The Bold Type: sezon 1, odcinek 10 (finał sezonu) – recenzja
Serial The Bold Type kończy swój pierwszy sezon z finałem, o jakim można było marzyć. Odcinek jest po brzegi naładowany silnymi emocjami, poruszane tematy są niezwykle ważne społecznie, a sposób, w jaki się je prezentuje, pozostaje w pamięci na długo.
Serial The Bold Type kończy swój pierwszy sezon z finałem, o jakim można było marzyć. Odcinek jest po brzegi naładowany silnymi emocjami, poruszane tematy są niezwykle ważne społecznie, a sposób, w jaki się je prezentuje, pozostaje w pamięci na długo.
Odcinek Carry the Weight śmiało można określić najlepszym z całego sezonu. Jako odcinek finałowy doskonale pełni swoją rolę. Zamyka dotychczas prowadzone wątki i pozostawia widzów z nowymi, kończąc swoją emisję subtelnym cliffhangerem. Sprawy osobiste głównych bohaterek zostały pokazane na gruncie ważnych wydarzeń, niestety tak bardzo znanych kobietom całego świata. Z kolei jako odcinek sam w sobie, jest jednym z najciekawiej prowadzonych fabularnie propozycji, która szokuje, wzrusza i jednocześnie silnie motywuje. Od dawna nie miałam tak pozytywnych wrażeń po seansie, ani tak łatwo nie dałam się zaskoczyć. Finałowy epizod, jak po nitce prowadzi swoich widzów, świadomie i z premedytacją dozując wydarzenia, by ostatecznie rozbłysnąć z całą mocą. The Bold Type wzniosło się ponad swój własny poziom i mocno uderzyło w ciepły i kolorowy światek milenialsów.
Każda z bohaterek dotarła do pewnego rodzaju końca, jednocześnie rozpoczynając nowy etap w życiu. Wątek Sutton od jakiegoś czasu stał pod znakiem związków i tak też ostał się do ostatnich minut sezonu. Jej kariera w świecie mody może i jest budowana mozolnie, ale już teraz została naznaczona sukcesami. Stanowi to jednak jedynie miło tło do jej sercowych rozterek. Po wspólnej nocy Sutton i Alex decydują się spróbować być razem i zainwestować swój czas i energię w nowy związek. I choć ich relacja jest komiczna i raczej nie ma szans na przetrwanie, to tkwi tam pewien urok w ich ślamazarności i niezdarności. Doskonale widać, że w przypadku Sutton Alex byłby jedynie lekiem na złamane serce. Zwłaszcza że postać Richarda w dalszym ciągu była w zasięgu wzroku. A ponieważ jest to The Bold Type, to serial bardzo szybko dał sobie spokój z tym oklepanym schematem i poszedł w inną stronę. Trójkąt miłosny Alex-Sutton-Richard został nam sprzedany w ciekawy i nienachalny sposób. Poprowadzono go po prostu subtelnie i niekonwencjonalnie, bez wyolbrzymionych dramatów, ale za to z lekkim poczuciem humoru. Na duże uznanie zasługuje też sama postać Richarda, który zaprzecza stereotypom. Mimo że jest u szczytu swojej kariery, ma wysoką pozycję w firmie i związek z Sutton mógłby przynieść mu bardzo dużo problemów to ostatecznie sugeruje nam się, że Richard i Sutton mają szansę być razem. Przyznam szczerze, że z chęcią podążałbym dalej tym tropem i obserwowałbym rozwój tych wydarzeń. Biorąc pod uwagę jak rzadko takie romanse kończą się sensownym happy endem - w tym przypadku dałabym serialowi kredyt zaufania w kolejnym sezonie.
Duże zmiany nastąpiły też w życiu Kat, choć pod tym względem jej wątek był najmniej rozbudowany i nie poświęcono jej aż tyle uwagi. Jako dyrektor do spraw social mediów, Kat nieprzerwanie odnosi sukcesy zawodowe. Nie inaczej było również w odcinku finałowym, w którym to w końcu przekroczyła liczbę dwóch milionów fanów na twitterze. Wynik jak najbardziej imponujący, choć dla Kat praktycznie nic nie znaczył. Jej myśli i serce były przy Adenie. Kat ewidentnie cierpi katusze miłosne, będąc po raz kolejny oddzielona od Adeny. Wydaje się być to ckliwe, ale jednocześnie romantyczne w starym i dobrym tego słowa znaczeniu. Biorąc pod uwagę rozwój jej postaci od pierwszego odcinka, to takie prezentowanie jej uczuć zarówno pasuje do Kat, jak i całkowicie jej przeczy. Kat od samego początku pokazywana nam była jako człowiek akcji, nie bojący się podejmowania decyzji. Jeśli drzwi byłyby zamknięte, to Kat weszłaby oknem albo sama wybiłaby dziurę w dachu. Tym razem jednak dostaliśmy Kat, która nie tylko nie jest dumna z własnych osiągnięć, ale trwa w marazmie tęsknoty. I dlatego robi to aż tak dobre wrażenie, bo energiczna i pewna siebie Kat została pokonana przez miłość. Ile razy już popkultura karmiła nas tą samą śpiewką: bez miłości trudno być prawdziwie szczęśliwym. Nie inaczej jest teraz, ale mimo wszystko dalej kupuję tę zagrywkę w ciemno. Posiada dla mnie ręce i nogi i ciekawie wpasowuje się do całości serialu. Ostatecznie Kat, która ma praktycznie wszystko co chce, a dalszym ciągu jest emocjonalnie pusta, podejmuje decyzję. Leci do Adeny - czy tylko w odwiedziny, czy może na stałe - tego już nie wiemy. Jej decyzja jest jednak kolejnym mocnym akcentem tego odcinka, spełniającym oczekiwania fanów. Tym samym wątek Adeny i Kat dobrnął do kolejnego etapu, dając im szczęśliwe zakończenie. Kolejny plus na korzyść The Bold Type ponieważ rzadko kiedy wątki homoseksualne kończą się w tak pozytywny sposób.
Losy Sutton i Kat bledną w obliczu wydarzeń dotyczących Jane i nie kogo innego a Jaqueline. Młoda dziennikarka nie poinformowała swojej szefowej o tym, że odchodzi do innego magazynu. Staje się to punktem wyjścia serii niezręcznych zdarzeń, które wprowadzają Jane w stan silnych wyrzutów sumienia. Równocześnie, Jaqueline w końcu zgodziła się aby Jane zajęła się historią Mii - artystki, która został zgwałcona, a jej oprawca nie został skazany. Mia, w ramach walki o swoje prawa i szerzenie świadomości na temat gwałtu, dzień w dzień stoi w parku, trzymając przed sobą wagę sprawiedliwości i dzieli się nią z kobietami, które doświadczyły podobnych przeżyć. Poprzez jej postać, The Bold Type wstępuje na bardzo grząski i bolesny dla wielu kobiet grunt. I tym razem wychodzi z niego obronną ręką.
Serial dosadnie pokazuje, jak bardzo wygodni stali się ludzie i ile zwykłych, empatycznych reakcji zostało przeniesionych do internetu i tylko tam zostaje. Mia, mimo poparcia tysięcy ludzi na Twitterze Scarlet, w dalszym ciągu stała sama w parku, dzierżąc w dłoniach wagę. Wspólne działania Kat i Jane nie przyniosły nic ponad kilka kliknięć i cyferek w social mediach magazynu. Nic więc dziwnego, że to właśnie Jaqueline popchnęła dziewczyny, by wznieść się ponad neutralność i przełamać własne wygodnictwo. Co więcej, scena, w której Jaqueline sama zjawia się w parku i przejmuje wagę z rąk Mii, jest o wiele bardziej wymowna, niż słowa które mogłby tutaj paść. Ten krótki fragment jest jednym z najbardziej dosadnych i przejmujących momentów we współczesnej telewizji.
Postać Jacqueline od pierwszych minut serialu była tworzona na zasadzie sukcesu i władzy. Nie oszczędzono tutaj ani mądrości dla tej postaci, pewności siebie czy odpowiedzialności za podejmowane decyzje. Jacqueline została rozpisana tak, aby nikt nie miał wątpliwości, jak silną jest kobietą, jak wiele od niej zależy i ile jeszcze może osiągnąć. Postawienie jej w roli ofiary gwałtu było zaskoczeniem, które pozostawia trwały ślad w ludzkiej świadomości. Ta jedna scena - tak bardzo symboliczna - nie odejmuje ani krzty z tego, kim wcześniej była. Wręcz przeciwnie, jeszcze lepiej pozwala ją zrozumieć i potęguje jej charyzmę. Wzbudza podziw również wywiad, którego Jaqueline udzieliła Jane. Opis jej gwałtu był prosty i zatrważająco bliski realizmowi. Nie musiały tutaj padać mocne słowa czy opisy - serial tak dobrze poprowadził ten wątek, że krótkie zarysowanie wydarzeń z przeszłości nabierają aż nazbyt wyraźnego kształtu. I to jest właśnie ten brakujący element, którego do tej pory brakowało. W końcu serial w godny sposób zmierzył się z tematem, o którym chce opowiedzieć. Nadał mu powagi i sięga w jego głąb, a nie jak zazwyczaj to miało miejsce, jedynie sugerował pobieżnie problemy. Pod tym względem The Bold Type w końcu korzysta z prawa głosu, którego do tej pory sobie sam odbierał.
Pierwszy sezon serialu kończy się z potencjałem na kolejny, choć równie dobrze mogłoby zakończyć się i teraz. The Bold Type to niebanalna i inspirująca przygoda, pełna życiowej mądrości i motywacji, zwłaszcza dla młodych kobiet. Serial jest wybitnie feministyczny, choć wyciąga z tego zjawiska wszystko to, co najlepsze. Oddaje władzę w dłonie kobiet i nie boi się stawiać ich na pierwszym planie i bawić się konwencją. Rzadko można spotkać produkcję tak pozytywną i trzymającą rękę na pulsie aktualnych wydarzeń. Od początku do końca nie spada tempo akcji, a odcinek finałowy jest logiczną i emocjonalną ich kontynuacją. Według mnie The Bold Type to jedno z najciekawszych odkryć tego lata, które mogę polecić wszystkim tym, którzy oprócz dobrej jakości rozrywki, szukają w telewizji czegoś więcej.
Źródło: zdjęcie główne: Freeform/Eric Liebowitz
Poznaj recenzenta
Paulina WiśniewskaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat