ATARI The 400 Mini – test sprzętu. Nostalgia w kieszonkowym wydaniu
Stary sprzęt w nowym wydaniu. Czy ktoś tego potrzebuje? Czy jest coś, za co można pokochać ten minikomputer? Zdecydowanie tak. Odstrasza jednak cena.
Stary sprzęt w nowym wydaniu. Czy ktoś tego potrzebuje? Czy jest coś, za co można pokochać ten minikomputer? Zdecydowanie tak. Odstrasza jednak cena.
Oryginalne ATARI 400 debiutowało na rynku ponad 40 lat temu jako odpowiedź na konkurencyjne wówczas sprzęty. Urządzenie było na swój sposób przełomowe i unikatowe. Po latach, gdy dużą popularnością zaczęły cieszyć się mniejsze wersje starszych komputerów i konsol, zainteresowano się także Atari. A ja miałem okazję przetestować The 400 Mini.
Małe, ale piękne
Zacznijmy od rozmiarów. To bardzo drobny sprzęt, który jest niewiele większy od pada do Xboxa czy PS5. Zanim do mnie dotarł, spodziewałem się, że będzie zdecydowanie masywniejszy. A tu niespodzianka – mini w tym przypadku to faktycznie mini. Nowe-stare Atari jest mniej więcej o połowę węższe od oryginału. Szybki pomiar szkolną linijką pokazał mi: 15x13 cm.
Jednak nie tylko rozmiar urządzenia mnie pozytywnie zaskoczył. Na pochwałę zasługuje także jego wygląd. Mikrokomputer wykonany został z materiału w takim samym kolorze jak oryginał. Z dzisiejszego punktu widzenia jest jeszcze bardziej retro. W dodatku okablowanie, które przyszło razem z ATARI, jest w kolorze sprzętu. Dla mnie bomba.
Samo urządzenie ma idealnie odwzorowaną klawiaturę oraz slot na kartridże, choć ten drugi to jedynie atrapa, bo wszystko zawarto w pamięci mikrokomputera. Sama klawiatura nie jest jedynie nadrukiem czy naklejką – zadbano o to, by zachować wypukłości jak w oryginale. Jest nawet czerwona dioda, która sygnalizuje nam gotowość do działania. Z klawiatury można korzystać, ale jest ona wbudowana w menu konsoli.
Z tyłu urządzenia mamy włącznik oraz trzy sloty: HDMI, USB-C służące do zasilania oraz wejście USB-A.
Przód The 400 Mini to już cztery gniazda USB-A, do których podłączamy kontrolery do gry.
Sam kontroler to prawdziwa legenda – joystick ATARI CX40, do którego trzeba się przyzwyczaić. Jak wziąłem go w dłonie, to w pierwszej chwili myślałem, że dostałem wadliwy sprzęt do testów. Nie chciał się wychylić w żadną stronę. Spokojnie, ten typ po prostu tak ma. Wychyły są ledwo wyczuwalne, ale działają. Na tarczy CX40 znajdują się cztery przyciski funkcyjne, a kolejne trzy znajdziemy na jednym z boków joysticka. Na jego froncie znajduje się największy i najważniejszy, bo odpowiadający za akcje w grach – naturalnie koloru czerwonego.
Całość urządzenia wizualnie prezentuje się pierwszorzędnie. Retro Games znakomicie odwzorowało oryginał i do wyglądu sprzętu nie można się przyczepić. Bo nie ma do czego.
„Mocarne” bebechy
Urządzenie napędza 256 MB RAM-u i 128 MB pamięci flash oraz AllWinner H3 jako serce ATARI The 400 Mini, czyli mikroprocesor. To wszystko wystarczy nam, by zagrać w całą gamę 8-bitowych gier od ATARI 400 przez 800XL, a kończąc na 5200. Sporo, prawda? Ale nie wszystko znajdziecie w tym sprzęcie. Tutaj wgrano tylko 25 gier. Pozostałe możecie sobie zainstalować sami – wgrywając je na pendrive'a i zrzucając do konsoli.
Biblioteka wbudowanych gier zawiera: Asteroid, Star Riders II, Lee Berzek, a także koszykówkę i grę w czołgi. Każda z nich dostosowana jest do rozdzielczości 720p, a dzięki nowym funkcjom komputera możemy je zapauzować, zapisać w pamięci, a potem do nich wrócić lub cofnąć rozgrywkę o 40 sekund, gdy coś nam nie pójdzie. To świetne rozwiązania. Kilkadziesiąt lat temu raczej nikt nie podejrzewał, że kiedykolwiek się ich doczekamy.
Polskie menusy i muzyka midi
Kolejnym pozytywnym zaskoczeniem jest polskie menu. Po uruchomieniu sprzętu mamy prostą konfigurację, w której wybieramy m.in. częstotliwość odświeżania ekranu (50/60 Hz) czy właśnie język menu, format obrazu itp. Wszystko to trwa dosłownie kilka chwil i jest bardzo intuicyjne.
Wybór języka ma także wpływ na opisy gier znajdujące się w pamięci. Same gry są jednak w języku angielskim. Menu ich wyboru wygląda jak ściągnięte z pierwszego lepszego serwisu VOD w formie rotatora.
Zresztą tak samo intuicyjne jest podłączenie konsoli do TV. Wpinamy przewód USB do TV (w zestawie nie ma kostki zasilania!), spinamy wszystko kablem HDMI, podłączmy CX40 i tyle. Już możemy grać.
Uroku dodaje oprawa muzyczna w midi. Nutka nostalgii? No pewnie! Jednak na dłuższą metę słuchanie tych dźwięków może przysporzyć o ból głowy. Niemniej i o tym pomyślano – z poziomu menu możemy wyregulować brzmienie efektów dźwiękowych.
Tylko dla fanów?
Powoli zbliżamy się do końca. Jak zauważyliście – ta recenzja jest pełna pozytywów. A jednak każda róża ma kolce... Ten sprzęt też ma jedną, ale bardzo znaczącą wadę. Jest nią cena. Kosztuje około 500 złotych! To dużo, nawet bardzo dużo – jak na sprzęt, który nie pozwala zagrać w dwie osoby. Żeby to było możliwe, trzeba wydać jakieś 150 zł i zakupić drugi joystick. Już nam się robi ponad 600 zł. Wiem jednak, że ATARI The 400 Mini znajdzie swojego odbiorcę.
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1996, kończy 28 lat
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1948, kończy 76 lat
ur. 1937, kończy 87 lat
ur. 1982, kończy 42 lat