The Bold Type: sezon 1, odcinek 7 – recenzja
Siódmy odcinek sezonu stoi pod znakiem rozstań. Czy słusznych, cze nie - tę ocenę pozostawia się widzom. Główne bohaterki zmuszone są podjąć trudne decyzje, których konsekwencje mogą w dużym stopniu zmienić ich dotychczasowe życie.
Siódmy odcinek sezonu stoi pod znakiem rozstań. Czy słusznych, cze nie - tę ocenę pozostawia się widzom. Główne bohaterki zmuszone są podjąć trudne decyzje, których konsekwencje mogą w dużym stopniu zmienić ich dotychczasowe życie.
Serial po raz kolejny zajmuje się związkami i podejmuje dość nietypową dyskusję. Zazwyczaj seriale młodzieżowe po macoszemu traktują zmianę partnerów, zakochiwanie się i odkochiwanie, rozstania i powroty. Są one jak najbardziej dramatyczne, ale powody stojące za takimi decyzjami bywają po prostu płytkie i irracjonalne. The Bold Type stara się jednak przełamać nieco stereotypy i daje swoim postaciom dobre argumenty. To właśnie dzięki temu odcinek zamiast opery mydlanej, zamienia się w interesujące widowisko na temat życia zawodowego i miłosnego młodego pokolenia.
Przede wszystkim na duże uznanie zasługuje scena rozpoczynająca odcinek. Jane i Ryan (Pinstripe) umilają sobie poranek chwilą fizycznej przyjemności w łazience, odkrywając że wcale nie jest to takie proste i wygodne, jak powszechnie się sugeruje. Wręcz przeciwnie, para ma ewidentne problemy, nadrabia jednak śmiechem i sporą dawką poczucia humoru. Jesteśmy przyzwyczajeni do scen erotycznych, które mają być idealne i praktycznie niemożliwe do zrealizowania w życiu realnym. Tutaj jednak serial stroi sobie żarty z dotychczasowych trendów stawiając na bardziej realny i praktyczny obraz fantazji seksualnych. Scena jest również ważna z punktu widzenia związku Jane i Ryana. Jane w czasie uniesienia wypowiada magiczne “kocham cię”, nie do końca mając na myśli to, co mów. Nawet jeśli ich związek był na dobrej drodze ku czemuś trwałemu, to Ryan szybko podciął skrzydła Jane, bagatelizując sprawę. Jak się okazuje, był to pierwszy krok ku ich rozpadowi.
Kolejnym był artykuł, który Jaqueline zleciła Jane. Dotyczy on nowej aplikacji randkowej, którą Jane ma zbadać. Dzięki niej Jane umawia się na randkę z chłopakiem wybranym przez jej przyjaciółki. Cała ta sytuacja zmusza ją do zastanowienia się nad tym, czego właściwie chce. Czy miłości po grób z jedną tylko osobą, czy otwartego związku z możliwościami randkowania z innymi ludźmi. Krótka chwila, w której jej myśli krążyły wokół dwóch mężczyzn uświadamia jej jedno - jest monogamiczna i bardzo, ale to bardzo jej przeszkadza fakt, że Ryan spotyka się z innymi kobietami. Ten wątek, może i dość prosty, ma swój urok. W końcu Jane stawia na tradycyjne wartości i chce się starzeć u boku tego jednego, jedynego mężczyzny. Zwłaszcza, że w zasięgu wzroku ma perfekcyjne małżeństwo Jaqueline. Czy będzie nim Pinstripe, czy może jakiś nowy, randkowy nabytek - trudno określić. Wydarzenia towarzyszące tej parze śledziłam z uwagą i, bądź co bądź, miłym zaskoczeniem.
O wiele więcej emocji dostarczają tym razem Sutton i Richard. Ich związek co rusz ucieka szufladkowym stereotypom. On bogaty i u szczytu kariery, ona dopiero ją rozpoczyna. Ich romans w ukryciu nie może się wydostać poza ramy ich sypialni (choć co nieco jednak się wymyka). Jestem nie tyle co mile zaskoczona postacią Richarda, ale i nim oczarowana. W końcu facet w sekretnym romansie nie jest gościem, który wykorzystuje kasę i swoją pozycję, by zaciągnąć do łóżka młodszą dziewczynę. Wręcz przeciwnie, Richard jest kreowany na dojrzałego mężczyznę, kochającego Sutton i rozgrywającego sprawy powoli i z głową tak, by wyrządzić najmniej szkód. Ich sytuacja jest skomplikowana, a Sutton niejednokrotnie pokazuje, jak jeszcze nie do końca dojrzałą jest kobietą. Kiedy Richard wychodzi z propozycją, by zaprosić jej przyjaciółki na kolacje - sprawy przybierają tragiczno-komiczny obrót w stylu The Bold Type. Konsekwencje tej kolacji ciągną się się głównie za Sutton i Kat, która była najbardziej trzeźwa z całej trójki. Sutton dochodzi do wniosku, że jej obecny związek nie spełnia jej oczekiwań i jest coraz trudniejszy do utrzymania w tajemnicy. Rzutuje nie tylko na jej potencjalną karierę, ale i na życie Richarda. Ich wspólna decyzja o rozstaniu była rozegrana ze smakiem i z wiarygodną dozą smutku. Scenarzyści w ciekawy sposób ujęli ten problem, a resztę magii zawdzięczamy aktorom. Było dramatycznie i nieco ckliwie, ale bez przegięcia. Właśnie takie perełki przywracają wiarę w seriale telewizyjne.
Wątek Kat na szczęście porusza się w innych kręgach tematycznych, a mianowicie na gruncie zawodowym. Kat, która przez cały odcinek zmagała się z rolą szefa, ostatecznie odniosła osobistą porażkę w tej dziedzinie. Osoba, którą zatrudniła, nie tylko nie wywiązywała się ze swoich obowiązków, ale przyciągnęła uwagę Jaqueline i Rady. Działania Kat, wielokrotne próby naprawiania błędów swojej pracownicy, nie przyniosły pożądanego skutku i ostatecznie Kat musiała zwolnić swojego pracownika. Cała ta sytuacja była jak najbardziej poprawna, ewidentnie widać, że Kat próbuje iść w ślady Jaqueline i to właśnie z niej czerpie inspiracje. Aż serce się cieszy na myśl, że serial stara się powielać wzorzec pozytywnej szefowej i przenosić go na kolejne pokolenia. Rzecz w tym, że Kat ma dobre serce, ale to nie wystarcza. Brakuje jej mądrości Jaqueline, a ta wywodzi się właśnie z takich niepowodzeń, jakich doświadczyła teraz. Jestem wdzięczna, że serial pozwolił Kat mieć swoje własne zawodowe problemy, a nie kopiuje problemy jej przyjaciółek. Odciągnięcie uwagi od miłosnych rozterek Jane i Sutton dodało kilka mocnych plusów do ostatecznej opinii na temat tego epizodu. I mimo że wątki Jane i Sutton są dość ciekawie rozpisane, to jednak można było się pokusić o rozdzielenie ich na dwa epizody. Ot tak, dla zwykłego urozmaicenia fabuły.
The Bold Type w dalszym ciągu trzyma się swojego poziomu i dostarcza stabilnej rozrywki. Zasiadając do seansu, można mieć pewność, że następne minuty będą wypełnione akcją, przyjaźnią i szczerym poczuciem humoru. Młodość i bezpretensjonalność głównych bohaterek przyciąga wzrok i nie pozwala go oderwać. I nie dlatego, że pokazuje trzy piękne panie w jednej wannie, z czego nawet żartował Richard. Lekkość z jaką prowadzona jest narracja sprawia, że serial sprawdza się nie tylko jako produkcja rozrywkowa, ale również pozytywne, moralizujące kino dostępne w zaciszu domowym. Oby tak dalej.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Paulina WiśniewskaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat