Z cyklu: Gwiazda Hataka: Chuck Lorre
Kim George Lucas jest dla kina science-fiction, kim John Williams jest dla muzyki filmowej, kim J.J. Abrams jest dla seriali kręcących się wokół tajemnicy, tym właśnie jest Chuck Lorre dla współczesnych sitcomów. Jego nazwisko to obecnie gwarantowany sukces komedii.
Kim George Lucas jest dla kina science-fiction, kim John Williams jest dla muzyki filmowej, kim J.J. Abrams jest dla seriali kręcących się wokół tajemnicy, tym właśnie jest Chuck Lorre dla współczesnych sitcomów. Jego nazwisko to obecnie gwarantowany sukces komedii.
Po raz pierwszy w Gwiaździe Hataka przedstawiamy sylwetkę człowieka związanego z telewizją, jednak nie będącego aktorem. Mimo, że Chucka Lorre'a tak naprawdę nigdy nie widzieliśmy w swoich ulubionych serialach, nieraz to właśnie jego talent sprawił, że klasyfikujemy je właśnie jako nasze "ulubione".
[image-browser playlist="" suggest=""]
Chuck Lorre, obecny król sitcomu.
Lorre pochodzi z biednego domu, jego ojciec starał się utrzymać rodzinę z małej restauracji, matka początkowo nie pracowała, jednak po śmierci męża później musiała zatrudnić się w supermarkecie, by wyżywić syna. Życie młodego Chucka nie było zatem usłane różami. Jego edukacja skończyła się przedwcześnie - studia na uniwersytecie stanowym w Nowym Jorku rzucił po dwóch latach. Udało mu się jednak w tym czasie "zrobić licencjata z rock & rolla i trawki oraz magistra z LSD", jak powiedział w jednym z wywiadów dla Entertainment Weekly.
Zanim Lorre swoją uwagę skierował ku telewizji parał się kilkoma innymi zajęciami, związanymi głównie z branżą muzyczną. Pisał teksty piosenek (największym przebojem było "French Kissin' in the USA" wykonane przez Debbie Harry), grał na gitarze, a w 1987 roku skomponował nawet ścieżkę dźwiękową do serialu animowanego "Wojownicze żółwie ninja". Twórczość Lorre'a była jednak zawsze nasiąknięta humorem, było to coś, co go prześladowało i nie pozwalało się pozbyć. Cóż, takie było już przeznaczenie, tak jak Clark Kent musiał stać się Supermanem, tak Chuck Lorre mistrzem sitcomu.
[image-browser playlist="" suggest=""]
Lorre dostał nawet swoją gwiazdę w Hollywoodzkiej Alei Sławy.
Po napisaniu scenariuszy kilku odcinków pomniejszych kreskówek (bez żadnego wykształcenia w tym kierunku) w 1990 roku Lorre trafił na pokład "Roseanne", hitu stacji ABC. Tam zdobywał kolejne doświadczenia i doskonalił warsztat, by w trzy lata później napisać swój pierwszy własny serial. "Grace Under Fire" zadebiutowało na antenie ABC w roku 1993 i okazało się być ogromnym sukcesem. Było najchętniej oglądanym nowym serialem, a w ciągu kilku kolejnych sezonów (a powstało ich ostatecznie pięć) dostał 3 nominacje do Złotych Globów, w tym jedną w kategorii Najlepszy serial komediowy lub musical.
Zwykle mówi się o twórcy, że odnosi sukcesy już po jednym serialu, który przetrwa dłużej niż dwa sezony. To jednak nic, biorąc pod uwagę popularność, jaką odniósł każdy z kolejnych projektów Lorre'a. "Cybill", następny sitcom, wszedł na ekrany w 1995 roku i znów podbił serca krytyków, i widzów.
Po stworzeniu dwóch niesamowicie udanych produkcji Chuck Lorre stał się uznaną marką w branży telewizyjnej. Praktycznie bez żadnego wykształcenia stał się najbardziej pożądanym człowiekiem przez każdą stację.
[image-browser playlist="" suggest=""]
Chuck Lorre obok swojego "ulubieńca", Charliego Sheena.
W Polsce pierwszą bardziej znaną produkcją Lorre'a było "Dharma & Greg", który w Stanach Zjednoczonych był emitowany od 1997 roku. Sitcom o małżeńskiej parze o zupełnie różnych temperamentach znów odniósł sukces. Po nakręceniu trzeciego sezonu serialu twórca zostawił produkcję dotychczasowym producentom i przeniósł się do CBS, gdzie rezyduje do dziś.
Kto obecnie nie kojarzy kolejnych seriali Lorre'a, "Two and a Half Men" i "The Big Bang Theory"? Wyniki oglądalności pokazują, że takich osób jest bardzo niewiele. Ten pierwszy, emitowany obecnie w poniedziałki o 21:00 w ciągu swoich ośmiu sezonów nigdy nie wypadł z listy dwudziestu najchętniej oglądanych programów, a ten drugi sprawił, że CBS po latach porażek w czwartkowe wieczory, potrafi znowu przyciągnąć najwięcej widzów. Obie produkcje cieszą się ogromną popularności i mają na swoim koncie dziesiątki nominacji (i kilka zwycięstw) do Emmy i Złotych Globów.
Najnowszym dziełem Lorre'a jest "Mike & Molly", sitcom opowiadający o otyłym mężczyźnie i również nieszczupłej kobiecie, którzy niespodziewanie zostają parą. Póki co serial nie zdobył takiej publiki jak choćby powyższe "The Big Bang Theory", ale i tak pozostaje jedną z najmocniejszych pozycji w ramówce stacji, a jego produkcja na pewno nie skończy się na jednym sezonie.
[image-browser playlist="" suggest=""]
Twórca "The Big Bang Theory" na serialowym planie wraz z aktorami.
I o ile na tym kończy się lista produkcji Chucka Lorre'a, tak dopiero zaczyna się jego kreatywność i innowacyjność. Otóż mistrz sitcomów słynie ze swoich vanity cards (tzw. wizytówka twórcy trwająca maksymalnie dwie sekundy, którą stacja pozwala wyemitować na końcu każdego odcinka serialu). Zwykle możemy podziwiać loga studiów, czy firm założonych przez twórcę danego serialu - w przypadku Lorre'a jest to plansza, na której zapisuje on swoje przemyślenia.
Początkowo były to podziękowania za obejrzenie jego produkcji (Vanity Card #01: "Dziękuję za nagranie serialu Dharma & Greg i zrobienie stopklatki właśnie w tym momencie."), z czasem stało się to miejsce na komentarze dotyczące wydarzeń z branży telewizyjnej, bądź też na przedstawienie kulisów produkcji. W ciągu kilku lat i setek vanity cards trafiło się parę prawdziwych perełek; poniżej jedna z nich, oznaczona numerem 280:
"Wiesz, że się starzejesz, kiedy... siadasz na toalecie za każdym razem. Golisz uszy. Twoja druga żona zwraca się do pierwszej per pani. Cieszysz się na widok nowych recept. Czytasz nekrologi w gazecie, żeby zorientować się, ile mieli lat ludzi, którzy umarli. Czytasz gazetę. Kobiety ze znanych filmów, z którymi kiedyś chciałeś chędożyć wyglądają jak dinozaury. Używasz takich słów jak "chędożyć". Kobiety w twoim wieku mają naturalne piersi i sztuczne biodra. Podczas masturbacji potwornie dyszysz. Opowiadasz facetowi, który podłącza ci odtwarzacz Blu-ray, o kasetach magnetofonowych. Sikasz kodem morsa - kropkami i kreskami. Musisz spojrzeć w dół, by sprawdzić, czy skończyłeś sikać. Radio w samochodzie musisz mieć ustawione na stację nadającą klasycznego rocka, żeby usłyszeć coś znajomego. Twój lekarz mówi ci "to normalne w pańskim wieku" i "i tak ma pan szczęście". Pod brodą masz rozwieszony hamak, który podtrzymuje szyję. W kroczu masz dwie piłeczki ping-pongowe, które przykrywa coś przypominającego bardzo cieniutki krawat w kolorze skóry. Wybierając samochód zwracasz uwagę na oparcie lędźwi i wygodne uchwyty na kubki. Oglądając "The Who" występujące na Super Bowl zakręciła ci się łezka w oku. Boisz się, że orgazm, który zaraz osiągniesz, może cię zabić. Lekarz mówi ci, że twój nowy lek zmniejszy ilość nasienia w organizmie twoją odpowiedzią jest "no i co z tego?". Radio w samochodzie musisz mieć ustawione na stację nadającą klasycznego rocka, żeby... a nie, to już mówiłem."
[image-browser playlist="" suggest=""]
Wszystkie Vanity Cards można zobaczyć na www.chucklorre.com.
W stosunkowo niedawnej vanity card zaś Chuck Lorre zawarł zdanie: "Jeśli Charlie Sheen będzie żył dłużej, niż ja, naprawdę się wkurzę." Myśl ta była początkiem konfliktu na linii Sheen-Lorre, co zakończyło się - jak wiemy z ostatnich wiadomości - przedwczesnym zakończeniem ósmej serii "Two and a Half Men".
Chuck Lorre jest na pewno jedną z barwniejszych postaci w telewizji, których nie widzimy na ekranie. Na dodatek, jego miesięczne czeki wystawiane przez stację CBS mają tyle zer, że nie powstydziłby się takich zarobków niejeden hollywoodzki aktor. A w przeciwieństwie do niektórych z nich, trudno odmówić Lorre'owi talentu i kreatywności.
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1971, kończy 53 lat
ur. 1986, kończy 38 lat
ur. 1985, kończy 39 lat
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1978, kończy 46 lat