Koniec dzieciństwa: odcinek 1 i 2 – recenzja przedpremierowa
Koniec dzieciństwa (Childhood's End) to miniserial science fiction oparty na klasycznej powieści autorstwa Arthura C. Clarke'a. Recenzja nie zawiera spoilerów.
Koniec dzieciństwa (Childhood's End) to miniserial science fiction oparty na klasycznej powieści autorstwa Arthura C. Clarke'a. Recenzja nie zawiera spoilerów.
Na pierwszy rzut oka miniserial Childhood's End jest kolejną opowieścią o kosmitach, którzy pojawiają się na Ziemi i sieją zamieszanie. Przybycie ich gigantycznych statków kosmicznych momentalnie nasuwa skojarzenia ze scenami z filmu Independence Day, jednak gdy twórcy zaczynają opowiadać historię o tym, co dzieje się dalej po przybyciu, całość nabiera wyrazu, staje się ciekawsza i chociaż jest tutaj wiele ogranych klisz gatunkowych, to nie brak emocji, dobrej realizacji schematów i angażowania widza w tę opowieść. Twórcom udaje się zaintrygować i udowodnić szybko, że nie mamy do czynienia z typową opowieścią o kosmitach na Ziemi, jakich wiele. Gdy zaczynają pojawiać się fabularne niespodzianki, robi się naprawdę ciekawie.
Całość ma charakter rozbudowany i nawet momentami zmuszający do myślenia. Wszystko dzięki temu, że twórcy poruszają różne ważne obecnie tematy, na przykład co to oznacza być człowiekiem, wiara w Boga, głód, pokój na świecie itd. Robią to w sposób interesujący, ale też prosty. Uproszczenia fabularne, które można dostrzec w pierwszych dwóch odcinkach, są poniekąd ich wadą. Niektóre motywy są potraktowane zbyt powierzchownie, a znajdują się też wątki delikatnie irytujące (np. niektóre motywy obyczajowe przemykające w tle czy historia pewnej religijnej kobiety), niedostatecznie rozwinięte i być może zbyt szybko zakończone. Jednocześnie mamy wiele motywów pokazanych pomysłowo i niebanalnie, dzięki którym w opowieści wyczuwane jest wysokie napięcie, a całość ogląda się z dużym zainteresowaniem. Twórcy wiedzą, jak przedstawić tę historię, by widz się nie nudził.
Za Childhood's End odpowiada amerykańska telewizja Syfy, która znana jest z tego, że często jej tytuły są kiczowate i niedopracowane technicznie. Gdybym nie wiedział, że to ta stacja tworzyła ten serial, w życiu bym tak nie pomyślał. Realizacyjnie mamy niezłe efekty komputerowe, które wykorzystywane są w prawdziwych lokacjach, a w połączeniu ze znakomitymi praktycznymi efektami specjalnymi (a takich jest sporo) wszystko to wygląda zaskakująco dobrze, wręcz imponująco. Pod względem technicznym dostajemy serial dopracowany i wykorzystujący pełnię dostępnego budżetu. W dwóch pierwszych odcinkach nic w tym względzie nie razi.
Akcja serialu rozgrywa się na przestrzeni wielu lat, więc w efekcie mamy sporą liczbę różnych bohaterów. To poniekąd jest problem, bo nie wszyscy są sprawnie wprowadzeni w opowieść i tym samym stają się obojętni widzowi. Tylko dwie postacie mają tutaj tak naprawdę sens i chętnie śledzi się ich losy; reszta jest poprawna, ale w niektórych przypadkach zbyt schematyczna (pewna rodzina z drugiego odcinka). Najjaśniejszym punktem jest Charles Dance w roli kosmity Karellena. Przez cały pierwszy odcinek słyszymy zaledwie jego głos w rozmowie z jednym z bohaterów, co daje fenomenalny efekt, gdyż aktor znany z Gry o tron obdarzony jest mocnym i charakterystycznym głosem, który może wywołać ciarki. Fizycznie widzimy go w drugim odcinku i tutaj również wyraziście zaznacza swoją obecność. Dance nie jest aktorem, który gra w byle czym, a po obejrzeniu tego serialu nie dziwię się, że zdecydował się tutaj wystąpić. Pozostali są na poziomie do zaakceptowania, ale nikt nie porywa. Nawet Mike Vogel, który niedawno występował w Under the Dome, stara się wykrzesać z siebie jakieś emocje - nie zawsze mu to wychodzi, ale jako jeden z istotniejszych bohaterów pierwszych dwóch odcinków po prostu daje radę.
Nie pamiętam szczegółów pierwowzoru literackiego, więc oceniam Childhood's End z perspektywy widza, a nie czytelnika. Dwa pierwsze odcinki naprawdę wciągają dzięki budowie otoczki tajemnicy, która wyrasta ze znanych schematów kina science fiction. Dostajemy produkt ambitny, atrakcyjny i niegłupi, ale też z pewnymi wadami i niedociągnięciami fabularnymi. Dawno nie widziałem w telewizji SF w takim stylu i tak sprawnie zrealizowanego, więc choćby z tego powodu warto się z nim zapoznać.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat