Niektóre rzeczy się zmieniają. Inne nie
Ceremonia nagród Emmy oficjalnie rozpoczyna kolejny sezon telewizyjny, przypominając widzom, co wartościowego prezentowała telewizja w zeszłym roku i na co zwrócić uwagę w obecnym. Oczywiście pod uwagę brany jest jedynie rynek amerykański i brytyjski, bo tam tworzone są najlepsze produkcje telewizyjne. A przynajmniej tak mówi nam Akademia. Jeżeli ktoś ma wątpliwości wystarczy jeden rzut oka na przykład na Lekarzy. To przyzwoity serial, ale z polskim rodowodem tylko na papierze. Jeśli zabrać mu to, co zostało podpatrzone w produkcjach zza oceanu, nie pozostałaby nawet czołówka.
W tym roku ku zaskoczeniu wszystkich Mad Men zostaje największym przegranym gali, a twórcy z Matthew Weinerem na czele muszą obejść się bez statuetki. Słusznie? I tak, i nie. To wciąż serial znakomity, a jego ostatnia, piąta już seria nie była ani odrobinę gorsza niż poprzednie. Przez ostatnie lata niestraszne mu były takie produkcje jak Dr House, Zagubieni, czy Dexter. Nawet gdy do gry wkroczyło Zakazane imperium, The Good Wife i Breaking Bad pracownicy agencji reklamowej pozostali niewzruszeni. Na ich drodze stanęło Homeland, które to zdobyło pierwszą statuetkę w tej kategorii w historii stacji Showtime. Serial niewątpliwie znakomity, ale wydawało by się chyba, że do pokonania Mad Men potrzeba czegoś więcej. Osobiście bezwarunkowo cieszyłbym się, gdyby twórcy nie zagrali tak defensywnie w ostatnim odcinku pierwszej serii. Gdyby Homeland zdobyło się na odwagę i uśmierciło jednego z głównych bohaterów, tym samym wymknęłoby się większości schematom uznanym za obowiązujące. Serial Showtime jest naturalnie godny Emmy dla najlepszego dramatu, ale czy na pewno jest wystarczająco dobry, żeby odebrać ją właśnie ekipie z Mad Men?
Akademia jednak rozpływała się w zachwytach nad Homeland i obdarzyła produkcję jeszcze statuetkami dla najlepszego aktora (Damien Lewis) i aktorki (Claire Danes). To ogromne osiągnięcie, bo ostatnim serialem, który zdobył nagrodę w tych trzech kategoriach w jednym roku był "Posterunek przy Hill Street" z początku lat 80. Z sukcesu cieszył się też pewnie Barack Obama - Homeland jest jego ulubionym serialem.
Wygrana dramatu o agentce CIA to właściwie jedyne zaskoczenie tegorocznej gali. Wszędzie tam, gdzie nominowana była Modern Family, zgarnęła statuetkę. Mad Men Awards zakończone, Modern Family Awards wciąż trwają. Można zarzucić tutaj Akademii, że ignoruje kablówki i przegapiła świetne Girls z HBO, ale sitcom ABC pod względem rozśmieszania widowni po prostu nie ma sobie równych. Nieważne, jakiego typu produkcje i humor się preferuje, Modern Family i tak dotrze do każdego. To serial bardzo prosty i uniwersalny, nie będący jednocześnie głupią rozrywką. Ostatnim tak doskonale bawiącym widza serialem byli chyba Friends.
Kategorią, która wzbudza dużo mniejsze emocje od powyższych, choć równie ciekawa, jest miniserial i film telewizyjny. Statuetka powędrowała do rąk twórców "Game Change", dramatu politycznego o udziale Sary Palin w ostatnich wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych. To wybór dość bezpieczny, bo film HBO to kawał dobrego kina (choć tylko telewizyjnego), może nawet lepszego niż "Recount" tych samych przecież twórców. Smakiem obeszły się rodziny Hatfieldów i McCoyów, o których to serial pobił rekord oglądalności w stacjach kablowych, a także Ryan Murphy i jego American Horror Story. Najbardziej smuci - mimo wszystko spodziewane - niedocenienie Sherlocka. Dzieło Stevena Moffata to nie tylko świetny serial, ale jedna z najbardziej błyskotliwych adaptacji książek. Wszystko, co nie jest amerykańskie musi jednak spełniać dużo wyższe standardy, żeby uzyskać nagrodę, czy nawet nominację. Tutaj widać nie wystarczyło.
Gala udała się również jako telewizyjne show. Jimmy Kimmel wypadł w roli prowadzącego o wiele lepiej niż w zeszłym roku Jane Lynch. Co prawda podobnie jak ona zaczął od przeciętnego nagranego wcześniej filmiku rozpoczynającego galę (nawet pomimo uwielbienia, jakim darzę Lenę Dunham, scenę w toalecie i wyśmiewanie botoksu trudno zaliczyć do udanych), ale nadrobił swoim talentem komika, na bieżąco komentując, co się dzieje w trakcie ceremonii. Gdyby nie leżący na scenie Tracy Morgan byłoby już w ogóle znakomicie.
Niektóre rzeczy się zmieniają. Wygrana Homeland w najważniejszych kategoriach sprawia, że tegoroczna gala rozdania Emmy stała się jedną z najbardziej zaskakujących pod względem wyników w ciągu kilku ostatnich lat. Inne rzeczy jednak nie. - W przyszłości, kiedy Ziemia będzie palącą się łupiną i odwiedzą nas kosmici, odnajdą pudło z tymi statuetkami i zobaczą, jak przewidywalne były te pieprzone nagrody - powiedział odbierając nagrodę za swój program Jon Stewart. W niedzielę odbierał statuetkę na scenie dziesiąty raz z rzędu.
Kalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1952, kończy 72 lat