Belfer: sezon 2, odcinek 2 – recenzja
Ucieczka przed mordercą w szkole trwa. Jest akcja. Jest napięcie. Jest też niestety sporo błędów fabularnych, które wszystko psują.
Ucieczka przed mordercą w szkole trwa. Jest akcja. Jest napięcie. Jest też niestety sporo błędów fabularnych, które wszystko psują.
Pierwszy odcinek zakończył się cliffhangerem w momencie, gdy Iwo wtargnął do szkoły z bronią w ręku. Sama ucieczka jego ofiar i chowanie się po pustych salach jest zgrabnie przeprowadzona. Widz odczuje napięcie i niepewność związaną z oczekiwaniem na to, kto ujdzie z życiem, a kto polegnie. Niestety, scenarzyści tak bardzo skupili się na akcji, że wpisali do opowieści kilka dziwnych, wręcz niezrozumiałych rzeczy. Pierwszą są kuloodporne szyby w oknach szkoły... Nie wiem, jak mocno elitarna to musiałaby być szkoła w Polsce, by ktokolwiek takie zainstalował. Rozumiem, że ten zabieg został zastosowany po to, by uczniom trudniej było się wydostać z pułapki, ale jednak jest to niedorzeczne.
Problem miałem też z interwencją policji, która była przeprowadzona amatorsko. Od momentu, kiedy otwierają ogień do napastnika, bez ostrzeżenia, bez okrzyku: „Policja!”, mającego zasygnalizować reszcie napastników/zakładników, że są w budynku, do momentu, gdy stwierdzają zgon jednego z funkcjonariuszy, który w następnym ujęciu… wciąż żyje. Cała ta sytuacja odstrasza swoimi niedociągnięciami.
Nie wspominając już o tym, że do potencjalnego ataku terrorystycznego w szkole przyjeżdża drogówka, co w dość komiczny sposób komentują zebrani pod budynkiem przechodnie.
Na plus mogę zaliczyć to, jak grał Iwo, czyli główny czarny charakter tego odcinka. Damian Kret sprawdził się w roli psychopaty skupionego tylko i wyłącznie na jednym celu - zabiciu jak największej liczby osób. Chłopak kieruje się jakimś kluczem, który dla widzów wciąż pozostaje tajemnicą.
Twórcy dobrze dobrali miejsce akcji. Szkoła jako twierdza z długimi ciemnymi korytarzami sprawdza się w 100%. Dzięki temu ucieczka bohaterów jest dynamiczna. Drugi odcinek należy do młodszych członków obsady. Zawadzki, grany przez Maciej Stuhr, nie występuje w zbyt wielu scenach.
Po tym, jak zakończył się ten odcinek, widzowie zostają z niczym. Nie wiemy, co kierowało Iwo. Jaki sens miał ten atak? Czy był to odwet za jakieś poprzednie wydarzenia, czy po prostu psychika mu siadła? O ile poprzedni odcinek zakończył się cliffhangerem, tak tu go brakuje.
Podsumowując, drugi odcinek Belfer wypada dużo słabiej. Żadna z postaci, z wyjątkiem Iwo, nie pokazuje niczego nowego. Nie zachwyca charakterem czy swoją grą. W 1. sezonie wiedzieliśmy, gdzie mniej więcej zmierza cała opowieść, tu dostajemy jedną wielką niewiadomą, co zaczyna drażnić. Twórcy nie zarzucili jakiegoś haczyka, który by nas ciągnął w stronę następnego odcinka. Za tydzień pewnie powrócę do Belfra, ale nie jest to już serial, na który czekam z niecierpliwością przez cały tydzień.
Poznaj recenzenta
Dawid MuszyńskiKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1981, kończy 43 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1963, kończy 61 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1961, kończy 63 lat