„Focus”: Film, który stać było na więcej – recenzja
Data premiery w Polsce: 6 marca 2015"Focus" z Willem Smithem i Margot Robbie obiecywał wiele – zwłaszcza w pierwszej połowie. Niestety, twórcy nie wykorzystali potencjału drzemiącego w tej historii, robiąc z filmu zwykłą komedię romantyczną.
"Focus" z Willem Smithem i Margot Robbie obiecywał wiele – zwłaszcza w pierwszej połowie. Niestety, twórcy nie wykorzystali potencjału drzemiącego w tej historii, robiąc z filmu zwykłą komedię romantyczną.
"Focus" zaczyna się bardzo dobrze – Will Smith gra emerytowanego oszusta, Nicky’ego, który bierze pod swoje skrzydła niedoświadczoną Jess i razem z grupą współpracowników wyrusza do Nowego Orleanu, by robić to, co wszyscy potrafią najlepiej. I ta część działa bardzo dobrze – poznajemy bliżej kilku oszustów, którzy są zabawni, sympatyczni i bardzo efektownie okradają innych, przez co nieraz widz musi się bardzo skupić, by nie zgubić się w ich działaniach. Jednak to raczej bawi niż drażni.
Jak już mogliśmy się wcześniej przekonać, duet Requa i Ficarra potrafi kręcić komedie („I Love You Phillip Morris”), choć widz będzie się raczej uśmiechał przez cały film niż wybuchnie śmiechem. Dialogi są żywe, zabawne, często ostre, a w Willa Smitha wstąpiło życie – jego bohater jest czarujący, dowcipny, wzbudza sympatię tak samo jak reszta postaci. Horst, grany przez Brennana Browna, jest odpowiednio sztywny i profesjonalny, za to Farhad Adriana Martineza - wyluzowany i rubaszny. Ci trzej aktorzy pasują świetnie do swoich ról; widać, że się nimi bawią i błyszczą na ekranie, wciągając widza w świat kanciarstwa. Adrian Martinez zostawia kolegów delikatnie w tyle, tworząc naprawdę zabawną, choć trochę groteskową postać. Jak przy tym wszystkim wygląda główna bohaterka? Niestety różnie – mimo że Margot Robbie stara się, by jej postać była ciekawa, to Jess ma braki. Z jednej strony to naprawdę ciekawa postać, która nieraz pokonuje Nicky’ego w słownych potyczkach, ma swoje zdanie, a w dodatku potrafi sobie radzić w trudnych sytuacjach; z drugiej – im bardziej zbliża się do Nicky’ego, tym bardziej zamienia się w chichoczącą idiotkę, która nic innego nie potrafi prócz wykrzykiwania „Oh, Nicky!” i uderzania głównego bohatera w ramię.
Jednakże to da się przełknąć, mimo że wątek romantyczny jest słaby – zwłaszcza że reszta bohaterów cały czas kogoś kantuje. Scenarzyści nieraz podrzucają nam poszlaki, wiedząc, że wpadniemy w ich pułapki – bliżej więc pierwszej połowie filmu do „Iluzji” niż zwykłej komedii. Zwłaszcza w scenach z BD Wongiem widzowi zaczyna wydawać się, że trafił na świetną historię - nie dość, że z akcją, humorem i dobrymi postaciami, to jeszcze wyróżniającą się na tle innych produkcji. "Focus" nie tylko docenił swój temat, ale także okraszony jest pięknymi zdjęciami i muzyką. Z tego powodu widz rozsiada się już wygodnie w fotelu, czekając na więcej, bo to była tylko ledwo pierwsza połowa – ale niestety czeka go zawód.
[video-browser playlist="664099" suggest=""]
W drugiej części filmu wątek romantyczny jest najważniejszy, przez co Nicky staje się ciepłą kluchą, a Jess nie okazuje się tak cwana, jak każdy z widzów miałby nadzieję. Jednak wszystko nadal ratują elementy komediowe, zabawne dialogi i muzyka, w którą naprawdę polecam się wsłuchać. Nie zrozumcie mnie źle, druga cześć nie jest tragiczna – to nadal bardzo zabawny film, z wartką akcją i ciągłymi twistami, jednak pierwsza połowa obiecuje o wiele, wiele więcej. Historia, która powinna się zagęszczać, przypomina raczej maratończyka, który śpieszył się na pierwszych kilometrach i nie ma siły na finisz. Najlepiej by było, gdyby Ficarra i Requa pozbyli się wątku romantycznego lub chociaż zmniejszyli go do minimum, ponieważ z jednej strony Smith i Robbie mają niesamowitą chemię, z drugiej jednak scenarzyści i zarazem reżyserzy filmu nie potrafią jej dobrze wykorzystać. I choć zabrzmi to dziwnie, bo w końcu mówimy o duecie, któremu zawdzięczamy „Kocha, lubi, szanuje”, to wydaje się, że Ficarra i Requa nie czują się dobrze ani w pisaniu postaci kobiecych, ani w tworzeniu romansów między bohaterami. Jess i Nick są o wiele ciekawsi, gdy do siebie nie wzdychają - i nie jest to wina aktorów, którzy próbują ratować swoje postacie, ale słabego scenariusza.
Czytaj również: Box Office: „Focus” zdobywa szczyt
"Focus" jest więc dobrym filmem – zabawnym, z fajnymi bohaterami, ciekawą fabułą. Niestety obiecuje trochę za dużo, niż jest w stanie unieść, i to wielka szkoda, ponieważ z poziomu „Iluzji” idzie w kierunku komedii romantycznej (choć nadal niezłej). Ci, którzy wybiorą się do kina, będą zadowoleni i miło spędzą czas, a w pamięci najlepiej zapisze się im prawdopodobnie Farhad. I to musi wystarczyć.
Poznaj recenzenta
Anna OlechowskaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat