„The Strain”: Gdy zapada zmrok – recenzja
Data premiery w Polsce: 22 listopada 2024Jak każdy nowy serial, również The Strain potrzebuje kilku odcinków na rozruch. Rozkręca się spokojnie, ale nadal w bardzo interesującym kierunku. Ogląda się to z niemałą przyjemnością, a gdy tylko słońce zachodzi nad Nowym Jorkiem, robi się najciekawiej i akcja nabiera tempa.
Jak każdy nowy serial, również The Strain potrzebuje kilku odcinków na rozruch. Rozkręca się spokojnie, ale nadal w bardzo interesującym kierunku. Ogląda się to z niemałą przyjemnością, a gdy tylko słońce zachodzi nad Nowym Jorkiem, robi się najciekawiej i akcja nabiera tempa.
The Strain jest niemal pewne nie tylko 2. serii, ale i 3 kolejnych, co daje twórcom niesamowitą swobodę w kreowaniu świata przedstawionego. Robią to nieśpiesznie i skrupulatnie, unikając przy tym wątków-zapychaczy, za którymi nikt przecież nie przepada – szczególnie w przypadku seriali z ciągła fabułą i krótszymi sezonami. Być może nie rozpoczęto od hitchcockowskiego trzęsienia ziemi, a i kilka wad rzuca się w oczy, lecz nie można odmówić produkcji FX charakteru i pewnego unikalnego stylu. Jak na serial emitowany latem jest aktualnie naprawdę dobrze.
Otwarcie "Gone Smooth" wprowadza świetną atmosferę, a wampirzy koncept The Strain należy pochwalić choćby za to, że te nadprzyrodzone istoty nie wyglądają jak żywcem wyjęte z młodzieżowego magazynu. Jestem pewien, że w przyszłości czeka nas kilka pojedynków między Eichorstem i Abrahamem, obecnie najlepszymi postaciami w całym serialu. Wiąże się to oczywiście również z aktorskimi starciami Richarda Sammela i Davida Bradleya, którzy zdecydowanie wyróżniają się na tle całej obsady. Ten pierwszy tworzy bohatera wyjątkowo osobliwego, wzbudzającego niepokój za każdym razem, gdy pojawia się na ekranie.
Zobacz zwiastun odcinka:
[video-browser playlist="633564" suggest=""]
Scenarzyści nie rzucają zarówno nas, jak i protagonistów od razu na głęboką wodę. Ci stopniowo odkrywają prawdę o rozprzestrzeniającym się wirusie, a my dowiadujemy się więcej o nich samych. Można bowiem przeczuwać z odległości kilometra, że raczej prędzej niż później realia tego świata obrócą się do góry nogami. Zanim to nastąpi, ustawiane są figury na szachownicy, zostaje im nadana jakaś głębia czy tożsamość, a my musimy wiedzieć, komu i dlaczego kibicować. Wątki rodzinne są więc na starcie zarysowane dość wyraźnie, ale dobrze znane nam wtórne ramy, w jakich się one poruszają, ulegną niedługo całkowitemu rozpadowi. I wtedy zrobi się o wiele ciekawiej, gdy zwrot "walczę o swojego syna" nie będzie dotyczył postępowania rozwodowego, ale autentycznej batalii o przetrwanie. The Strain właśnie do tego zmierza.
Czytaj także: "The Strain" - powstanie 5 sezonów (Comic-Con)
Nie da się ukryć, że serial Guillermo del Toro ogląda się lepiej, gdy zmrok zapada nad Nowym Jorkiem. Finał 3. odcinka to wyraźny sygnał, że Eph i spółka lada moment zmienią raz na zawsze swoje postrzeganie otaczającej ich rzeczywistości. Wyrzucą przez okno swoją edukację oraz procedury CDC i rozpoczną wojnę z nieznanym zagrożeniem. Wypada tylko czekać na rychłe połączenie sił z Abrahamem. Ich drogi skrzyżują się pewnie również z Vasiliym, który będzie poszukiwał odpowiedzi na pytanie: co zamieszkało w ściekach pod Manhattanem, że uciekają stamtąd wszystkie szczury? Cały czas obserwujemy także ewolucję czwórki ocalałych z lotu 753. Serialowi można zarzucać uciekanie się do sprawdzonych klisz tu i tam, a blada skóra czy zmiany w uzębieniu to standard przy wampirzej transformacji. Jestem jednak całkiem pewien, że w telewizji jeszcze nigdy nie pokazano w tak obrazowy sposób tego, co dzieje się poniżej pasa takiego nieszczęśnika. Interesująca, dziwaczna i zarazem surrealistyczna scena.
W każdym odcinku The Strain z powodzeniem oferuje nam ciekawe zwroty akcji i konsekwentnie posuwa akcję od przodu. Da się jednak odczuć, że to na razie tylko przedsmak wielkich emocji, które jeszcze przed nami, a końcówka "Gone Smooth" tylko to potwierdza.
Poznaj recenzenta
Oskar RogalskiKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1989, kończy 35 lat
ur. 1988, kończy 36 lat