Avengers #03: Preludium nieskończoności – recenzja
Data premiery w Polsce: 13 kwietnia 2016Ten komiks jest dokładnie tym, co obiecuje w tytule: jest preludium do Nieskończoności, czyli niezwykle ciekawego wydarzenia w uniwersum Marvela. Rzecz jasna cierpi na tym, że stanowi ledwie przystawkę do dużego dania.
Ten komiks jest dokładnie tym, co obiecuje w tytule: jest preludium do Nieskończoności, czyli niezwykle ciekawego wydarzenia w uniwersum Marvela. Rzecz jasna cierpi na tym, że stanowi ledwie przystawkę do dużego dania.
Nieskończoność to jedna z lepszych fabuł Marvela – rozgrywająca się na kosmiczną skalę opowieść o wojnie z Budowniczymi, a przy okazji historia kolejnego, bardzo efektownego starcia z tytanem Thanosem, który ponownie kieruje swój wzrok ku Ziemi. W temacie space oper z udziałem superbohaterów trudno znaleźć coś lepszego.
Tak wielki event wymaga jednak odpowiedniego przygotowania, od wprowadzenia samych Budowniczych i zbudowanie podwalin konfliktu z nimi aż po wykształcenie nowych superbohaterów, którzy w nadchodzącym starciu odegrają jedne z ważniejszych ról. Wydawana w ramach Marvel NOW seria Avengers pełni właśnie tę rolę, Avengers Volume 3: Prelude to Infinity jest zaś jej najnowszą odsłoną.
W efekcie komiks ten cierpi na coś w rodzaju syndromu przystawki – jego fabuła sprowadza się w zasadzie do sygnalizowania kolejnych wątków, zapowiadania większych wydarzeń i podsycania aury tajemnicy oraz zagrożenia, a nic z tego nie znajduje w tym albumie finału. Wszystko to gęsto przeplatane jest kolejnymi scenami akcji, najczęściej walk z udziałem całej lub większej części drużyny Avengers. W skrócie: jest efektownie, ale komiks wiele poza tymi scenami akcji nie daje.
Trudno jednak poczytywać to za dużą wadę, skoro przed rozpisaną z wielkim rozmachem opowieścią wstęp jest po prostu nieodzowny. Trzeba też przyznać, że Jonathan Hickman wyciska ze scenariusza, ile się da, czy to w świetnych scenach między Thorem a Hyperionem, czy w narracji, którą prowadzi bardzo umiejętnie. I podobnie strona graficzna wypada więcej niż dobrze: jest dynamicznie i momentami bardzo pomysłowo.
Otrzymujemy więc komiks może i nie znaczący, bo nie taka jest jego rola, ale naprawdę fachowo wykonany. Jeżeli zadaniem Preludium… ma być podsycanie apetytu na samą Nieskończoność, to można uznać, że album ten sprawdza się w tym wyśmienicie.
Źródło: Fot. główne: Egmont
Poznaj recenzenta
Marcin ZwierzchowskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat