Mr. Mercedes: sezon 1, odcinek 7 – recenzja
Konflikt pomiędzy głównym protagonistą i czarnym charakterem wchodzi na wyższy poziom i doprowadza do śmierci ważnej postaci. Czy nowy odcinek Mr Mercedesa reprezentował dobry poziom? Sprawdźmy.
Konflikt pomiędzy głównym protagonistą i czarnym charakterem wchodzi na wyższy poziom i doprowadza do śmierci ważnej postaci. Czy nowy odcinek Mr Mercedesa reprezentował dobry poziom? Sprawdźmy.
W nowym odcinku Mr. Mercedes Bill Hodges próbuje odszyfrować komputer należący do kobiety, której samochód posłużył do masakry Panu Mercedesowi. Z pomocą byłemu policjantowi przychodzą Jerome oraz Holly, która wykazuje niespodziewane umiejętności informatyczne. Niestety Bill nie może uczestniczyć w pracach śledczych, ponieważ musi wspierać swoją ukochaną, która przygotowuje się do ceremonii pogrzebowej swojej matki. W tym czasie Brady planuje ostateczny, śmiertelny ruch wobec Billa, a Deborah zaczyna odkrywać mroczny sekret syna.
Wątek Hodgesa w tym odcinku sprawdził się przyzwoicie, jednak sam detektyw nie pokazał się w tym wypadku z najlepszej strony. Tym, co do tej pory określało Billa, jego motywacje, zachowanie i niepohamowany pęd do osiągnięcia celu, była pewnego rodzaju trauma. Hodges, gdy był swoistym przykładem zespołu stresu pourazowego, paradoksalnie lepiej radził sobie jako bezkompromisowy śledczy, który ślepo wierzy w swoje przekonania. To właśnie jego wewnętrzny ból sprawiał, że był tak fantastyczną postacią, ponieważ kibicowaliśmy mu w jego walce nie tylko z głównym antagonistą, ale również z samym sobą. Tutaj ta sielankowa atmosfera działała na jego niekorzyść i była trochę za bardzo wyeksponowana, zaburzając dotychczasowy, specyficzny klimat serialu. Dobrze, że postać Billa ewoluuje w stronę dobrego gliny, jednak należy pozostawić w nim tę sporą cząstkę niepowstrzymanego łowcy przestępców, co w tym wypadku zostało mu całkowicie zabrane. To jest spory błąd scenarzystów, ale do naprawienia.
Jednak twórcy nie poddają się tak łatwo i w bardzo mocny sposób przywracają traumę Hodgesowi. Scena śmierci Janey w wyniku wybuchu samochodu Billa to jak do tej pory najbardziej szokujące wydarzenie w serialu, które zapewne całkowicie zmieni oblicze całej historii. Twórcy doskonale stopniowali napięcie w odcinku, aby doprowadzić do jego eskalacji w finale epizodu i całkowicie zburzyć miły nastrój jaki został zbudowany w kilku wcześniejszych scenach. Świetnie sprawdził się także montaż, w którym obraz śmierci Janey przeplata się z jej przemową na temat życia po życiu. Bardzo dobry cliffhanger na koniec odcinka. Teraz zbrodnie Brady'ego zyskały charakter osobisty, co zapewne doprowadzi do mocnego starcia pomiędzy antagonistą i pragnącym zemsty Hodgesem.
W ciekawy sposób rozwija się w serialu, a szczególnie w tym odcinku jest bardzo dobrze ukazana, relacja pomiędzy Billem, Jeromem i Holly. Ten niecodzienny zespół śledczy został w doskonale dobrany na zasadzie swoich zupełnych przeciwieństw. Mamy zatem doświadczonego przez życie, jednak troskliwego mentora, Billa, trochę aspołeczną jednak przejawiającą bardzo świeże spojrzenie na pewne sprawy Holly oraz wyluzowanego i ekstrawertycznego Jerome'a. Wszyscy świetnie się uzupełniają, zaskakują wzajemnie i stanowią doskonały kolektyw, któremu nic nie jest straszne. Przy okazji cały czas są dla siebie zagadką, co jest równie interesujące. Najlepszym przykładem niech tu będzie scena w barze, gdzie Jerome przechwala się swoim deszyfrującym programem, podczas gdy za chwilę Holly niszczy jego pewność siebie swoją wiedzą informatyczną. Ta drużyna jest bardzo dobrym elementem całego serialu.
Jeśli chodzi o Brady'ego, w tym odcinku został już całkowicie pozbawiony człowieczeństwa przez scenarzystów. Do tej pory twórcy mieszali jego psychopatyczne skłonności z pewną cząstką dobra, które się w nim kryje. W najnowszym epizodzie jest po prostu bezdusznym, kalkulującym na zimno potworem, który nie zawaha się ani przez moment, jeśli będzie musiał kogoś zgładzić dla swojego celu. Tę zmianę sposobu przedstawienia Brady'ego nie uważam za błąd, ale za dobre ukazanie porażki tego elementu człowieczeństwa Harstfielda z jego demonicznym ja. W tym odcinku nastąpiła ostateczna przemiana w pełnego mroku szaleńca, który ma za nic ludzkie życie. Szczególnie dobrze widać to w scenie, w której Brady rozmawia z matką na temat jej odkryć w pokoju syna. Kobieta jest świadoma tego, co kryje się pod ludzką powłoką mężczyzny, jednak próbuje to wyprzeć. Wtedy Brady swoim spokojnym głosem, którym napawa ogromną grozą przemawia do matki, a widzów przechodzą dreszcze.
Najnowszy epizod Mr. Mercedes daje nam ciekawe rozwinięcie historii opowiadanej od początku serialu, zawiązuje interesujące relacje pomiędzy postaciami i szokuje bardzo dobrym cliffhangerem. Do tego znakomicie, mimo pewnych błędów, buduje psychologiczne tło pod starcie dwóch głównych bohaterów. Pozostaje tylko czekać na rozwój wypadków w kolejnym odcinku.
Źródło: zdjęcie główne: Audience Network
Poznaj recenzenta
Norbert ZaskórskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat