10 filmów, których nigdy nie zapomnę – Kamil Śmiałkowski
Oglądanie filmów to często sprawa po prostu osobista. Są seanse, są filmy, które już na zawsze zostaną w naszej pamięci. Oto te, które zapamiętałem najlepiej.
Oglądanie filmów to często sprawa po prostu osobista. Są seanse, są filmy, które już na zawsze zostaną w naszej pamięci. Oto te, które zapamiętałem najlepiej.
The Last Boy Scout (1991)
Przeskakujemy o sporo lat. Już studia. Kraków. Kin pod dostatkiem. Powoli rośnie we mnie coraz większa sympatia do Bruce'a Willisa (jest już po dwóch Szklanych pułapkach i Hudson Hawk, którego nie wiedzieć czemu lubię do dziś) i nagle dostaję film idealny. Willis jest uosobieniem zmęczonego życiem, sarkastycznego prywatnego detektywa; Damon Wayans to jego genialny sidekick; Shane Black napisał cudowną historię pełną scen, które będę przytaczać przez lata („Uderz mnie jeszcze raz, to cię zabiję”); Tony Scott wyreżyserował to jak nikt, stając się moim ulubionym reżyserem o nazwisku Scott. Wzorcowy film, który na zawsze będzie w mojej dziesiątce wszech czasów.
Braindead (1992)
Na studiach korzystam też nadzwyczaj aktywnie z krakowskich wypożyczalni wideo i w jednej natrafiam na jakiś nowozelandzki horror. Pożyczam go i od tej pory nazwisko Peter Jackson wbija mi się głowy na twardo, a chora wyobraźnia tego gościa staje się wzorcem mojego myślenia o fajnym kinie. To film tak zabawny i obrzydliwy równocześnie, że bardziej się nie da, a zresztą tak jest też skonstruowany. Za każdym razem, gdy myślisz, że osiągnięto już w nim szczyt absurdu, grozy i obrzydliwej żenady, po kwadransie orientujesz się, że można wejść jeszcze poziom wyżej. Szybko kupiłem sobie swój egzemplarz i zacząłem wśród wszelkich znajomych nieść ewangelię wg Petera Jacksona, pokazując im mistrzostwo tego gościa.
Dzieci Triady (1992)
W wypożyczalniach ten film pojawił się pod angielskim tytułem Hard Boiled i tak go do dziś pamiętam. Wczesny (jeszcze z czasów Hongkongu) film Johna Woo to sensacja w czystym stylu. To właśnie na tym wzorował się w dużej mierze Pasikowski i dziesiątki hollywoodzkich speców od strzelanin z twardymi facetami. Chow Yun-Fat jako twardy gliniarz, który strzela bez przeładowania ze sto razy, krew tryska, choreografia walk powala. To istny balet śmierci, który szybko (obok wcześniej wspomnianej Martwicy mózgu) stał się obowiązkowym punktem wszelkich naszych towarzyskich spotkań. Oglądaliśmy to bez końca.
True Romance (1993)
Drugi film Tony'ego Scotta w tym zestawie – to jedyny reżyser, który się tu powtarza. Tym razem gość wziął się za scenariusz Tarantino i zrobił (moim zdaniem) bardziej tarantinowski film niż większość filmów Quentina. Przynajmniej w takim znaczeniu, jak ja rozumiem i lubię ten rodzaj kina. Świetnie pokręcona historia, rewelacyjne drugoplanowe role gwiazd (Oldman, Walken, Pitt – można by tak wymieniać). Urzekająca para bohaterów, do tego seks i przemoc w idealnych proporcjach. Moja słabość do serialu Banshee chyba właśnie z tego filmu się wzięła. Nieustannie polecam.
Szkoła uwodzenia (1999)
I ostatni już film. Ostatni kilkuletni przeskok (ale skończmy tę listę jeszcze w XX wieku). Film, który rewelacyjnie udowadnia, że klasyka jest ponadczasowa. Że dobra klasyczna fabuła (tu chodzi o Niebezpieczne związki) nigdy się nie starzeje. Ta epistolarna powieść już wtedy miała ponad dwieście lat! Jej fabułę praktycznie 1 do 1 przeniesiono do współczesnej elitarnej amerykańskiej szkoły i wyszło świeże, mocne i fascynujące widowisko. Do dziś mam dreszcze na samą myśl o tej historii. No, urzekła mnie po prostu. Czytajcie i oglądajcie.
- 1
- 2 (current)
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat