„City Beneath The Sea” jest bardzo spokojnym odcinkiem "The Originals", takim, do którego pierwotne wampiry nas przyzwyczaiły – przegadanym, z małą ilością akcji. Dalhia odsłania widzom i Klausowi trochę swojej przeszłości, pokazując, że między nią a pierwotną hybrydą nie ma zbyt wiele różnic: oboje zostali zdradzeni, pozostawieni samym sobie. Wiedźma robi wszystko, by jej siostrzeniec stanął po jej stronie i osiąga swoje zamierzenie, a ten nagły, dziwny sojusz daje szansę na naprawdę ciekawą akcję. Dobrze było też zobaczyć inną stronę związku Dalhii z Freyą, która dotąd była zwyczajnym złym charakterem. Czas się zastanowić, czy starsza siostra Klausa nie jest większym zagrożeniem niż ciotka. Zwłaszcza, że w końcu zrozumie, że Mikaelsonowie nigdy nie przyjmą jej jako jednej ze swoich. Nie to co Hayley, która nareszcie zdecydowała gdzie chce zostać. I co tu kryć, wybrała dobrze. Już pisałam, że Hayley bez Elijah jest ciekawsza niż Hayley z Elijah. Jako królowa wilków nie dość, że ma większe pole manewru, to od razu zachowuje się dojrzalej. Właśnie takiej bohaterki – silnej, pewnej siebie, troskliwej matki ten serial potrzebuje, a nie rozwydrzonej nastolatki latającej za wampirem. Ten drugi motyw już nieraz przerabialiśmy, cytując więc Kmicica - kończ waść, wstydu oszczędź. Zwłaszcza, że do tego niebezpiecznego wątku zbliża się pomału Camille, która w tym sezonie nie miała zbyt wielkiej roli. Chyba scenarzyści nie do końca wiedzą co z nią zrobić i przerzucają ją między Marcelem a Klausem, zależnie od tego, który ma mieć trochę życia miłosnego. Choć może się wydawać, ze taki wątek między Klausem a Camille może być ciekawszy niż ten między nią a jego podopiecznym, tylko czy scenarzyści będą potrafili to dobrze rozwinąć – a przez dobrze mam na myśli dojrzale, bez niepotrzebnych dramatów i irytujących zachowań bohaterów. „City Beneath The Sea” był dość spokojnym odcinkiem – bardziej przegadanym niż pełnym akcji. Dowiedzieliśmy się trochę o Jacksonie i Dalhii i razem z Joshem pożegnaliśmy Aidena (za którym może nie będziemy strasznie tęsknić, ale chyba nikt nie lubi patrzeć na smutnego Josha). Hayley i Klaus podjęli pewne decyzje, Davina dostała ciekawą propozycję, a Elijah pokazał, że już dawno przestał mu się należeć przydomek „honorowy”. [video-browser playlist="693863" suggest=""] A później oglądamy odcinek „Fire with Fire” który zmienia chyba wszystko. Po pierwsze, genialny twist z Klausem, który pokazał, że nieważne co się stanie – to on będzie trzymał za sznurki. Fani The Originals dzielą się na dwie kategorie: tych, którzy uważają, że nastąpił regres w postaci Klausa, który powrócił do swojego charakteru z przełomu 2 i 3 sezonu The Vampire Diaries i tych, którzy uważają, że Klaus zmiękł i stał się nijaki. Moim zdaniem w tym odcinku Marc Narducci pokazał, że wie, jak prowadzić swoje postacie. Klaus nadal jest tym nikczemnym, złym wampirem, którego kochamy, jednak nauczył się wykorzystywać swoje słabe punkty i nie stawać, niczym Don Kichot, samemu przeciwko wszystkim. Może nasza pierwotna hybryda nie jest pałającą żądzą zemsty kreaturą jak kiedyś, która najchętniej zasztyletowałaby wszystkich, ale jest za to świetnym strategiem, który wie kiedy i z kim się przymierzyć. W tym momencie Klaus wygrał – zemścił się na zdradzieckim rodzeństwie, przechytrzył złą wiedźmę, odegrał się na matce swojego dziecka i w dodatku jest ze swoją ukochaną córeczką. Szkoda tylko, że dla tego musiał zabijać Gię, przyjemny dodatek do świata „The Originals”.  Jej relacja z Elijah była jednym z lepszych wątków miłosnych tego serialu, nie zakłócała akcji ani nie irytowała, tak jak najczęściej dzieje się to w serialach młodzieżowych (chociażby w „Pamiętnikach wampirów”, The Flash czyArrow). Z drugiej strony, można się teraz spodziewać prawdziwej wojny między braćmi i może to być jeden z lepszych motywów pierwszej połowy trzeciego sezonu. Zwłaszcza, że jak przyznał Klaus, Elijah jest większym potworem niż on. Dobrze byłoby to w końcu zobaczyć. Mieszane uczucia można mieć za to do nowej roli Daviny. Dobrze, że bohaterka w końcu przestała chować się na strychu by ratować Kola (choć osobiście, mam nadzieję, że go przywróci, niezależnie w jakiej postaci), ale czy to dobry pomysł by dawać jej tak ważną rolę? Zwłaszcza, że Davina mimo wszystko nie jest aż tak zaawansowana jako wiedźma, skoro jeszcze parę odcinków temu o wszystko musiała pytać Kola. Miejmy też nadzieję, że scenarzyści mają ciekawy pomysł na rozwój tego wątku, oraz że intencje Vincenta by Davina została głową sabatu sięgają daleko poza „bo mi się nie chce” i bohater nie zniknie szybko z życia czarownicy, po oddaniu jej tak ważnej roli. Yusuf Gatewood może stworzyć naprawdę ciekawą postać, jeśli tylko scenarzyści dadzą mu pole do popisu, a jego bohaterowi cel lepszy niż zostanie pomocnikiem Daviny. Co do zabicia się Rebeki – z promocyjnych zdjęć wiemy, że Claire Holt powróci, choć raczej nie na długo. Czy to oznacza, że zobaczymy zupełnie nowe ciało dla pierwotnej wiedźmy, a byłej wampirzycy? A może po prostu scenarzyści chcą zakończyć związek Claire z tym serialem? Miejmy jednak nadzieję, że tak się nie stanie, bo chociaż Maisie Richardson daje sobie świetnie radę, nie jest Claire Holt, którą scenarzyści mogliby od czasu do czasu przywracać do serialu. Czytaj także: „Ostatni prawdziwy mężczyzna” – będzie 5. sezon „Fire to Fire” był świetnym odcinkiem "The Originals", zmieniającym zupełnie dynamikę w rozległej rodzinie Mikaelsonów, a jednocześnie jest bardzo dobrym przedsmakiem do tego, co czeka nas w finale – oby teraz tylko scenarzyści niczego nie zepsuli. A jeśli chodzi o śmierć zapowiadaną w ostatnim odcinku – chyba nikt już nie ma wątpliwości, że po wyznaniu Hayley, będzie to Jackson.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj