The Purge: sezon 1, odcinek 1 – recenzja
Słynna Noc oczyszczenia doczekała się wersji serialowej. Jak wypada nowa produkcja The Purge i czy warto dać jej szansę?
Słynna Noc oczyszczenia doczekała się wersji serialowej. Jak wypada nowa produkcja The Purge i czy warto dać jej szansę?
The Purge to seria horrorów, którą prawdopodobnie kojarzą wszyscy. Akcja rozgrywa się jednej konkretnej nocy, w którym wszystkie zbrodnie - nawet morderstwo - są całkowicie dozwolone. Ludzie dają upust swoim mrocznym instynktom i zabijają jak rasowi kryminaliści, co wymusza na innych ukrywanie się i walkę o własne życie.
Nowy serial jest dokładnym odzwierciedleniem tego, co znamy z filmów - pierwszy odcinek nie tłumaczy już, na czym polega czystka ani nie przybliża jej historii przydługimi wstępami. Przeciwnie - od samego startu nam prezentuje bohaterów, którzy już są na etapie zabijania okien deskami. Nie ma potrzeby, by przybliżać ideę tego konkretnego "święta", bo przecież wszyscy wiemy o co w nim chodzi - uznaję to za bardzo dobre posunięcie, ponieważ nie tracimy czasu na powtarzanie tego samego po raz kolejny. Postaci, które poznajemy, również są już świadome, co się będzie działo - to nie pierwsza taka czystka w ich życiu, w związku z czym są dobrze zorientowani co należy robić, by ujść tej nocy z życiem.
W pierwszym odcinku poznajemy trzy zupełnie niezwiązane ze sobą historię. Śledzimy losy zamożnej pary, która naiwnie wybiera się na specjalne przyjęcie z okazji Nocy oczyszczenia do jeszcze bardziej zamożnych znajomych; mamy zdeterminowanego byłego Marines, który poszukuje swojej siostry zwerbowanej przez samobójczą sektę, a także mamy przedsiębiorczą kobietę, szefową wielkiej korporacji, która akurat tej nocy wraz ze współpracownikami musi przeprowadzić ważny projekt biznesowy. Bohaterów poznajemy dosłownie na godziny przed rozpoczęciem czystki, więc tak naprawdę niewiele o nich wiemy. To jednak zupełnie nie przeszkadza, a nawet intryguje - czuć wyraźnie, że te historie będą eksplorowane w następnych odcinkach. Sami twórcy od początku zapowiadali przecież retrospekcje, wobec czego uważam, że tak pobieżne zarysowanie nam poszczególnych postaci na wstępie było dobrą decyzją. Odpowiednio wpływa to na tempo akcji - możemy obserwować bohaterów w działaniu, bez zbędnego analizowania ich przeszłości. Taka tajemniczość sprzyja serialowi.
Pilot rozpoczyna się bardzo dobrze, bo już w czołówce słychać charakterystyczny sygnał rozpoczęcia czystki. Widać, że jest to rzecz ściśle związana z filmami pełnometrażowymi, więc jeśli lubicie kinową Noc oczyszczenia, serial ma duże szanse by do Was trafić (jeśli nie zainteresowała Was żadna z pełnometrażowych części, raczej nie znajdziecie tu zupełnie nic dla siebie). Choć faktyczna nocna czystka rozpoczyna się dopiero w ostatnich minutach pierwszego odcinka, to wystarczy, by poczuć znany klimat - mordercy przechadzają się po ulicach w kolorowych maskach, z siekierami czy kijami baseballowymi. W pilocie zatem dopiero przygotowujemy się do tego, co nadejdzie - poza jedną brutalną sceną, na razie nie można tu jeszcze mówić o przemocy i kolejnych atakach. Wszystko ma rozpocząć się dopiero w następnych epizodach.
Jedynym zarzutem, jaki mam wobec pilota, jest to, że w pewnym momencie zwalnia tempo. Bo gdy już poznamy punkt wyjścia dla wszystkich bohaterów, wkraczamy w pewien przestój - do faktycznej akcji z dreszczykiem jeszcze daleko i czasem nie da się oprzeć wrażeniu, że bohaterowie nie mają co robić. Najsłabiej na tę chwilę prezentuje się moim zdaniem wątek żołnierza. Mężczyzna biega po mieście bez jakiegokolwiek punktu zaczepienia i desperacko poszukuje siostry - w zasadzie tymi słowami można scharakteryzować cały jego udział w tym epizodzie. U samej siostry jest już znacznie lepiej - pranie mózgów, sekta i rytualne samobójstwo to coś, czego w Nocy oczyszczenia jeszcze nie było, w związku z czym patrzy się na to całkiem ciekawie. Dwa pozostałe wątki - w biurowcu oraz apartamencie na przyjęciu - wydają się na tę chwilę podobne. Bohaterowie zostają zamknięci w przestrzeniach obydwu budynków, gdzie prawdopodobnie rozegra się krwawa jatka. Może to i oklepany zabieg z horrorów, ale moim zdaniem wciąż działa - chętnie zobaczę, jak rozwiną się wydarzenia w tamtych wątkach, bo zapowiada się dość ciekawie i całkiem dynamicznie.
Serial The Purge nawet nie próbuje udawać, że jest czymś więcej niż kinowy horror i że zaproponuje co innego niż to, co znamy z wielkich ekranów. To produkcja dla tych widzów, którzy chcą się rozerwać przy czymś zupełnie niezobowiązującym i popatrzeć na krwawą jatkę na amerykańskich ulicach. W przeciwieństwie do filmów pełnometrażowych, tutaj powtarzalność schematu jednak zupełnie nie razi, bo obserwujemy w końcu zupełnie nowy format, taki, jakiego jeszcze nie było. Śledzimy jednocześnie nie pojedynczego a zbiorowego bohatera, co wpływa na dynamikę i różnorodność w serialu, a ponadto, historia nie jest skrojona do formatu dwóch godzin, a raczej rozciągnięta na 10 pełnych 50-minutowych epizodów, co daje większe pole do popisu i prawdopodobnie bardziej zżyje nas s poszczególnymi postaciami. Po odcinku pilotowym jestem całkiem pozytywnie nastawiona na tę produkcję - pierwszą Noc oczyszczenia postrzegam jako naprawdę fajny film z dreszczykiem i tutaj odnajduję dokładnie to, czego szukam. Pilot może i nie wyróżnia się niczym szczególnym i - umówmy się - mógłby być bardziej konkretny na mocne wejście, ale nie narzekam. W tym tygodniu pozytywne 6.5 - obcinam pół gwiazdki za nieregularne tempo i wrażenie przestoju w środku epizodu. Do pełnej siódemki brakuje jednak jakiegoś dobrego impulsu w tym zachowawczym jeszcze wstępie. Liczę jednak, że przyszłe odcinki nam to zrekompensują i od kolejnego tygodnia wkroczymy już w dobrze rozwiniętą akcję.
Źródło: zdjęcie główne: USA Network
Poznaj recenzenta
Michalina ŁawickaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1952, kończy 72 lat