Weird City: sezon 1, odcinek 1 i 2 – recenzja
Weird City to nowy serial produkowany przez YouTube Premium, którego dwa pierwsze odcinki są już dostępne w sieci. Czy warto obejrzeć? Oceniam bez spoilerów.
Weird City to nowy serial produkowany przez YouTube Premium, którego dwa pierwsze odcinki są już dostępne w sieci. Czy warto obejrzeć? Oceniam bez spoilerów.
Weird City to serial realizowany w formie antologii – każdy odcinek to zupełnie odrębna historia, w której pojawiają się inni bohaterowie. Tym, co łączy epizody, jest świat przedstawiony, a konkretnie tytułowe „Dziwne Miasto” – metropolia, która jest podzielona na połowę bogatszą i biedniejszą. Mieszkańcy mogą migrować przez dzielącą je granicę, by zobaczyć, jak żyje się po drugiej stronie – prowadzi to do zarysowywania wyraźnych różnic klasowych na ekranie i tym samym prowokuje szereg coraz dziwniejszych wydarzeń, wynikających ze ścierania się światów.
Tytuł produkcji nie jest przypadkowy – „dziwny” to idealne słowo, które oddaje charakter całego serialu. Biorąc pod uwagę intrygującą czołówkę, scenografię, zaskakujący, a momentami nawet czarny humor, częste absurdalne rozwiązania fabularne i wreszcie – same osobliwe historie głównych bohaterów – można śmiało użyć właśnie tego określenia do podsumowania całej produkcji. Bynajmniej nie jest to określenie negatywne – Weird City promieniuje świeżością i energią, a wymienione przeze mnie elementy to jego najsilniejsze strony. Poznajemy tu świat, w którym zdarzyć się może absolutnie wszystko – a to latasz kapsułą w kosmos do pracy (dzień jak co dzień), a to zjadasz na śniadanie toksyczne robaki, a to rozmawiasz z osobistym asystentem przez głośnik w uchu czy też płacisz zbliżeniowo przy pomocy własnego nadgarstka... Miejsce, do którego trafiamy, już od pierwszych chwil fascynuje – tutaj dosłownie każdy element przykuwa wzrok i zwyczajnie świetnie się na to patrzy.
W pierwszym odcinku serialu poznajemy Stu (Dylan O'Brien), młodego chłopaka, który szuka miłości w świecie, gdzie każdy od urodzenia ma przypisaną drugą połówkę. W drugim natomiast śledzimy losy Tawny'ego (Michael Cera), popychadła i nieudacznika, który jest przesuwany z kąta w kąt przez swój natarczywy charakter. Gdyby nie dziwny świat przedstawiony, można by stwierdzić, że są to absolutnie życiowe i proste historie – i rzeczywiście, serial odwołuje się do podstawowych emocji, porusza autentyczne wątki i prezentuje bohaterów, których perypetie mogą być nam w pewnym stopniu bliskie. Cała futurystyczna i technologiczna otoczka jest niezbędna na etapie realizacji, jednak tym, co liczy się tu przede wszystkim, jest wyrazisty bohater i jego historia - za to duży plus, bo dzięki temu jest po prostu ciekawie.
Już na etapie zwiastuna można było wyczuć pewne podobieństwo Weird City do innego znanego serialu science fiction, mianowicie Black Mirror. I rzeczywiście, pierwszy odcinek prezentuje bardzo dużo wspólnych elementów – jest nawet motyw z ustawionym randkowaniem, który pamiętamy z jednego z odcinków wspomnianej produkcji Netflixa. Tutaj jednak wszystko jest przekolorowane i satyryczne – jest zabawnie, a seans nie pozostawia po sobie uczucia przybicia (tak charakterystycznego dla mrocznego Czarnego lustra). Weird City nie prowokuje też do tak głębokiej refleksji życiowej na temat kondycji społeczeństwa (a przynajmniej w dwóch pierwszych odcinkach), z tego prostego powodu, że serial jest zwyczajnie zbyt szalony by zawracać sobie głowę głębszą myślą. To, co najważniejsze, to indywidualne historie głównych bohaterów, zanurzonych po czubek nosa w futurystycznym świecie. Nikt nie zastanawia się nad tym, gdzie w tym wszystkim zapodziało się człowieczeństwo ani dokąd zmierza ten świat; nikt nie kwestionuje aktualnej pozycji bohaterów i nie poddaje w wątpliwość, czy przedstawiona tu przyszłość jest utopią czy też nie. Jest po prostu śmiesznie, lekko i przyjemnie (choć zdarzają się i wzruszające czy ostrzejsze sceny). Pozytywne zaskoczenie.
Weird City to serial, który można łyknąć na raz. Odcinki trwają ledwie po 20 minut, w związku z czym ogląda się je w zasadzie jednym tchem, w dodatku z dużą przyjemnością. To przerysowana wizja współczesnego świata, wsadzona w atrakcyjną wizualnie otoczkę miasta przyszłości – krótkie odcinki są jak niezależne skecze, które w pełni satysfakcjonują. Polecam wszystkim miłośnikom nietuzinkowych produkcji oraz tym, którzy niekoniecznie są fanami długofalowego śledzenia wielowątkowych historii – to rzecz prosta i wciągająca, z którą na pewno warto się zapoznać. Dwa pierwsze odcinki tylko wzmagają ochotę na więcej.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Michalina ŁawickaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat