Sytuacja bez wyjścia
Data premiery w Polsce: 1 lipca 2014Po kilku mniej lub bardziej udanych odcinkach Arrow wraca na właściwe tory, oferując to, co ma najlepszego: emocje. I mimo że niewiele się dzieje, tak naprawdę dzieje się bardzo dużo.
Po kilku mniej lub bardziej udanych odcinkach Arrow wraca na właściwe tory, oferując to, co ma najlepszego: emocje. I mimo że niewiele się dzieje, tak naprawdę dzieje się bardzo dużo.
Na szczęście w dwudziestym odcinku postanowiono zrezygnować z czarnego charakteru na rzecz rozterek wewnętrznych. Tym sposobem kontynuujemy poprzednie wydarzenia. Roy leży w śpiączce, a bohaterowie próbują się nim zająć. W pewnym momencie się budzi i rusza na miasto, demolując wszystko po drodze. Dobrze zagranie fabularnie, gdyż pozwala zauważyć dwie rzeczy: jak działa mirakuru na człowieka oraz jaka jest jego potęga. To daje nam jeszcze lepsze spojrzenie na Deathstroke'a i czekający Strzałę pojedynek z nim.
Aż dziw bierze, że tak niewiele da się napisać o fabule odcinka. Całość zostaje zdominowana przez problemy wewnętrzne bohaterów, ich rozterki i to, jak próbują sobie poradzić z nową sytuacją. Jednocześnie scenarzyści popełniają kilka błędów. Oliver nie jest już prezesem firmy, lwia część jego majątku została pochłonięta, a on wcale nie wydaje się zmartwiony. Co więcej, nadal wygląda na miliardera. Wiem, że dzięki podpisowi Thei zabezpieczono majątek rodzinny, ale na pewno trochę z niego ubyło. Jest to jednak czepialstwo dla zasady i na pewno nie wpływa na ocenę końcową odcinka.
A wszystko dzięki kilku scenom, które przejdą do historii serialu. Fantastycznie rozegrano rozmowę Olivera z matką. Zamiast udawać, że nic się nie dzieje, Moira mówi, że wie o sekretnej tożsamości młodego Queena. Nie dziwi to, wszak każda matka pozna swoje dziecko. I tutaj punkt dla scenarzystów, że poszli w realizm. Żadna maska, zmiana głosu czy ukrywanie się w cieniu tego nie zmieni. Jednocześnie dzięki nieźle zrealizowanym flashbackom dowiadujemy się, że Oliver ma potomka. To, jak załatwiła sprawę Moira, pokazuje tylko, jak dwuznaczna moralnie jest to postać.
[video-browser playlist="633839" suggest=""]
Niestety nadal ciągnie się dramat rodzinny i niezrozumienie Thei. Nie jest to najlepszy wątek na świecie i średnio się go ogląda. Nie najlepszy jest również pomysł, żeby wycofanie się z wyborów oświadczać najpierw swojemu konkurentowi, czyli Sebastianowi Bloodowi. Ale rozumiem, że jego zgorzknienie i domniemane pożalenie się Slade'owi spowodowało to, co stało się na końcu odcinka.
O tym, że nadchodzą zmiany, nie trzeba nikomu mówić. Roy nie panuje nad swoją mocą, a Oliver zrobi wszystko, żeby go oszczędzić. Traktuje go niemal jak brata lub syna, czuje się za niego odpowiedzialny. Doskonale pokazano również scenę, w której do Roya przemawia wyimaginowana Thea. Pokazuje to, jak działa mirakuru, a także świetnie tłumaczy omamy Slade'a i wizje Shado, która namawia go do złego.
Najważniejsze są jednak ostatnie minuty odcinka. Czytając wywiady i spoilery twórców, nietrudno się domyślić, że wyjazd Kanarka ma jasno określony cel - czas wrócić do Ra's Al Ghula. Czy z prośbą o przebaczenie? A może o pomoc? Zobaczymy, nie warto uprzedzać faktów. Ostatnie pięć minut to już jazda bez trzymanki, która zmieni mocno Olivera oraz sam serial. Slade po raz kolejny atakuje, tym razem każąc wybierać: Thea czy Moira? Siostra czy matka? Na to pytanie nie ma dobrej odpowiedzi, a sytuacja jest bez wyjścia. Dosłownie. Oliver wydaje się zagubiony i nie wie, co robić. Jedno jest pewne: decyzja, którą podjęła Moira za niego, wpłynie na cały serialowy świat Arrow. Brawa dla twórców za odważne decyzje.
Dwudziesty odcinek oferuje niespotykane emocje, stając się jednym z lepszych w drugim sezonie. Oby więcej takich dylematów moralnych, problemów i emocji. W końcu, jak mawiał Ben Parker: "Wielka siła wiąże się z wielką odpowiedzialnością".
Poznaj recenzenta
Mateusz DykierDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat