Najlepsze powieści Stephena Kinga
Stephen King - król amerykańskiej literatury popularnej. Nie tylko mistrz straszenia, ale po prostu mistrz. Literatury. Oto nasz wybór jego najlepszych książek.
Stephen King - król amerykańskiej literatury popularnej. Nie tylko mistrz straszenia, ale po prostu mistrz. Literatury. Oto nasz wybór jego najlepszych książek.
Stephen King jest niekwestionowanym mistrzem grozy, a chociaż dla wielu jego straszenie jest mało straszne, to trzeba przyznać, że jego książki mają w sobie magię, jakiej ze świecą szukać wśród groszowych horrorów typu gore. Pisze już bardzo długo i lista naszych ulubionych książek jego autorstwa wydłuża się z każdym rokiem coraz bardziej. King powieści wydał ponad 60, poniżej prezentujemy więc skromny wycinek jego twórczości, czyli 10 najlepszych - naszym zdaniem - powieści, jakie wyszły spod ręki mistrza grozy. Lista jest oczywiście mocno subiektywna i z konieczności nieco ograniczona, ale warto sobie przypomnieć te historie raz jeszcze albo sięgnąć po nie, jeżeli się ich nie czytało.
"Gra Geralda"
Odnoszę wrażenie, że to jedna z mniej znanych powieści Kinga. To krótka opowieść o Jessie, która spędza kilka koszmarnych dni w domku letniskowym, przykuta do ramy łóżka, obok którego gnije trup jej męża. Brzmi nieco groteskowo, ale King po mistrzowsku stworzył klaustrofobiczną, niemal oniryczną atmosferę, a patowa sytuacja Jessie przeraża na równi z jego najlepszymi horrorami. Szkoda, że tak niewiele osób ją zna, bo zdecydowanie warto zaznajomić się również z innego rodzaju horrorem Kinga – horrorem psychologicznym.
"The Running Man"
Ta powieść po raz pierwszy została wydana pod pseudonimem Richard Bachamn. Wielu kojarzy głównie koszmarny film z Arnoldem Schwarzeneggerem, luźno oparty na motywach "Uciekinera". Osadzona w dystopicznej przyszłości opowieść o Benie Richardsie – ojcu, który desperacko próbuje zdobyć środki potrzebne do leczenia córeczki – przyprawia o dreszcze. Oko Wielkiego Brata wciąż widzi jasno i wyraźnie, a społeczeństwo jest coraz bardziej ogłupiane przez papkę serwowaną przez korporacyjną telewizję. Richards bierze udział w telewizyjnym show, aby zdobyć wielką wygraną, ale tak naprawdę (podobnie jak w "Wielkim marszu") jedynym wygranym potyczki będzie system.
"The Green Mile"
"Zielona mila" jest jedną z tych powieści, po lekturze których człowiek zaczyna się zastanawiać nad zasadnością tworzonego prawa. I rzadko znajduje jednoznaczne odpowiedzi. Opowieść o niezbyt rozgarniętym skazańcu obdarzonym szczególnym darem, o strażnikach i więźniach żyjących w cieniu krzesła elektrycznego wciąga bez reszty. Czytelnik wędruje po celach razem z Panem Dzwoneczkiem i marzy o wolności razem ze skazanymi mordercami.
King jest obdarzony rzadką umiejętnością ożywiania nawet mało znaczących postaci, każdy z jego bohaterów ma wyjątkową osobowość, czasem nakreśloną dosłownie w jednym akapicie. Trudno opisać jakieś wyróżniające cechy tej historii - jest to po prostu książka doskonała od początku do końca.
"Christine"
"Christine" to książka o niszczącej sile miłości. Chłopak spotyka dziewczynę, zakochuje się w niej od pierwszego wejrzenia - i to z wzajemnością. Rodzina nie akceptuje i nie rozumie tego związku, a starzy przyjaciele przestają być przyjaciółmi. Ukochana jest wymagająca, nasz bohater w pogoni za pieniędzmi z dnia na dzień zmienia się z porządnego człowieka w przestępcę. Jego uczucie zmienia się w obsesję – w końcu nie liczy się już nic poza nią. A Ona jest zazdrosna.
Są ludzie, którzy uważają "Christine" za prosty horror o nawiedzonym samochodzie. Nic bardziej mylnego. To wspaniała opowieść o zawiedzionej miłości i o dokonywaniu złych wyborów. A że przy okazji nieźle straszy? Tym lepiej.
"Duma Key"
Odpowiedzialność twórcy za dzieło to jedna z lekkich obsesji pisarza. "Ręka mistrza" jest kolejną książką, którą można określić mianem rozliczeniowej. King pisze o granicach, jakie można przekroczyć, tworząc. Katalizatorem zła jest tu talent - najpierw talent małej dziewczynki, potem dorosłego, kalekiego człowieka. Autor wydaje się mówić, że nie każdy dar od Boga jest dobrem. W niesprzyjających okolicznościach ten dar może zwrócić się przeciwko swemu posiadaczowi i zagrozić wszystkiemu, co kocha. Bo sztuka to magia, a magia nie zawsze jest biała.
"Ręka mistrza" jest kwintesencją tego, co uwielbiam w późniejszych książkach Kinga: pełnokrwiste postacie, genialnie zarysowany drugi plan, fantastyczny sposób budowania napięcia i nieoczywiste rozwiązania fabularne. Zakochałam się w kingowskiej wersji Florydy; czytając, słyszałam nieomal szum morza i chrzęst muszli pod werandą domku na Duma Key. I mamy ogromną ochotę poczuć to jeszcze raz.
"The Shining" + "Doctor Sleep"
Sprytnym sposobem przemycam dodatkową powieść, jednak moim zdaniem dylogia ta dobrze się dopełnia.
"Lśnienie" to pierwsza powieść Kinga, jaką przeczytałam, która pochłonęła mnie bez reszty. Należę też do osób, które fanatycznie wyznają powieść i nie cierpią Kubrickowskiej interpretacji. Bo to coś więcej niż historia o nawiedzonym domu - to stadium alkoholizmu, powolnego popadania w szaleństwo, ale też walki dobra ze złem, i to nie tym nadprzyrodzonym, ale mieszącym się w nas samych. Walki do samego końca. Do książki "Doktora Sen" podchodziłam z dużym sceptycyzmem, ale jest to bardzo dobra powieść o tym, jak powtarzamy grzechy naszych ojców, aczkolwiek na szczęście czasem jest nam dana szanse je odpokutować. Poza tym Prawdziwy Węzeł to jedna z najbardziej przerażających grup zwyrodnialców, o jakich miałam (nie)przyjemność czytać.
"Misery"
Fandom to generalnie zbiorowisko miłych, lekko zakręconych na jakimś punkcie ludzi. Gorzej, kiedy któryś z tych ludzi zaczyna mylić rzeczywistość z fikcyjnym światem, którego jest wielbicielem. "Misery" to idealne studium fanowskiego szaleństwa, które przekroczyło wszelkie granice. Jak zawsze u Kinga, historia zaczyna się po prostu. Paul Sheldon był bardzo poczytnym pisarzem romansów, a jego największą fanką była Annie Wilkes. Niestety Paul miał bardzo wielkiego pecha, bo spotkał ją na swej drodze. Tylko tyle. I aż tyle.
Niesamowite w tej książce jest to, że ma tylko dwoje bohaterów, ale interakcje między nimi wystarczą za opowieść zapełnioną setką postaci. Historia jest zwięzła, bez niepotrzebnych literackich fajerwerków, ale ta jej surowość jest dodatkowym plusem.
"It"
Z tego, co wiem, koszmar, który nie miał się zakończyć przez całe dwadzieścia osiem lat (jeżeli w ogóle się skończył), zaczął się od małej łódki zrobionej z gazety i puszczonej w rynsztoku.
Jak zwalczyć Co, które z kanałów i podziemi Derry rozpuszcza swoje macki i włada umysłami dzieci zamieszkujących miasteczko? Jak w ogóle próbować pokonać Co, które przemienia się w nasz największy koszmar, obezwładniając strachem?
"To" jest wspaniałym traktatem o przyjaźni i woli walki. Nie ma co się rozpisywać - po prostu trzeba przeczytać.
"Mroczna Wieża" (cykl)
"Człowiek w Czerni uciekał przez pustynię, a Rewolwerowiec podążał w ślad za nim" - ten cytat to początek wielkiej historii, która jest opus magnum Stephena Kinga. Dzieło monumentalne i kompletne, pisane latami i zmieniające się z czasem tak, jak zmieniał się jego autor. Niektórzy fani Kinga mają ochotę spalić cały cykl na stosie, a niektórzy fanatycznie go uwielbiają. Historia Rolanda Deschaina z Gileadu, ostatniego rewolwerowca, jego towarzyszy z ka-tet i jego poszukiwań Mrocznej Wieży Światów to opowieść kompletna. Pisana latami, przemyślana do najdrobniejszego szczegółu, jest jedną z tych historii, które pozostają w głowie na zawsze. Jeżeli chcecie podążyć śladem Rolanda, sięgnijcie po pierwszy tom, a gwarantuję Wam, że zanurzycie się w tę przygodę po czubek głowy.
"The Stand"
Przez wielu jest uważany za najlepszą powieść Kinga. Ziemia zostaje spustoszona przez śmiertelnego wirusa, który został przypadkowo uwolniony z tajnej jednostki wojskowej. Populacja zostaje zdziesiątkowana, a nieliczni ocaleli błąkają się po bezdrożach Stanów Zjednoczonych. Jakby tego było mało, Szatan znowu stąpa po ziemi. Tworzą się dwie grupy: jedna skupiona wokół demonicznego Randalla Flagga, druga wokół dobrodusznej Matki Abigail. Którą stronę Ty byś wybrał? Nie ma tu miejsca na proste odpowiedzi ani półprawdy. Przez ponad 1000 stron nie można się od "Bastionu" oderwać, bo jest to chyba najpełniejszy przekrój ludzkich osobowości i wciąż bardzo aktualny traktat o kondycji społeczeństwa.
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1996, kończy 28 lat
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1948, kończy 76 lat
ur. 1937, kończy 87 lat
ur. 1982, kończy 42 lat