.
Skinął głową, niepewnie rozglądając się wokół. Skręcili parę razy to w jedną, to w drugą stronę, aż w końcu zatrzymali się przed jednym z większych domów w okolicy.
– Dziękuję – wyszeptał mężczyzna, otwierając drzwi.
Prawie nie patrzył w jej kierunku.
– Może przyjadę do pana za parę godzin? – zaproponowała. – Teraz nie mogę. Czekają na mnie. Nad Wartą. Kolejni…
– Nie trzeba – odparł niepewnie, patrząc na nią szeroko otwartymi, choć ledwo przytomnymi oczami.
– Ale…
– Na dziś mi wystarczy – dodał.
– Przyrzeka pan?
– Tak. Inaczej się pani nie pozbędę – stwierdził i wysiadł.
– Ale na pewno?
– Tak. – Odwrócił się plecami.
Angelina patrzyła, jak wystukuje kod w nowoczesnej furtce. Otworzyła się automatycznie. Nie oglądając się za siebie, zniknął za szpalerem gęsto nasadzonych wiekowych tui. Tworzyły nieprzebytą kurtynę, przez którą nie dało się też nic dojrzeć. Furtka również nie była ażurowa, jedynie jakiś szlaczek wycięty w metalu wił się przy górnej krawędzi. Żeby przez niego coś zobaczyć, musiałaby wyjść i wspiąć się na palce, a nie miała już na to czasu.
Chwilę jeszcze poczekała, ale było cicho i spokojnie. Jedynie ptaki zaczynały ćwierkać coraz głośniej.
W oddali usłyszała odgłos przejeżdżającego samochodu. Robiło się jaśniej i przyjaźniej. Można by pomyśleć, że to wszystko w ogóle się nie zdarzyło, gdyby nie mokra plama na siedzeniu pasażera. I materiał lepiący jej się do ud.
Rozejrzała się. Nikt nie szedł chodnikiem. Zdjęła spódnicę. Otworzyła okno, wystawiła ręce i wykręciła ją, po czym zamknęła szybę, tak by spódnica wystawała na zewnątrz. Ruszyła szybko, a kwiecisty jedwab zaczął furkotać w powietrzu jak szalik kibica.
Źródło: Rebis
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat