„Detektyw Monk” – geniusz ze skazą
- To dar… i przekleństwo zarazem – tłumaczyć zwykł swoje niezwykłe zdolności Adrian Monk. Choć detektyw tak naprawdę nie był stróżem prawa, przez osiem lat, kiedy gościł na antenie USA Network, czuliśmy się zdecydowanie bezpieczniej niż dziś.
- To dar… i przekleństwo zarazem – tłumaczyć zwykł swoje niezwykłe zdolności Adrian Monk. Choć detektyw tak naprawdę nie był stróżem prawa, przez osiem lat, kiedy gościł na antenie USA Network, czuliśmy się zdecydowanie bezpieczniej niż dziś.
Indukcja, dedukcja, szczegół, ogół – Monk potrafi i widzi wszystko. Nie ma dla niego tajemnicy nie do rozwiązania, nie ma zbrodni, której sprawcy nie można odnaleźć. Nie warto też jego umiejętności testować, bo bardzo szybko mogą się obrócić przeciwko nam. Gdy w jednym z odcinków sędzia podaje w wątpliwość fotogeniczną pamięć Monka, ten w ciągu chwili odwdzięcza się wyjawieniem romansu sędziego z jego sekretarką. Na koszuli siedzącej w odległości kilku metrów pracowniczki detektyw zauważa bowiem drobną plamkę krwi – koszula okazuje się być męską, a czerwony brud to pozostałość po porannym goleniu. Sędzia na policzku zaś ma niewielką ranę…
Monk nigdy nie używa swoich zdolności, by kogoś zaszantażować czy ośmieszyć. Choć wzorowano jego postać również na Sherlocku Holmesie, daleko mu do doktora House’a czy mentalisty Patricka Jane’a. Nie jest chamski, nie zgrywa gwiazdora. Wręcz przeciwnie – jest skromny i wstydliwy aż do przesady.
Choć nie można Adriana Monka wpisać w panujący w telewizji trend na antybohaterów, mieści się w nieco szerzej pojętym nurcie "bohaterów ze skazą". Swoje zdolności nazywa zarówno darem, jak i przekleństwem. Nie bez przyczyny – przywiązanie do szczegółów zawdzięcza zespołowi obsesyjno-kompulsywnemu. Na miejsce zbrodni Monk nie wybiera się bez paczki chusteczek, trzy razy sprawdza, czy kuchenka jest wyłączona, a zanim zacznie rozwiązywać sprawę - musi wszystkie przedmioty w pomieszczeniu wyrównać i ułożyć chronologicznie lub alfabetycznie. Detektyw panicznie boi się dentystów, zarazków, igieł, mleka, śmierci, węży, grzybów, wysokości, tłumów, wind, pszczół i szerszeni, kotów, psów (w szczególności szczeniaków – te są najgorsze!), chmur, jaskini, ciemności, zamkniętych przestrzeni… Słowem: wszystkiego (i jeszcze więcej). Każdy odcinek to nie tylko nowa zbrodnia, ale – przede wszystkim – niejedna nowa fobia.
W pracy (i życiu) pomaga Monkowi asystentka – najpierw była nią Sharona, następnie zostaje nią Natalie. To do niej należy noszenie wspomnianych chusteczek, uspokajanie detektywa i pomaganie w skupieniu się na sprawie. Jak to zwykle bywa w przypadku opowieści o detektywie-konsultancie, bez niego policja często pozostaje bezradna. Choć porządku na ulicach San Francisco na co dzień dzielnie bronią kapitan Leland Stottlemeyer i porucznik Randy Disher, to jednak bez Adriana Monka prawdopodobnie obaj szybko straciliby pracę.
Przez całe osiem sezonów tytułowy bohater, rozwiązując przy okazji pojedyncze sprawy dotyczące morderstw, kradzieży i pobić, poszukuje swojego Moriarty’ego – osoby, która zabiła jego żonę, Trudy. Złożona intryga sprzed kilkunastu lat jest pełna tropów prowadzących donikąd i nawet tak fantastycznemu detektywowi jak Adrian Monk nie udaje się jej szybko rozwikłać.
To, co w Detektywie Monku najciekawsze, to jednak dochodzenie do tej ostatniej sprawy. Pokrzywdzony przez los bohater w gruncie rzeczy jest szalenie sympatyczny i wprost nie sposób go nie pokochać. Jego urok znakomicie działa też na złoczyńców – niepozorność detektywa często sprawia, że ci stają się nadzwyczaj pewni siebie, a w efekcie… wypowiadają o jedno zdanie za dużo. Adrian Monk zaś w swoim cyklu zwanym "oto, co się wydarzyło" (oryg. "here’s what happened") nigdy nie pozostawia wątpliwości kto i dlaczego popełnił przestępstwo.
Ogromny sukces produkcji (przez długi czas to właśnie do Monka należał rekord najchętniej oglądanego serialu w stacji kablowej) nie tylko przysłużył się Tony’emu Shalhoubowi, który za tytułową rolę otrzymał Złoty Glob i trzy statuetki Emmy, ale także wyniósł na piedestał stację USA Network. Będący częścią sieci NBCUniversal kanał przed premierą produkcji o osobliwym detektywie był znany jedynie z transmisji wydarzeń sportowych, teleturniejów i powtórek różnych seriali. To właśnie popularność Monka zupełnie odmieniła wizerunek stacji i wzmocniła jej znaczenie na rynku.
"Characters welcome" – takim sloganem od lat reklamuje się USA Network. Nie bez przyczyny (a tą jest oczywiście Monk). Po sukcesie serialu z Tonym Shalhoubem stacja postawiła na kolejne produkcje bazujące na wyjątkowym, wyróżniającym się bohaterze (lub bohaterach). Gdyby nie niepozorny detektyw z zaburzeniami obsesyjno-kompulsywnymi, mistrz złodziejstwa Neal Caffrey nigdy nie pojawił się na ulicach Nowego Jorku (White Collar), a do Pearson/Hardman nie trafiłby genialny adwokat bez wykształcenia, Mike Ross (Suits).
Cztery lata temu w finałowym odcinku Detektywa Monka Randy Newman w imieniu głównego bohatera śpiewał: "Myślę, że będziecie za mną tęsknić, gdy mnie już nie będzie". Nie mylił się, tęsknimy.
"Detektyw Monk" | |
gatunek: komediodramat |
w rolach głównych: Tony Shalhoub, Ted Levine, Jason Gray-Stanford, Traylor Howard, Bitty Schram |
twórcy: Andy Breckman | |
liczba sezonów/odcinków: 8/125 |
odcinki polecane: "Mr. Monk and the Candidate (1-2)", "Mr. Monk Goes to the Asylum", "Mr. Monk and the Three Pies", "Mr. Monk Takes His Medicine", "Mr. Monk and the Other Detective", "Mr. Monk and the End (1-2)" |
lata emisji: 2002-2009 | |
dostępność: DVD (polskie napisy) | |
czytaj więcej na temat serialu w naszej bazie |
Kalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1977, kończy 47 lat
ur. 1993, kończy 31 lat
ur. 1973, kończy 51 lat
ur. 1975, kończy 49 lat
ur. 1969, kończy 55 lat