Anihilacja #02: Kosmiczne opowieści – recenzja komiksu
Data premiery w Polsce: 10 maja 2017W drugim tomie tej komiksowej serii nie znajdziemy kontynuacji historii z pierwszego albumu, przynajmniej nie w tym względzie, że wrócimy do poznanych już postaci. Na ten komiks składają się trzy odrębne historie, poświęcone po kolei Silver Surferowi, Super-Skrullowi i Ronanowi Oskarżycielowi.
W drugim tomie tej komiksowej serii nie znajdziemy kontynuacji historii z pierwszego albumu, przynajmniej nie w tym względzie, że wrócimy do poznanych już postaci. Na ten komiks składają się trzy odrębne historie, poświęcone po kolei Silver Surferowi, Super-Skrullowi i Ronanowi Oskarżycielowi.
Punktem spięcia jest tu tytułowa Fala Anihilacji, a więc atak floty ze Strefy Negatywnej, która niszczy wszystko, co spotka na swoje drodze – i na chwilę obecną wydaje się niepowstrzymana. W pierwszym albumie widzieliśmy, jak Annihilus uderzał na kolejne kluczowe kosmiczne obiekty, jak choćby kompleks więzienny Kyln czy Xandar, gdzie zniszczył Korpus Nova – byliśmy więc na pierwszej linii starcia; choć w wątku Draxa, otwierającym Annihilation vol. 1, sporo czasu spędziliśmy na peryferiach wydarzeń, skupiając się na tym jednym bohaterze.
I tę metodę rozciągnięto na Annihilation, vol. 2, gdzie może i dochodzi do potyczek z Falą Anihilacji, sam Annihilus pojawia się jednak tylko na chwilę, w jednym wątku, przez pozostały czas zaś towarzyszymy raczej drugorzędnym figurom tej kosmicznej rozgrywki.
Nieco inny od pozostałych dwóch jest tu wątek Silver Surfera. Bo z racji natury samego bohatera, niegdysiejszego herolda Galactusa, właśnie tu skala wydarzeń wydaje się większa, ostatecznie w komiksie pojawia się nawet sam Pożeracz Światów, swój wątek ma i Thanos. W kolejnych historiach przechodzimy już jednak na skalę lokalną, najpierw towarzysząc Super-Skrullowi, który z Annihilusem umyśla walczyć poprzez dywersję w jego natywnej Strefie Negatywnej, na koniec zaś wraz z Ronanem Oskarżycielem z Kree udajemy się na pewną zapomnianą przez wszystkich planetę, do której z niewiadomych przyczyn ściągają różne ważne persony. W tym Gamora, obecnie znana jako członkini Strażników Galaktyki, tu zaś hołdująca bardziej swojej reputacji najniebezpieczniejszej kobiety we wszechświecie, dowodząca grupą jej podobnych zabójczych piękności.
Jak więc widać już po tym opisie, w Anihilacji. Tomie 2 przemieszczamy się sporo i poznajemy wiele postaci – ten komiks, jak mało który z ostatnich lat (poza Infinity i Strażnicy Galaktyki #01: Kosmiczni Avengers), pokazuje więc kosmiczną skalę wszechświata Marvela. Znamiennym jest, że o Ziemi w tych opowieściach co najwyżej tylko się wspomina (poza jednym wyjątkiem, gdy Super-Skrull wpada na chwilę do Reeda z Fantastycznej Czwórki), główni bohaterowie natomiast wprawdzie łapią się na miano humanoidów, ludźmi jednak nie są. I to stanowi największą zaletę tego komiksu.
Samą fabułę, a raczej fabuły, bo mamy ich trzy, trudno jednak nazwać jakoś szczególnie zajmującymi. Zwłaszcza w wątku Ronana zostajemy wepchnięci w środek jakiejś większej opowieści, której początek przedstawia nam się w skrótowych wspomnieniach bohatera, finału zaś w tym tomie po prostu nie ma. Podobnie w opowieści Silver Surfera może i dzieje się dużo, jesteśmy nawet świadkami pewnego ważnego przełomu, wciąż jednak dostajemy wycinek, który nie może w pełni satysfakcjonować. Najlepiej pod tym względem wypada historia Super-Skrulla, w której w takiej samej objętości jaką miały dwie pozostałe fabuły z tego tomu, udało się zamknąć przejmującą opowieść o wyrzutku szukającym sensu i odkupienia.
Tym bardziej więc szkoda, że akurat w tej historii zdecydowano się na zaskakująco niepasującą do jej tonu warstwę graficzną, bardzo kreskówkową, niekiedy jakby rodem z animacji Disneya, co gryzło się z raczej ponurym i fatalistycznym wydźwiękiem opowieści o niezwykłym Skrullu.
W efekcie, choć znacząco ciekawsza niż tom pierwszy, druga Anihilacja nie zachwyca. Objawia się w tym problem komiksowych serii – bo mimo iż dostajemy opasły tom, to w tych kilkuset stronach nie udaje się opowiedzieć naprawdę ciekawej, napisanej z rozmachem historii, przez co zadowolić musimy się tylko jednym zamkniętym wątkiem i przygrywkami do dwóch kolejnych.
Mimo iż za nami już solidne kilkaset stron tej fabuły, w zasadzie nie posunęliśmy się wiele do przodu w opowieści o Fali Anihilacji. Taka opieszałość fabularna momentami irytuje.
Źródło: fot. Egmont
Poznaj recenzenta
Marcin ZwierzchowskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat