Niedoceniane filmy anime ostatnich lat
Anime to rzecz bardzo specyficzna i z pewnością nie dla każdego. Przeważnie próba przekonania rodziny/znajomych do japońskiej animacji wygląda następująco: „Masz tu film studia Ghibli, to taki japoński Disney, same arcydzieła sztuki filmowej, zaraz zmienisz zdanie”. Zazwyczaj ta taktyka działa, ale dlaczego to koniecznie muszą być filmy Hayao Miyazakiego czy Isao Takahaty?
Anime to rzecz bardzo specyficzna i z pewnością nie dla każdego. Przeważnie próba przekonania rodziny/znajomych do japońskiej animacji wygląda następująco: „Masz tu film studia Ghibli, to taki japoński Disney, same arcydzieła sztuki filmowej, zaraz zmienisz zdanie”. Zazwyczaj ta taktyka działa, ale dlaczego to koniecznie muszą być filmy Hayao Miyazakiego czy Isao Takahaty?
Jak Japonia długa i szeroka, cały czas powstają naprawdę dobre i ciekawe produkcje, które z pewnością warto poznać, zwłaszcza że większość z nich nigdy się nie doczekała i pewnie nie doczeka (odpukać) wydania w naszym kraju na DVD. Oto kilka propozycji na udanych wieczór z dobrym filmem anime. Są to produkcje w naszym kraju mało znane i zdecydowanie niedoceniane. Z oczywistych względów nie ma tu anime studia Ghibli oraz popularnych i znanych klasyków.
Hotarubi no Mori e (2011)
To dość krótkie jak na filmowe standardy anime (zaledwie 45 minut) z pewnością przypadnie do gustu wszystkim fanom japońskich wierzeń. Opowiada historię Hotaru, dziewczynki spędzającej wakacje u rodziny na wsi. Pewnego dnia podczas spaceru spotyka w lesie chłopaka o imieniu Gin, nie jest on jednak człowiekiem, lecz leśnym duchem. Ta tak odmienna para zaprzyjaźnia się, lecz warunek egzystencji Gina jest jeden i Hotaru zawsze musi o nim pamiętać – duch nigdy nie może zostać dotknięty przez człowieka, w przeciwnym wypadku zniknie.
Ten wzruszający i pełen uroku film jest adaptacją jednotomowej mangi autorstwa Yuki Midorikawy, składającej się z czterech historii, w tym z Hotarubi no Mori e właśnie. Wydanie mangi w Polsce zapowiedziało wydawnictwo Waneko (premiera: sierpień 2016).
Sakasama no Patema (2013)
Jedna z najoryginalniejszych produkcji na tej liście. Sakasama no Patema zainteresuje z pewnością fanów science fiction, a już na pewno po seansie pozostawi z myślą, czy taki świat jest w ogóle możliwy (coś jak po Interstellar – naukowy pseudobełkot czy jednak nie?).
Głowna bohaterka, Patema, to młodziutka księżniczka podziemia – dosłownie. Akcja filmu dzieje się po wielkiej globalnej katastrofie, która zmusiła ludzkość do mieszkania pod ziemią. Dziewczyna uwielbia zapuszczać się w odległe rejony podziemnego miasta, co w końcu skutkuje wypadkiem – ucieczką przez nieznanym stworem i upadkiem w nieskończoną otchłań, która jednak się kończy, a Patema ląduje na drzewie. Do góry nogami – i tu zaczyna się największa frajda. Otóż ludzie mieszkający w podziemiu są jak Australijczycy – chodzą z naszej perspektywy do góry nogami, choć tego nie odczuwają. Dla Patemy zaś nowo poznany na powierzchni chłopak jest takim Australijczykiem… Koniec końców dziewczyna zawsze musi się czegoś trzymać, inaczej spadnie do nieba. Nadążacie?
Zabawa z grawitacją to na pewno spora zaleta tej produkcji, ale niewątpliwie jest też nią świetna oprawa graficzna i wspaniała muzyka – przepiękna piosenka z napisów końcowych skradła moje serce… Co ciekawe, śpiewana jest przez Francuzkę Estelle Micheau w języku esperanto.
Redline (2007)
Coś dla wielbicieli szalonej, pędzącej na łeb na szyję akcji. Redline nie zachwyca może szczególnie oryginalną fabułą, ale tu nie o nią chodzi, a o kosmiczne wyścigi w niezwykle oryginalnej oprawie graficznej.
JP, główny bohater, zwracający na siebie uwagę głównie za sprawą fryzury, marzy o wygraniu tytułowego wyścigu Redline, rozgrywanego za każdym razem na innej planecie. Jak to zwykle bywa, na początku jego kariera nie zapowiada się zbyt oszałamiająco, ale z czasem… W każdym razie nie może zabraknąć tu też tej Jedynej Ukochanej Dziewczyny, a jest nią Sonoshee, także maniaczka wyścigów. Do tego dochodzi jeszcze całe grono innych postaci, każdej jedynej w swoim rodzaju – wielka różnorodność w projektach wszelkiej maści kosmitów spokojnie dorównuje Gwiezdnym wojnom.
Jak już wspomniałam, największą uwagę przyciąga grafika, która niewątpliwie nie ma wiele wspólnego z typowymi tytułami anime. Agresywna i rytmiczna muzyka świetnie dopełnia całość – w końcu to film o wyścigach.
Bakemono no Ko (2015)
Najnowsze dzieło Mamoru Hosody, twórcy wydanych w naszym kraju Wilczych dzieci czy Summer Wars. Film został nominowany do tegorocznej nagrody Annie w kategorii najlepszy niezależny film animowany.
Bakemono no Ko to kolejna historia oparta o japońską mitologię, tym razem wykorzystująca także relację typu uczeń-mistrz. Główny bohater, Ren, to dziewięcioletni chłopiec, który po śmierci matki ma zamieszkać z krewnymi. Jego rozwiedziony ojciec nie utrzymywał kontaktu ze swoją byłą żoną, więc osierocone dziecko ma trafić pod opiekę dalszej rodziny. Ren postanawia jednak uciec, co skutkuje błąkaniem się po ulicach Tokio. W tak żałosnym położeniu znajduje go przechodzący akurat Kumatetsu, potężny wojownik-niedźwiedź, który szuka sobie ucznia. Po co? Aby zostać przyszłym władcą miasta bestii. Aktualny postanowił przejść na zasłużoną emeryturę, innymi słowy – stać się bogiem. Wybór następcy jest prosty: wystarczy, aby kandydaci stoczyli ze sobą pojedynek, a zwycięzca zostanie nowym władcą. Jednym z warunków jest jednak posiadanie chociaż jednego ucznia, a do wiecznie poirytowanego, niecierpliwego i upartego Kumatetsu potencjalni wychowankowie jakoś się nie garną… Skoro w świecie bestii nikt nie chce zostać uczniem porywczego niedźwiedzia, to może znajdzie się jakiś człowiek? Trafem zastaje nim Ren, który pod nowym imieniem, Kyūta, próbuje jakoś dogadać się ze swoim mistrzem.
Ten dwugodzinny film ogląda się z wielką przyjemnością dzięki naprawdę nietuzinkowym bohaterom, pięknej grafice i interesującej fabule. Mamoru Hosoda kolejny raz nie zawodzi swoich fanów.
Hal (2013)
Hal to tytułowy bohater tej historii. Ma dziewczynę, Kurumi. Wszystko byłoby dobrze, gdyby Hal… nie zginął w katastrofie lotniczej. Dziadek zrozpaczonej dziewczyny postanawia podarować jej robota wyglądającego jak zmarły chłopak, co miałoby podobno pomóc wyjść jej z depresji. Sama obecność maszyny to jednak za mało – robot-Hal postanawia spełniać każde najdrobniejsze marzenie Kurumi, aby tylko poprawić jej nastrój.
Choć fabuła brzmi dość sztampowo, potrafi zaskoczyć. Historia nie jest tak prosta, jak mogłoby się wydawać, warto więc dać temu filmowi szansę, nawet gdy ma się uczulenie na smutne romanse. Graficznie film jest przepiękny, podobać się mogą zwłaszcza pieczołowicie narysowane tła.
Ciekawostka – postacie zaprojektowała Io Sakisaka, autorka wydanej w Polsce przez wydawnictwo Waneko mangi Ścieżki młodości (Ao Haru Ride).
5 centymetrów na sekundę (2007)
Ten film Makoto Shinkaia, nazywanego często następcą Hayao Miyazakiego (choć ja nie do końca się z tym stanowiskiem zgadzam), jest chyba jego najbardziej znanym i cenionym dziełem. Warto go jednak wymienić w tym artykule choćby z jednego powodu – obecnie jedyny dystrybutor anime w Polsce, Anime Eden, postanowił wydać 5 centymetrów na sekundę w naszym kraju (zarówno na DVD, jak i Blu-ray; planowana premiera: 10 czerwca).
Film składa się z trzech rozdziałów, a każdy przedstawia krótką historię dwojga zakochanych, którzy z jakichś przyczyn nie mogą być razem. Nie uświadczymy tu skomplikowanej fabuły, wręcz przeciwnie – wszystko jest proste, ale zarazem potrafi poruszyć. A czym jest to tytułowe 5 centymetrów na sekundę? To prędkość opadania płatków kwiatów wiśni…
Warto obejrzeć chociażby dla starannej grafiki, ale o ile tła są wykonane wspaniale, o tyle projekty postaci lekko rozczarowują. Zrzućmy winę na niski budżet; graficzne cuda spod reżyserskiej ręki Shinkaia ukazały się znacznie później (patrz: Kotonoha no Niwa – film wygląda obłędnie, ale fabuła lekko rozczarowuje).
Toaru Hikuushi e no Tsuioku (2011)
Kolejny romans na tej liście, choć na pewno nietuzinkowy. Film zainteresuje przy okazji na pewno fanów lotnictwa – opowiada o pewnym pilocie, Charlesie Karino, którego misją jest bezpieczne przetransportowanie szlachcianki Juany del Moral do stolicy Levamme, księciem owego królestwa jest bowiem jej przyszły mąż. Czas nagli, ponieważ Amatsuvian, wrogie państwo, robi wszystko, aby zabić Juanę. Nie muszę chyba dodawać, że między pilotem a dziewczyną rodzi się coś więcej niż zwykła sympatia?
Fabuła opiera się głównie na relacji wyżej wymienionej dwójki, ale bynajmniej nie sprawia to, że film jest nudny. Jest tu sporo akcji, a bohaterom na szczęście nie można zarzucić schematyczności.
Oczywiście bywały już w historii anime ciekawsze charaktery, ale z całą pewnością warto dać Charlesowi i Juanie szansę.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Kalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1989, kończy 35 lat
ur. 1988, kończy 36 lat