Piękni i bezrobotni: sezon 1, odcinek 1-4 - recenzja
Piękni bezrobotni to sympatyczny, słodko gorzki serial, którego bohaterów nie da się nie lubić. Czy jest w tym jednak jakaś wartość merytoryczna? Zapraszam do recenzji.
Piękni bezrobotni to sympatyczny, słodko gorzki serial, którego bohaterów nie da się nie lubić. Czy jest w tym jednak jakaś wartość merytoryczna? Zapraszam do recenzji.
Pana Roberta Górskiego nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. Kabareciarz, komik i satyryk wciąż ma dowcip ostry jak brzytwa i nadal potrafi wykrzesać z siebie żarty, zawstydzające największych stand uperów w naszym kraju. Postacie przez niego wykreowane na dobre zakorzeniły się w popkulturze, a kultowe już Ucho Prezesa uznawane jest za jedną z najważniejszych polskich satyr politycznych. W tym roku artysta powraca z serialem komediowym pod tytułem Piękni i bezrobotni. Mimo że jest to format skierowany do szerokiej widowni, nie brak w nim niepoprawnie politycznych żartów i zaskakująco odważnych komentarzy. Jak to u Górskiego bywa – nigdy nie wiadomo, kiedy padnie ostra riposta, która zwali z nóg wszystkich oglądających.
Serial Piękni i bezrobotni przedstawia historię dwóch braci: Romka (Robert Górski) i Gwidona (Mikołaj Cieślak). Panowie przez swoją niefrasobliwość zadłużają się po uszy. Potężny kredyt zaciągają po namowach swojego „przyjaciela” z młodości, który okazuje się niezłą szują i wystrycha ich na dudka. Teraz bohaterowie muszą imać się różnych prac, żeby uzbierać pieniążki na spłatę zadłużenia. Bracia zatrudniają się między innymi w korporacji, zostają aktorami, a nawet dziennikarzami. Niestety, jako ludzie starszej daty nie potrafią odnaleźć się w zdominowanej przez „młodych prężnych” rzeczywistości drapieżnego kapitalizmu. Jak łatwo się domyślić, ich perypetie przynoszą wiele przezabawnych sytuacji. Losy braci dają również do myślenia i są trafnym komentarzem w kwestii współczesnej Polski.
Pierwszy epizod, pełniący funkcję wprowadzenia, pokazuje, jak bohaterowie wplątali się w tę całą kabałę. Kolejne odsłony mają charakter proceduralny – prezentują zamknięte historie, które kończą się z ostatnią sekundą odcinka. Każda odsłona to inne wyzwanie zawodowe. Punkt wyjścia wprowadza nas na drogę uniwersalnego humoru, bo obserwowanie panów w sile wieku, próbujących odnaleźć się wśród zupełnie innej generacji, jest w samo w sobie zabawne. Romek lubi sobie pospać, więc świetnie wypada jako trup w Trudnych sprawach. Gwidon staje się duszą towarzystwa, gdy prezentuje Warszawce, jak powinno się imprezować. Bracia pozorują wypadek samochodowy, żeby zrobić dobre zdjęcia, a następnie sprzedać je do brukowca. Wszystko to doprawione zostaje pieprznym humorem Roberta Górskiego, będącego od zawsze gwarantem wysokiej jakości. Tak, Piękni i bezrobotni to zabawny polski serial komediowy, a jak wiemy, nie jest to reguła na naszym rynku rozrywkowym.
Oczywiście Górski i Cieślak nie zdobywają komediowego Mount Everestu, a niektóre gagi mają nierówny poziom. Zdarzają się jednak perełki. Szczególnie udany jest drugi epizod, gdy bohaterowie rozpoczynają prace w korporacji i włączają się w odwieczny wyścig szczurów. Górski i Cieślak zjedli zęby na zaangażowanych społecznie i politycznie satyrycznych komentarzach, więc nic dziwnego, że w tym serialu czują się jak ryba w wodzie. Warto dodać, że w głównej obsadzie znajduje się również niejaki Wojciech Kalarus wcielający się w rekina biznesu – Wiśniewskiego. Aktor zasłynął swoją brawurową kreacją w Uchu Prezesa, gdzie sportretował Antoniego Macierewicza. Jego minister obrony narodowej był niewątpliwie czarnym charakterem. Wiśniewski natomiast to już prawa ręka samego szatana. Oczywiście postać jest przejaskrawiona do bólu, a jego interakcje z Romkiem i Gwidonem to jedne z lepszych sekwencji w serialu. Bezlitosny kapitalista kontra dwójka poczciwych nieudaczników. Panowie co rusz dają sobie kuksańce, ale to Wiśnia zawsze jest górą.
Górski i Cieślak nie byliby sobą, gdyby nie odnieśli swojego komediowego formatu do bieżącej sytuacji w Polsce. Tym razem obywa się jednak bez polityki – w czterech pierwszych odcinkach jest ona nieobecna. Artyści biorą na ruszt kontrasty społeczne – niedzisiejszość ludzi wychowanych w minionej epoce i pustą pogoń za pieniądzem współczesnych dwudziesto- i trzydziestolatków. Dostaje się również galopującemu kapitalizmowi i absurdom systemu, w którym wszyscy bytujemy. Robert Górski ma niezwykłą zdolność mówienia o ważnych problemach w sposób, który trafia zarówno do szerokiej widowni, jak i koneserów sztuki wyższej. Jednym słowem, znajdą tutaj coś dla siebie zarówno fani Świata według Kiepskich, jak i Monty Pythona. Miłośnicy ostrzejszych żartów również nie powinni być niezadowoleni. Tu i ówdzie pojawiają się wulgaryzmy podkreślające ekspresję wypowiedzi i idealnie puentujące żarty wypowiadane przez bohaterów.
Piękni i bezrobotni to udany format, doskonale nadający się na odmóżdżenie po całodniowych przepychankach z absurdami naszej rzeczywistości. Obserwując prometejskie zmagania Romka i Gwidona, dowartościujemy się tym, że nie tylko my jesteśmy bezsilni wobec wszechobecnego nonsensu. Remedium na te bolączki stanowi humor i permanentne przymrużenie oka. Oby tylko nie przerodziło się ono w tik nerwowy.
Poznaj recenzenta
Wiktor FiszDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat