Błędny cień - recenzja filmu
Data premiery w Polsce: 17 października 2024Błędny cień można podsumować krótko: najlepszy film akcji 2024 roku. Dlaczego tak uważam?
Błędny cień można podsumować krótko: najlepszy film akcji 2024 roku. Dlaczego tak uważam?
Błędny cień to indonezyjski film akcji stworzony dla Netflixa. Jeśli oglądaliście Headshot oraz Przychodzi po nas noc tego samego reżysera, nowa produkcja również Wam się spodoba. Timo Tjahjanto jest jednym z najlepszych twórców brutalnego kina akcji. Widać, jak znakomicie rozwija się jako reżyser, ponieważ pod kątem wizualnym Błędny cień jest niezwykle klimatyczny i stylowy. Twórca bawi się światłem, lokacjami oraz intensywnością scen akcji, a także czerpie inspiracje różnymi dziełami popkultury. Wprawne oko dostrzeże nawiązania i cytaty, które tej wybuchowej mieszance dodają kolorytu. Rzadko filmy akcji są tak stylowe i charakterystyczne w tym, jak za pomocą przemocy opowiadają swoją historię.
Mówi się, że kino akcji zmusza widza do zmierzenia się ze swoją reakcją na przemoc. Podobnie jak horrory konfrontują nas z własnym strachem. Błędny cień w tym aspekcie nie jest festiwalem przemocy bez znaczenia, ponieważ brutalność odgrywa istotną rolę w opowieści i wpływa na budowę określonych emocji. Krwawe sceny wywołują reakcję w stylu "o, ja cię!". Często nie zdajemy sobie sprawy z wpływu scen akcji na nasze emocje. Myślimy, że to tylko element czysto rozrywkowy. Gdy obejrzycie walki w Błędnym cieniu, zrozumiecie, że napięcie i pojawiające się co jakiś czas reakcje nie są brane znikąd. Poczujecie ogromną satysfakcję, gdy w 3/4 filmu umiera ktoś, kogo szczerze nienawidzicie. To jest pozornie proste i niezauważalne, ale trudno sprawić, byśmy zaangażowali się w fabułę opartą na takiej dawce przemocy i walki w sposób szczery i autentyczny. W tym przypadku emocje są jednak wyrażone na zupełnie innym poziomie, prowadząc do konkluzji, która w tej symfonii śmierci przynosi specyficzne uczucie ulgi i akceptacji dla osiągniętej wizji.
Uczynienie z drobnej kobiety wiarygodnej maszyny do zabijania jest naprawdę trudne. Błędny cień pokazuje, jak to się robi! Aurora Ribero zaczęła treningi do roli w wieku 18 lat, a na plan weszła, gdy skończyła 19. To rola, która zapada w pamięć, bo jest zbudowana na niejednoznaczności. Mamy młodą dziewczynę z autentyczną niewinnością w oczach, która staje się dziką bestią, gdy dochodzi do walk. Jej pierwotny wręcz krzyk niesie ze sobą dużą dawkę emocji, płynącą z tego, kim bohaterka była i w kogo się przeobraża. Dziewczyna jest wiarygodna pod względem fizyczności. Widać zbudowaną masę mięśniową, która pozwala uwierzyć w to, co się dzieje na ekranie, gdy pokonuje nieprzyjaciół. To jednak nadal film, więc wszelkie dywagacje, czy kobieta naprawdę mogłaby dokonać takich rzeczy, można sobie darować. Nie o to chodzi podczas seansu. Warto podkreślić, że reżyser i Ribero dokonali wielkiej rzeczy i nadali większy sens postaci. Widać w niej niewinność i kruchość – mimo całej brutalności. Mieszanka dość zaskakująca.
Błędny cień to film efektowny i ekstremalnie brutalny, ale nie pusty. Każda walka wpisuje się w historię o nastolatce, która musi odnaleźć siebie i dojrzeć do pewnych decyzji. Ona lawiruje pomiędzy byciem bezimienną zabójczynią o numerze 13 a zwykłą dziewczyną pragnącą ludzkiej bliskości i emocji. W związku z tym otrzymujemy historię całkiem udaną i dobrze opowiadaną. Tjahjanto stworzył film akcji, który jest ciekawszy od jego poprzednich hitów, ponieważ fabuła nie jest tylko pretekstem do walk, a ma w sobie coś więcej – coś, co nadaje dziełu charakter. Dzięki znakomitej choreografii walk (dużo starć z użyciem miecza lub czegoś ostrego pod ręką!) i odpowiedniej pracy kamery całość staje się zaskakująco... poetycka. W tym całym chaosie przemocy i okrucieństwa wyrasta na pierwszy plan porządek w osobie Ribero i jej emocji, które płyną z każdej sceny. Ważne jest to, że nikt nie robi z niej niezwyciężonego superczłowieka – choreografia jest tak skonstruowana, że nawet jak walczy z kimś o wiele większym, rozwiązania fabularne są pomysłowe i satysfakcjonujące. Ostatecznie droga od bezimiennej agentki do dziewczyny odnajdującej swoją tożsamość udowadnia, że nie jest to pusty film akcji. A do tego dochodzi jeszcze jej relacja z mentorką, Umbrą, która w kulminacji serwuje najlepsze sceny.
Nie jest to oczywiście film wybitny w każdym aspekcie. Można trochę ponarzekać na stereotypowych złoczyńców. Trzeba jednak zaznaczyć, że są oni budowani w taki sposób, aby dobrze się sprawdzali na ekranie. Każda postać jest jakaś w tej mrocznej i piekielnie przygnębiającej rzeczywistości. Tak naprawdę dostrzegam tylko jedną poważną wadę – film jest za długi. Są momenty, gdy pojawia się kilka dłużyzn, niepotrzebnie spowalniających tempo akcji. Teoretycznie są potrzebne, by widz miał chwilę oddechu, ale niekiedy można było iść za ciosem, a nie czekać.
Błędny cień to najlepszy film akcji 2024 roku, ponieważ daje nam wszystko, czego oczekujemy po tego typu produkcjach. A nawet więcej! Mamy świetnie nakręconą, brutalną akcję, pełną walk i strzelanin, ale też emocje, które są ciekawym bonusem.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat