Air - recenzja filmu
Data premiery w Polsce: 5 kwietnia 2023Czy historia powstania butów Air Jordan jest na tyle wciągająca, by zrobić o niej film? Ben Affleck uważał, że tak! Sprawdzamy jego najnowszy film.
Czy historia powstania butów Air Jordan jest na tyle wciągająca, by zrobić o niej film? Ben Affleck uważał, że tak! Sprawdzamy jego najnowszy film.
Są takie historie, które na pozór wydają się nudne, ale w rękach odpowiednich scenarzystów i reżyserów okazują się piekielnie interesujące. Tak było chociażby z The Social Network, w którym David Fincher przybliżył nam kulisy powstania Facebooka, czy z McImperium Johna Lee Hancocka, w którym śledziliśmy początki fastfoodowego giganta. Zarówno Jessie Eisenberg, jak i Michael Keaton swoimi wspaniałymi rolami potrafili skraść naszą uwagę i zaintrygować na tyle, że nie mogliśmy od nich oderwać wzroku. Przerobienie banalnego tematu na film, do którego będziemy chcieli wracać, to trudna sztuka. Udało się to Benowi Affleckowi w produkcji Air.
W roku 1984 firma Nike jako tako daje sobie radę na rynku obuwniczym. To marka numer jeden, jeśli chodzi o buty dla biegaczy. Jednak apetyt jej prezesa, Phila Knighta (Ben Affleck), jest dużo większy. Szef chce, by jego produkty kojarzyły się także z koszykówką. Dlatego przyjmuje do pracy Sonny’ego Vaccaro (Matt Damon), człowieka uznawanego za guru wiedzy o studenckiej koszykówce. Mężczyzna podobno potrafi przewidzieć, który z młodych talentów ma szansę na ogromną karierę w NBA, i wskazuje zawodnika, na którego warto postawić, póki jego wymagania finansowe nie są kosmiczne. Problem polega na tym, że budżet działu koszykarskiego jest marny i ma być jeszcze podzielony na kilku graczy. Przez to żaden szanujący się sportowiec nie pali się do podpisania z nimi kontraktu. Sonny postanawia postawić wszystko na jedną kartę – Michaela Jordana. Musi nie tylko wymyślić coś specjalnego, ale także przekonać do firmy mamę Michale’a, Deloris (Viola Davis), która stoi na straży interesów syna. To zadanie wydaje się niemożliwe do zrealizowania. Zwłaszcza że o zawodnika walczą dwie największe przedsiębiorstwa: Adidas i Converse.
Nie wiem, jak to się stało, ale scenarzysta Alex Conver w swoim debiucie uchwycił wszystko to, co w takich opowieściach interesuje widza. Mamy zarówno humor, sport, ciekawych bohaterów, jak i pewien suspens, którego się nie spodziewałem. Twórca w znakomity sposób ukazał pracę Sonny’ego, który bardzo chciał, by jego działania miały jakiekolwiek znaczenie. Bohater nie lubił zadowalać się odrzutami i był znudzony współpracą z ludźmi, którzy robią wszystko w bezpieczny sposób, by nikomu się nie narazić. Dlatego widz momentalnie zaczyna z nim sympatyzować – rozumiemy jego ból i frustrację, bo każdy z nas przynajmniej raz w życiu z czymś takim się spotkał. Ben Affleck wziął tekst Convery’ego i skupił się na walce ludzi o to, by zostać zapamiętanymi na dłużej. I nie uległ pokusie, by Air stało się historią Michaela Jordana – w filmie ani razu nie zobaczymy twarzy tego zawodnika! Kamera unika go jak ognia. Nawet jeśli są sceny, w których występuje, to jest on tylko tłem dla innych wydarzeń.
Air oprócz doskonałego scenariusza ma także perfekcyjnie przeprowadzony casting. Matt Damon wypada świetnie jako lekko zarozumiały i pewny siebie Sonny. Jego przemowa na spotkaniu z rodziną Jordanów to istne mistrzostwo świata, którego nie powstydziłby się sam Aaron Sorkin. Do tego ma idealnie dobranych partnerów. Jason Bateman jako jego przełożony Rob Strasser i dawno niewidziany Chris Tucker jako Howard H. White potrafią w odpowiednich momentach wziąć na siebie ciężar historii i znakomicie ją poprowadzić. Również Ben Affleck, któremu przypadła rola prezesa Nike, idealnie pokazuje zdenerwowanie bohatera i jego iluzoryczną kontrolę nad sytuacją, która zmieni rynek obuwniczy na całym świecie. Jednak królową tej produkcji jest niewątpliwie Viola Davis, która swoim spokojem i nieustępliwością w ciepłym tonie głosu byłaby w stanie przekonać każdego do swojej racji. Nie wyobrażam sobie, by dało się znaleźć lepszą aktorkę do roli Deloris Jordan.
Nieoczekiwanie w pamięci zapisała mi się jeszcze kreacja Chrisa Messina, który gra agenta Jordana, czyli Davida Falka. Ma on w sobie bardzo dużo z Ariego Golda z serialu Ekipa. Może dlatego kradnie Mattowi każdą scenę, w której ich bohaterowie się spotykają i toczą potyczki słowne.
Nieoczekiwanie historia linii butów Air Jordan okazała się świetnym materiałem na film, do którego widzowie będą z chęcią wracać. Ogromna w tym zasługa dobrego scenariusza, doświadczonego reżysera i obsady, dzięki której postacie zyskały unikalne charaktery. Aż chce się ich oglądać! Coś czuję, że Adidas z zazdrością patrzy na swojego konkurenta i wie, że Air będzie trudne do przebicia. Jeśli w ogóle da się przebić tę produkcję.
Poznaj recenzenta
Dawid MuszyńskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1996, kończy 28 lat
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1948, kończy 76 lat
ur. 1937, kończy 87 lat
ur. 1982, kończy 42 lat