NBA 2K20 – recenzja gry
Data premiery w Polsce: 6 września 2019O NBA 2K20 było głośno przed premierą z uwagi na mocną promocję mikrotransakcji. Na szczęście nie jest to jedyne, co ten tytuł ma do zaoferowania.
O NBA 2K20 było głośno przed premierą z uwagi na mocną promocję mikrotransakcji. Na szczęście nie jest to jedyne, co ten tytuł ma do zaoferowania.
Swoją przygodę z grą postanowiłem rozpocząć od trybu MyCareer. Wydało mi się to dość naturalne, szczególnie że miałem dłuższą przerwę od serii. Niestety, już na starcie czekały mnie pewne problemy. Byłem bowiem bardzo ciekaw, jak wypada możliwość przeniesienia swojej twarzy do gry. Pamiętam, że w którejś z wcześniejszych odsłon próbowałem dokonać tego przy pomocy PlayStation Camera i efekt był... cóż, niezbyt zadowalający. Teraz dokonuje się tego z użyciem mobilnej aplikacji – przynajmniej w teorii. Pomimo kilkunastu minut prób nie udało mi się tego zrobić. Apka nie była w stanie wykryć mojej twarzy, chociaż ta była bardzo wyraźnie widoczna na ekranie. Z poczynionego przeze mnie krótkiego researchu w sieci wynika, że nie tylko u mnie taki problem występował. No nic, może następnym razem się uda.
Nie pozostało mi więc nic innego, jak skorzystać z kreatora – ten okazał się miłą niespodzianką, bo pozwalał na całkiem sporo. Sama fabularna część MyCareer również wypada całkiem nieźle, chociaż historia raczej nikogo nie zaskoczy i nie jest też przesadnie długa, bo cała opowieść to zaledwie około 2-3 godziny. Ogląda się to jednak z przyjemnością, przede wszystkim ze względu na naprawdę solidną oprawę oraz udział nie tylko gwiazd sportu, ale też i kina, takich jak Idris Elba, Rosario Dawson czy Thomas Middleditch. Ukończenie tego swoistego prologu daje nam dostęp do sieciowego trybu Neighborhood, czyli tytułowego „sąsiedztwa”, w którym możemy spotkać innych graczy, rozgrywać szybkie mecze, a także wybrać się na zakupy i wydawać ciężko zarobione, wirtualne pieniądze.
W grze powraca również tryb MyTeam, czyli coś na kształt odpowiednika niezwykle popularnego FUT z serii FIFA. Kolekcjonujemy więc karty i tworzymy nasz wymarzony zespół. Jestem przekonany, że to właśnie tutaj większość graczy spędzi najwięcej godzin i kompletnie się temu nie dziwię. Od pierwszych minut spędzonych w tym trybie czuć, że został on stworzony właśnie w ten sposób – by stale zapewniać jakieś atrakcje, nawet na długo po premierze. Nie brak tu więc bonusów za logowanie, codziennych wyzwań, a także grindu – ten jest niezbędny do tego, by osiągać sukcesy bez potrzeby sięgania do portfela i korzystania z mikrotransakcji. Ciekawą nowością, a zarazem kolejnym elementem motywującym do gry, są karty, które można rozwijać poprzez wykonywanie zadań.
Jeśli zaś chodzi o rozgrywkę, to naprawdę ciężko się do czegokolwiek przyczepić. Tempo gry jest odpowiednie, animacje robią ogromne wrażenie, a ogólny poziom trudności jest odpowiednio zbalansowany. Zabawę na tych łatwiejszych ustawieniach można traktować jako typową zręcznościówkę i wykorzystywać jedynie kilka przycisków, ale już do wyższych poziomów trudności konieczne jest zagłębienie się w tajniki gry. Pomaga w tym całkiem rozbudowany samouczek, który podzielono na różne typy zagrań i w bardzo przystępny sposób wyjaśnia on, w jaki sposób możemy je wykonywać.
Nie sposób pominąć też tego elementu, przez który o NBA 2K20 zrobiło się głośno jeszcze przed premierą, czyli mikrotransakcje. Wszyscy pamiętamy dość... kontrowersyjny zwiastun, który wyglądał raczej na zapowiedź internetowego kasyna, a nie grę o koszykówce. Na szczęście w końcowym produkcie nie jest tak źle, jak mogłoby się wydawać. Mikrotransakcje są tu obecne, a wirtualną walutę VC można wykorzystać do rozwoju naszego zawodnika, ale zdobywa się ją dość szybko w trakcie normalnej rozgrywki. Nie da się jednak ukryć, że gracze z zasobnym portfelem są w lepszej sytuacji, bo mogą wykorzystać pieniądze do tego, by znacznie ograniczyć grind i zyskać przewagę. Niektórych mogą odrzucić tutaj również pewne zagrania, które przypominają raczej darmowe gry mobilne, a nie grę AAA kosztującą na premierę około 200-250 zł – mowa o wspomnianych już wcześniej bonusach za logowanie, paczkach z losowymi kartami, a nawet... reklamami VC w przerwach podczas rozgrywek.
Do oprawy NBA 2K20 naprawdę trudno się przyczepić. Większych różnic względem poprzedniej odsłony raczej tu nie uświadczymy, ale i tak jest bardzo dobrze – zawodnicy wyglądają świetnie i łatwo można ich rozpoznać, a animacje są realistyczne i dopracowane. Na większą rewolucję prawdopodobnie trzeba będzie czekać już do kolejnej generacji konsol. Podobnie sprawa wygląda z udźwiękowieniem - muzyka jest świetnie dobrana i idealnie pasuje do klimatu tej produkcji, a i angielski komentarz jest całkiem solidny.
NBA 2K20 to bez wątpienia najlepsza produkcja dla fanów koszykówki – i to nie tylko dlatego, że w tym momencie w zasadzie nie ma ona konkurencji. Gra wygląda świetnie, rozgrywka jest wciągająca i satysfakcjonująca, a kilka zróżnicowanych trybów rozgrywki jest gwarancją zabawy na długie godziny. Nawet mikrotransakcje nie przeszkadzają aż tak, jak mogłyby to sugerować przedpremierowe reakcje, ale też trudno je w pełni tolerować, bo przecież mówimy o tytule debiutującym na rynku w pełnej cenie. Wierni fani serii mogą też czuć się nieco rozczarowani brakiem większych zmian – na te prawdopodobnie trzeba będzie poczekać do premiery PlayStation 5 i kolejnego Xboksa.
Plusy:
+ mnóstwo zawartości dla jednego i wielu graczy,
+ oprawa audiowizualna,
+ przyjemny tryb fabularny,
+ satysfakcjonująca rozgrywka.
Minusy:
- brak rewolucyjnych zmian,
- mikrotransakcje, grind i P2W.
Źródło: fot. 2K Games
Poznaj recenzenta
Paweł KrzystyniakDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat