„Nie z tego świata”: sezon 10, odcinek 15 – recenzja
Powszechnie wiadomo, że lata swojej świetności "Supernatural" ma już dość dawno za sobą, i chyba nikt z nas nie próbuje (a może jednak?) się w tym temacie oszukiwać. Niemniej czasami zdarzają się odcinki i postacie, w przypadku których brak pomysłu i koncertowe marnowanie materiału wołają o pomstę do nieba i naprawdę widać już niemoc twórczą czy też jakiś wprost bezradny tumiwisizm scenarzystów i showrunnera. "The Things They Carried" to popisowy wręcz przykład zmarnowanych okazji.
Powszechnie wiadomo, że lata swojej świetności "Supernatural" ma już dość dawno za sobą, i chyba nikt z nas nie próbuje (a może jednak?) się w tym temacie oszukiwać. Niemniej czasami zdarzają się odcinki i postacie, w przypadku których brak pomysłu i koncertowe marnowanie materiału wołają o pomstę do nieba i naprawdę widać już niemoc twórczą czy też jakiś wprost bezradny tumiwisizm scenarzystów i showrunnera. "The Things They Carried" to popisowy wręcz przykład zmarnowanych okazji.
Przyznam, że osobiście cieszyłam się z powrotu Cole'a do "Supernatural", bo to była od początku ciekawa i intrygująca postać. Oto wyrosło nowe pokolenie świadków działalności Winchesterów, doszła do głosu ta druga strona medalu – rodziny tych, którzy zginęli z ręki łowców w dość niewyjaśnionych okolicznościach, nierozumiejące tego, co się stało i obwiniające o tragedię w zasadzie nie tę stronę, co trzeba. Można było z tego stworzyć naprawdę ciekawy obraz moralnej dwuznaczności działań łowców i pokazać relacje niejednoznaczne oraz skomplikowane między obiema stronami. I prawie się to udało, nawet pomimo szybkiego urwania sprawie głowy już w pierwszej połowie sezonu.
Niestety ostatni odcinek przeciągnął wątek o jeden stopień za daleko i zmarnował ten potencjał - Cole był ciekawą postacią, dopóki nie dołączył do grona wielbicieli braci, osób, które coś Winchesterom zawdzięczają tudzież płaczą nad dziejową niesprawiedliwością i faktem, że Sam oraz Dean są pozbawieni chwały przysługującej bohaterom. Życie jest ciężkie, panie, a w tym kontekście Cole stał się wręcz z lekka irytujący (i nie, sprawie nie pomaga nazywanie braci "Dean-o" i "Sammy boy"). Pomyśleć, że kiedyś w tym serialu roiło się wręcz od fantastycznych i wyrazistych postaci drugoplanowych. A nawet trzecioplanowych, jeśli policzymy te pojawiające się tylko raz.
[video-browser playlist="674960" suggest=""]
Jednak największy problem tego odcinka to potwór tygodnia, czyli nienazwany robal bez kontekstu i historii, który ani straszy, ani brzydzi. Ja rozumiem, że czasami Winchesterowie powinni trafić na coś, czego wcześniej na oczy nie widzieli i nie mają pojęcia, jak się do tego zabrać, ale czy to naprawdę musiało być akurat to? Czy światowy bestiariusz wyczerpał już wszystkie swoje możliwości? O ile ciekawiej by było, gdyby oparto tę część fabuły na przykład na rodzimej mitologii regionu, w którym żołnierze byli na misji. Tymczasem rozwiązanie zagadki okazało się mało kreatywnym rozczarowaniem.
Ciekawsze były chyba rozważania nad stanem psychiki i żołnierską traumą, o które zahaczała tematyka tego odcinka, niż faktyczna przyczyna drastycznej przemiany mężów i ojców. W tych okolicznościach trzeba jednak oddać sprawiedliwość jednej rzeczy - nareszcie ktoś sobie przypomniał, że Winchesterowie to w tym zawodzie elita i że każdy z nich z osobna jest pełnowartościowym, samodzielnym łowcą i potrafi sobie w pojedynkę też doskonale poradzić: Sam w sytuacji zagrożenia i konieczności szybkiego działania, a Dean, kiedy trzeba coś przeanalizować i pomyśleć. Nawet jeśli wynik nie zawsze jest po ich myśli.
Zobacz również: „Daredevil” – nowe plakaty promujące serial Marvela i Netflixa
I tutaj nasuwa się konkluzja i pytanie jednocześnie - o czym właściwie jest ten odcinek? Ano o tym, że nie każdego da się uratować, dla niektórych jest już za późno, a kiedy nie wiesz, z czym masz do czynienia i poruszasz się po omacku, nieświadom, czego tak naprawdę szukać, stoisz na zdawałoby się przegranej pozycji i im szybciej sobie to uświadomisz, tym lepiej. To oczywiście nauka dla Sama, który desperacko poszukuje odpowiedzi na problem Deana. Problem, który nadal niestety nie ma emocjonalnej mocy, bo wisi w powietrzu, nie dając się odczuć jako realne zagrożenie. Konsekwencje działania znamienia Kaina dostały wyrok w zawieszeniu i odliczają minuty, kiedy znowu twórcy "Supernatural" uznają za słuszne cokolwiek o nich wspomnieć. Bo przecież Winchesterowie zawsze koniec końców wychodzą z problemów obronną ręką. To nie jest (już nie) historia wysokich stawek i realnych zagrożeń. A może jednak?
Poznaj recenzenta
Joanna MichalakKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1972, kończy 52 lat
ur. 1963, kończy 61 lat
ur. 1969, kończy 55 lat
ur. 1969, kończy 55 lat