TOP 10: Najlepsze sceny, w których Liam Neeson zabija
Dziś urodziny ma Liam Neeson - aktor, który w ostatnich latach przekwalifikował się na twardziela kina akcji. Przyglądamy się więc, w jaki sposób w swoich filmach pozbawiał życia złoczyńców.
Dziś urodziny ma Liam Neeson - aktor, który w ostatnich latach przekwalifikował się na twardziela kina akcji. Przyglądamy się więc, w jaki sposób w swoich filmach pozbawiał życia złoczyńców.
Niecałe 10 lat temu Liam Neeson kojarzony był z rolami teatralnymi albo kreacjami w takich filmach jak „Schindler's List” czy „Kinsey”. W ostatnim czasie nieźle powodzi mu się w gatunku kina akcji i przynajmniej raz w roku gra on niezmordowanego twardziela. Dziś aktor kończy 63 lata, więc nic dziwnego, że – dopóki może – chce nacieszyć się występami w lekkim kinie rozrywkowym. Z tym oczywiście wiąże się ściganie i zabijanie złoczyńców, a Neeson może pochwalić się już sporą kolekcją ekranowych ofiar.
„Darkman”
Neesonowi oczywiście zdarzyło się kilka razy zabić kogoś w filmie, zanim wyruszył do Paryża w poszukiwaniu Maggie Grace. Niemałe żniwo zebrał jako żądny zemsty Darkman w superbohaterskiej produkcji Sama Raimiego. Reżyser nie miał wówczas jeszcze tak wyrobionej marki, aby duża wytwórnia zaproponowała mu zrealizowanie komiksowego filmu, więc stworzył swoją własną, oryginalną postać i pokazał wszystkim, na co go w tym gatunku stać. Zatrudnił do głównej roli irlandzkiego aktora, który poradził sobie dobrze w tej przerysowanej i unikalnej dla Raimiego stylistyce. W jednej ze scen bohater upolował helikopter z bandą czarnych charakterów.
[video-browser playlist="707423" suggest=""]
„Rob Roy”
Zmieniamy całkowicie klimaty i przenosimy się do Szkocji, gdzie waleczny góral i banita Robert Roy MacGregor próbował zapewnić godne życie sobie i swojej ukochanej, ale na drodze stanął mu wstrętny i sadystyczny arystokrata, w którego brawurowo wcielił się Tim Roth. W finale doszło do ostatecznych rozstrzygnięć, a panowie zmierzyli się w klimatycznym pojedynku na miecze. Nie było łatwo, ale Rob dał radę.
[video-browser playlist="707424" suggest=""]
„Star Wars: Episode I - The Phantom Menace”
Tu Liam zamienił miecz tradycyjny na świetlny i nie miał większych problemów z pozbyciem się garści niemrawych droidów Imperium - wszak dla Jedi to bułka z masłem. Qui-Gon Jinn był super. Szkoda, że był to jednorazowy występ Neesona w Gwiezdnej Sadze. Oczywiście mowa o wersji aktorskiej, użyczył bowiem głosu swojej postaci w animowanym serialu „Star Wars: The Clone Wars”.
[video-browser playlist="707425" suggest=""]
„Gangs of New York”
W filmie Martina Scorsese aktor mógł wykazać się tylko na samym początku, ale zdążył w tym czasie brutalnie zamordować garstkę osób. Na samym starcie tej opowieści reżyser przygotował dla widzów bitwę pomiędzy dwoma gangami walczącymi o władzę w nowojorskiej dzielnicy Five Points. Było bezkompromisowo i niezwykle krwawo, a ostatecznie Daniel Day-Lewis okazał się od Neesona lepszy. Potem jednak pomścił go Leo DiCaprio.
[video-browser playlist="707426" suggest=""]
„Kingdom of Heaven”
W widowisku historycznym Ridleya Scotta (robiącym zdecydowanie lepsze wrażenie w wersji reżyserskiej niż kinowej) Neeson zagrał małą, acz wyrazistą rolę Godfreya z Ibelin, ojca głównego bohatera, w którego wcielał się Orlando Bloom. Głównym motywem są tu wyprawy krzyżowe w XII wieku, więc wiadomo - jak się komuś chciało dać popalić, to mieczem albo strzałą z łuku. Fajnie wypadła choćby leśna bitewka z początkowych fragmentów filmu.
[video-browser playlist="707427" suggest=""]
Na stronie drugiej m.in. "Unknown" i "Wrath of the Titans".
- 1 (current)
- 2
Kalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1975, kończy 49 lat
ur. 1945, kończy 79 lat