„Nie z tego świata”: sezon 10, odcinek 11- recenzja
Data premiery w Polsce: 18 listopada 2024Dualizm postaci od zawsze był mocną stroną "Nie z tego świata". Główni bohaterowie nigdy nie byli do końca dobrzy czy źli. Ani z nich szlachetni superbohaterowie w spłowiałych pelerynkach, ani nikczemni złoczyńcy o czarnych sercach. Ktoś z boku mógłby powiedzieć, że bywają psychopatami – zwłaszcza kiedy ogrzewają sobie dłonie nad palonymi zwłokami, ale znając drugie dno, wiemy, że czynią wszystko dla większego dobra. Od dawien dawna walczą z mroczniejszą stroną swoich natur, z mniejszym lub większym powodzeniem.
Dualizm postaci od zawsze był mocną stroną "Nie z tego świata". Główni bohaterowie nigdy nie byli do końca dobrzy czy źli. Ani z nich szlachetni superbohaterowie w spłowiałych pelerynkach, ani nikczemni złoczyńcy o czarnych sercach. Ktoś z boku mógłby powiedzieć, że bywają psychopatami – zwłaszcza kiedy ogrzewają sobie dłonie nad palonymi zwłokami, ale znając drugie dno, wiemy, że czynią wszystko dla większego dobra. Od dawien dawna walczą z mroczniejszą stroną swoich natur, z mniejszym lub większym powodzeniem.
Sezon 10, przynajmniej teoretycznie, od początku skupia się na walce Deana Winchestera z samym sobą, a ściślej mówiąc - ze swoją gorszą stroną, podsycaną Piętnem Kaina, które wywołuje w nim najgorsze instynkty zabójcy i w skrajnych przypadkach prowadzi do zdemonienia. O ile walka starszego Winchestera, doskonale pokazywana przez Jensena Acklesa, pozostaje w sferze wewnętrznej, co najwyżej podkreślana spojrzeniami w lustro, w „There’s No Place Like Home” twórcy "Nie z tego świata" ("Supernatural") postanowili unaocznić kryjący się w każdym z nas dualizm w sposób dosłowny, rozszczepiając Charlie Bradbury na dwie postacie - złą i dobrą.
Jeśli miała to być metafora stanu Deana Winchestera, wyszło dosyć nachalnie i łopatologicznie, ale urok osobowości Charlie zwyciężył prostą fabułę i pomógł w przełknięciu paraleli. „There’s No Place Like Home” opowiada o spóźnionej vendetcie, potrzebie ratowania przyjaciół w każdej biedzie i konieczności walki z własnymi słabościami, nie zawsze zakończonej sukcesem. Wątek Czarodzieja z Oz, chociaż wtórny, nie nuży. Nieco dziwi wyciągnięcie jak królika z kapelusza kolejnego Człowieka Pisma (a podobno wszyscy wymarli) i sposoby Deana na wyciszenie - zdrowa żywność, abstynencja i więcej snu. Wygląda na to, że starszy Winchester próbuje upodobnić się do młodszego, co - biorąc pod uwagę, że Sam niegdyś pokonał w sobie Lucyfera - ma pewien sens.
Cieszy powrót Charlie, nawet w dwóch postaciach, z których ta gorsza lepiej wygląda. Mamy nawiązania popkulturowe, nie tylko do Oz, ale i „Strażników Galaktyki” czy „Genesis”. Akcja płynie wartko, rozmowy się kleją, kobieta nieźle bije, a trup nie ściele się tak gęsto, jakby mógł. Na pierwszym planie Dean zmaga się sam ze sobą oraz cyborgową wersją przyjaciółki, Sam okazuje wsparcie i po raz kolejny bywa podduszany, Charlie cierpi, a wszyscy wszystkim przebaczają, prócz starszego Winchestera, który ma trudności z wybaczeniem samemu sobie. Tym bardziej że znowu go poniosło.
[video-browser playlist="659480" suggest=""]
Na uwagę zasługują piękne ujęcia, nietypowy kąt kamery, niezłe efekty specjalne i nasycenie barw w kadrze. Widać, że jako scenarzysta Robbie Thompson ma słabość do elementów baśniowych. Dobrze było znowu zobaczyć Phila Scriggię na miejscu reżysera. Przy bardzo dobrej grze aktorskiej Jensena Acklesa i Jareda Padaleckiego serialowa Charlie Bradbury (Felicia Day) wypadła nieźle, ale powinna poćwiczyć przedstawianie złej strony – znacznie lepiej wychodziła jej „dobra” Charlie, która – miejmy nadzieję – powróci.
„There’s No Place Like Home” nie był fillerem, chociaż specjalnie nie rozwinął głównego wątku sezonu. Jednakże można powiedzieć, że go podkreślił i uwypuklił. Sekundujemy Winchesterom w pokonywaniu mroczniejszej strony własnego ja, a może nawet w pogodzeniu się z jej istnieniem i przyjęciem samych siebie z całym dobrodziejstwem inwentarza. Jak miło, że w końcu poszli po rozum do głowy i postanowili znaleźć źródło, czyli Kaina, co wszyscy oglądający podpowiadali im od kilku odcinków. Nie wiadomo tylko, czy trzęsące się ręce Deana oznaczają, że jest on na głodzie alkoholowym, czy Piętno Kaina domaga się daniny krwi. Co zapewne okaże się w najbliższej, wyczekiwanej przyszłości. Nie traćmy nadziei…
Poznaj recenzenta
Monika KubiakKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1987, kończy 37 lat
ur. 1981, kończy 43 lat
ur. 1982, kończy 42 lat