

Błędny cień to indonezyjski film akcji stworzony dla Netflixa. Jeśli oglądaliście Headshot oraz Przychodzi po nas noc tego samego reżysera, nowa produkcja również Wam się spodoba. Timo Tjahjanto jest jednym z najlepszych twórców brutalnego kina akcji. Widać, jak znakomicie rozwija się jako reżyser, ponieważ pod kątem wizualnym Błędny cień jest niezwykle klimatyczny i stylowy. Twórca bawi się światłem, lokacjami oraz intensywnością scen akcji, a także czerpie inspiracje różnymi dziełami popkultury. Wprawne oko dostrzeże nawiązania i cytaty, które tej wybuchowej mieszance dodają kolorytu. Rzadko filmy akcji są tak stylowe i charakterystyczne w tym, jak za pomocą przemocy opowiadają swoją historię.
Mówi się, że kino akcji zmusza widza do zmierzenia się ze swoją reakcją na przemoc. Podobnie jak horrory konfrontują nas z własnym strachem. Błędny cień w tym aspekcie nie jest festiwalem przemocy bez znaczenia, ponieważ brutalność odgrywa istotną rolę w opowieści i wpływa na budowę określonych emocji. Krwawe sceny wywołują reakcję w stylu "o, ja cię!". Często nie zdajemy sobie sprawy z wpływu scen akcji na nasze emocje. Myślimy, że to tylko element czysto rozrywkowy. Gdy obejrzycie walki w Błędnym cieniu, zrozumiecie, że napięcie i pojawiające się co jakiś czas reakcje nie są brane znikąd. Poczujecie ogromną satysfakcję, gdy w 3/4 filmu umiera ktoś, kogo szczerze nienawidzicie. To jest pozornie proste i niezauważalne, ale trudno sprawić, byśmy zaangażowali się w fabułę opartą na takiej dawce przemocy i walki w sposób szczery i autentyczny. W tym przypadku emocje są jednak wyrażone na zupełnie innym poziomie, prowadząc do konkluzji, która w tej symfonii śmierci przynosi specyficzne uczucie ulgi i akceptacji dla osiągniętej wizji.
Uczynienie z drobnej kobiety wiarygodnej maszyny do zabijania jest naprawdę trudne. Błędny cień pokazuje, jak to się robi! Aurora Ribero zaczęła treningi do roli w wieku 18 lat, a na plan weszła, gdy skończyła 19. To rola, która zapada w pamięć, bo jest zbudowana na niejednoznaczności. Mamy młodą dziewczynę z autentyczną niewinnością w oczach, która staje się dziką bestią, gdy dochodzi do walk. Jej pierwotny wręcz krzyk niesie ze sobą dużą dawkę emocji, płynącą z tego, kim bohaterka była i w kogo się przeobraża. Dziewczyna jest wiarygodna pod względem fizyczności. Widać zbudowaną masę mięśniową, która pozwala uwierzyć w to, co się dzieje na ekranie, gdy pokonuje nieprzyjaciół. To jednak nadal film, więc wszelkie dywagacje, czy kobieta naprawdę mogłaby dokonać takich rzeczy, można sobie darować. Nie o to chodzi podczas seansu. Warto podkreślić, że reżyser i Ribero dokonali wielkiej rzeczy i nadali większy sens postaci. Widać w niej niewinność i kruchość – mimo całej brutalności. Mieszanka dość zaskakująca.
Błędny cień to film efektowny i ekstremalnie brutalny, ale nie pusty. Każda walka wpisuje się w historię o nastolatce, która musi odnaleźć siebie i dojrzeć do pewnych decyzji. Ona lawiruje pomiędzy byciem bezimienną zabójczynią o numerze 13 a zwykłą dziewczyną pragnącą ludzkiej bliskości i emocji. W związku z tym otrzymujemy historię całkiem udaną i dobrze opowiadaną. Tjahjanto stworzył film akcji, który jest ciekawszy od jego poprzednich hitów, ponieważ fabuła nie jest tylko pretekstem do walk, a ma w sobie coś więcej – coś, co nadaje dziełu charakter. Dzięki znakomitej choreografii walk (dużo starć z użyciem miecza lub czegoś ostrego pod ręką!) i odpowiedniej pracy kamery całość staje się zaskakująco... poetycka. W tym całym chaosie przemocy i okrucieństwa wyrasta na pierwszy plan porządek w osobie Ribero i jej emocji, które płyną z każdej sceny. Ważne jest to, że nikt nie robi z niej niezwyciężonego superczłowieka – choreografia jest tak skonstruowana, że nawet jak walczy z kimś o wiele większym, rozwiązania fabularne są pomysłowe i satysfakcjonujące. Ostatecznie droga od bezimiennej agentki do dziewczyny odnajdującej swoją tożsamość udowadnia, że nie jest to pusty film akcji. A do tego dochodzi jeszcze jej relacja z mentorką, Umbrą, która w kulminacji serwuje najlepsze sceny.
Nie jest to oczywiście film wybitny w każdym aspekcie. Można trochę ponarzekać na stereotypowych złoczyńców. Trzeba jednak zaznaczyć, że są oni budowani w taki sposób, aby dobrze się sprawdzali na ekranie. Każda postać jest jakaś w tej mrocznej i piekielnie przygnębiającej rzeczywistości. Tak naprawdę dostrzegam tylko jedną poważną wadę – film jest za długi. Są momenty, gdy pojawia się kilka dłużyzn, niepotrzebnie spowalniających tempo akcji. Teoretycznie są potrzebne, by widz miał chwilę oddechu, ale niekiedy można było iść za ciosem, a nie czekać.
Błędny cień to najlepszy film akcji 2024 roku, ponieważ daje nam wszystko, czego oczekujemy po tego typu produkcjach. A nawet więcej! Mamy świetnie nakręconą, brutalną akcję, pełną walk i strzelanin, ale też emocje, które są ciekawym bonusem.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaZastępca redaktora naczelnego naEKRANIE,pl. Dziennikarz z zamiłowania i wykładowca na Warszawskiej szkole Filmowej. Fan Gwiezdnych Wojen od ponad 30 lat, wychowywał się na chińskim kung fu, kreskówkach i filmach z dużymi potworami. Nie stroni od żadnego gatunku w kinie i telewizji. Choć boi się oglądać horrory. Uwielbia efekciarskie superprodukcje, komedie z mądrym, uniwersalnym humorem i inteligentne kino. Specjalizuje się w kinie akcji, które uwielbia analizować na wszelkie sposoby. Najważniejsze w filmach i serialach są emocje. Prywatnie lubi fotografować i kolekcjonować gadżety ze Star Wars.
Można go znaleźć na:
Instagram - https://www.instagram.com/adam_naekranie/
Facebook - https://www.facebook.com/adam.siennica
Linkedin - https://www.linkedin.com/in/adam-siennica-1aa905292/


