Game of Thrones – recenzja 1. sezonu gry
Data premiery w Polsce: 14 kwietnia 2014Starkowie, Lannisterowie i inne rody Westeros są doskonale znane fanom uniwersum Gry o tron. A kto słyszał o Forresterach? To właśnie ich historię przedstawia gra Game of Thrones - i robi to w rewelacyjny sposób.
Starkowie, Lannisterowie i inne rody Westeros są doskonale znane fanom uniwersum Gry o tron. A kto słyszał o Forresterach? To właśnie ich historię przedstawia gra Game of Thrones - i robi to w rewelacyjny sposób.
Przy tworzeniu Game of Thrones Telltale Games sięgnęło po to, co studiu wychodzi najlepiej. Developerzy zakupili znaną licencję i stworzyli odrębną historię w świecie oryginału, dostarczając odbiorcom filmowych zachwytów. Produkcja na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy ukazywała się w odcinkach, a ostatnio otrzymała wydanie zbiorcze na płycie. Ale czy sprawdzona i - nie ma co ukrywać - mocno eksploatowana przez studio formuła sprawdziła się również tym razem?
Kalifornijskie studio rozpoczyna przygodę z Game of Thrones z olbrzymim przytupem (patrz recenzja 1. odcinka gry) i z równie wielkim przytupem kończy cały sezon, dostarczając graczowi emocji i intrygi, której nie powstydziłby się George R.R. Martin, twórca oryginału pt. Pieśń Lodu i Ognia.
Telltale Games w przypadku Game of Thrones postawiło na zupełnie nieznane postacie z rodu Forresterów. Klan ów, z racji swego usytuowania geopolitycznego, w Wojnie Pięciu Królów opowiedział się po stronie Robba Starka. Jako że akcja Game of Thrones - Season 1 - Iron from ice (czyli pierwszego epizodu z sześciu, które składają się na kompletny sezon gry) rozpoczyna się w momencie Krwawych Godów, mały, aczkolwiek bardzo prawy i oddany Starkom ród znajduje się w opłakanej sytuacji. Sąsiedzi Forresterów postanawiają to wykorzystać. Los rodu spoczywa w rękach piątki jego członków i to właśnie nimi w Game of Thrones przychodzi nam kierować.
Zarówno postacie, jak i fabuła zbliżone są do oryginalnej historii. Forresterowie niczym Starkowie chcą zadbać o przyszłość swojego rodu. Mimo licznych przeciwności losu starają się jak mogą, żeby nie utracić swoich ziem i pozycji, a o to jest niesłychanie trudno, szczególnie gdy po przeciwnej stronie ma się ród Boltonów czy Whitehillów.
Forresterom nie można odmówić waleczności. Chociaż zajmują niższą pozycję w hierarchii klanów, członkowie tego rodu walczą zawzięcie. Z uwagi na swoje położenie i w zasadzie zerowe znaczenie dla wielkich, mali Forresterowie w większości przypadków muszą liczyć tylko na siebie i sobie podobnych. Wielkie rody nie są zainteresowane pomocą tym mniejszym. Wolą bawić się w politykę. To sprawia, że przez większość czasu do wykonywanych zadań podchodzimy jakby z nożem na gardle. Napięcie jest mocno wyczuwalne, przez co grze towarzyszy ponura aura, która cięgnie się od początku pierwszego po koniec szóstego odcinka.
Game of Thrones możne uchodzić za spin-off głównej osi książkowej historii, ale twórcy zadbali o to, by czytelnicy i widzowie serialu HBO potrafili w grze odnieść się do istniejącej już opowieści. Tutaj Telltale Games pochyla się raczej w kierunku tych graczy, którzy doskonale orientują się w zawiłej fabule Pieśni Lodu i Ognia - nowi nie mają tutaj czego szukać. Masa wątków fabularnych dla tych osób, które dopiero teraz zaczynają przygodę z Grą o tron, będzie niezrozumiała.
Game of Thrones jest typowym przedstawicielem interaktywnego filmu. W przypadku Telltale Games trudno pokusić się o inne określenie tych produkcji. Więcej jest tu oglądania i słuchania niż faktycznego grania. To zwykle ogranicza się do przeklikiwania dialogów, dokonywania wyborów czy krótkich sekwencji chodzonych oraz tych z elementami QTE. Ktokolwiek szuka w tej grze czegoś więcej, czego zabrakło mu chociażby w The Walking Dead, ten mocno się zawiedzie. Gry Telltale Games to głównie fabuła - i tak właśnie jest w tym przypadku.
Nie od dziś wiadomo, że wybory, których dokonujemy w grach Telltale Games, są wyłącznie iluzoryczne. Jeśli dana postać w zamyśle twórców ma zginąć, to zginie - my mamy jedynie wpływa na to, w jak bardzo dramatycznych okolicznościach się to wydarzy. Dopiero bliżej końca opowieści stajemy przed naprawdę trudnymi wyborami mającymi wpływ na los Forresterów.
Amerykańskie studio stara się jak tylko może zbliżyć swe produkcje do realiów licencji. Cel-shading w Tales from the Borderlands wygląda, jakby był żywcem wyjęty z produkcji studia Gearbox Software. Grafika w The Wolf Among Us to 1:1 przekaz tego, co naszkicowali Mark Buckingham, Craig Hamilton, Steve Laialoha i Lan Medina w Fables #1: Legends in Exile Billa Willinghama. Jeśli chodzi o Game of Thrones, Telltale Games postanowiło pójść w pastele i akwarele, przez co obserwujemy grę wyglądającą jak ruchomy obraz namalowany na płótnie. Pomimo dość ciekawego podejścia do oprawy graficznej ta wypada kiepsko, zdecydowanie gorzej niż w przywołanych wcześniej tytułach. Modele postaci pozbawione są detali, animacje poruszania się rażą. Przyczyny takiego zachowania się gry należy upatrywać w starym silniku graficznym, na którym od lat pracuje Telltale Games.
Game of Thrones zmaga się również z fatalnym lip-synchem i problemami z dźwiękiem. Komicznie wyglądają sytuacje, kiedy słyszymy głos postaci, ale jej usta jeszcze nie zaczęły się poruszać. Błąd ten nie jest irytujący, ale wpływa na immersję. Warto jednak zaznaczyć, że w grze słyszymy głosy Petera Dinklage’a, Leny Headey, Emilii Clarke czy Iwana Rheona.
Game of Thrones to kolejna produkcja studia Telltale Games, która z gatunku interaktywnych opowieści czerpie wszystkie jego zalety oraz wady. Sztandarowa, mocno wyeksploatowana formuła sprawia, że podchodzimy do gry ze świadomością, iż nic nas nie zaskoczy, bo wszystko już widzieliśmy we wcześniejszych produkcjach studia. Składająca się z sześciu odcinków przygoda wciąga, a jedyną słuszną metodą jej przechodzenia jest posiadanie całego sezonu. Epizody są tak skonstruowane, że po zakończeniu jednego natychmiast chcemy grać w kolejny, by poznać dalsze losy bohaterów. Warto też zauważyć, że pierwsza seria kończy się sporym cliffhangerem, a Telltale Games już zapowiedziało drugi sezon, który - podobnie jak debiutancka seria - kierowany będzie wyłącznie do fanów serialowej i książkowej Gry o tron.
PLUSY:
+ znakomita historia pełna intryg i zwrotów akcji,
+ pełna licencja,
+ muzyka i udźwiękowianie,
+ ciekawe postacie rodu Forresterów.
MINUSY:
– tylko dla fanów Gry o tron i twórczości George'a R.R. Martina,
– brzydka oprawa graficzna, aczkolwiek z ciekawym filtrem (akwarela),
– bardziej interaktywny film niż gra.
Poznaj recenzenta
Michał CzubakDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat