„Wirus”: sezon 1, odcinek 12 – recenzja
Wirus w końcu wraca do niezłej formy. Przedostatni odcinek sezonu posuwa do przodu najważniejsze wątki i służy jako dobre wprowadzenie do wielkiego finału.
Wirus w końcu wraca do niezłej formy. Przedostatni odcinek sezonu posuwa do przodu najważniejsze wątki i służy jako dobre wprowadzenie do wielkiego finału.
Wirus ("The Strain") wygrzebał się z dołka tak jak Abraham z tej albańskiej studni w 1967 roku. Mozolnie, ale wreszcie dał radę. Powróciły retrospekcję o perypetiach łowcy Strigoi, a razem z nimi również dawno niewidziany Eichorst. Dowiedzieliśmy się, do kogo należało wampirze serce w podziemiach lombardu Setrakiana i dlaczego staruszek prędzej zginie niż zrezygnuje z polowania na Mistrza. Zapewne w ostatnim odcinku otrzyma jeszcze jedną szansę na zemstę.
Same flashbacki sprawiły jednak, że przez dłuższy czas "Last Rites" było epizodem zaledwie przyzwoitym. Dopiero w jego finałowej fazie zrobiło się naprawdę ciekawie. Powróciła blond włosa hakerka i dała Ephowi możliwość zwrócenia się do ludzi, przejmując telewizyjne fale radiowe. Czy cokolwiek to dało, dowiemy się w przyszłym tygodniu lub dopiero w 2. sezonie. Eichorst przeszedł natomiast do ofensywy i przeprowadził atak na lombard, który zdecydowanie rozruszał Wirusa. A bohaterowie nie maja już centrum dowodzenia i tym samym nie mają już odwrotu. Być może zwrócą się o pomoc do Fitzwilliamsa (Roger Cross), sojusznika wewnątrz korporacji Stoneheart, który będzie musiał wykonać swój ruch wcześniej, niż myślał, po tym jak Mistrz uzdrowił Palmera.
[video-browser playlist="633226" suggest=""]
Nieudane historie z poprzedniej odsłony również uległy znacznej poprawie. W przypadku Zacha i babci Martinez oczywiście piszę o tym z przekąsem, bo chłopak miał tylko jedną krótka scenę, a mamę Nory uśmiercono, co chyba tylko wyjdzie serialowi na dobre. Fet tym razem nie popisał się zbyt dużą liczbą zabawnych odzywek. W zamian dostaliśmy jego nieudolne próby podrywu. Chyba lepiej, żeby pozostał przy odcinaniu głów i okazjonalnym one-linerze. U Gusa zaś do pewnego momentu było znów nudnawo, ale zaskakujące pojawienie się dawno niewidzianego wampirzego komando sprawiło, że oczy otworzyły mi się nieco szerzej. W finale powinniśmy dowiedzieć się w końcu, jakie są ich motywacje i na czym polega ich misja.
Czytaj również: Czy serial "Zagubieni" ma szansę powrócić w nowej formie?
O zakończeniu 1. sezonu Wirusa wiemy na tę chwilę tylko jedno – na pewno czeka nas w nim potężny cliffhanger. Tytuł "The Master" może napawać optymizmem i zwiastuje choć kilka niezłych zwrotów akcji. Tak czy inaczej, miejmy nadzieję, że przed 9-miesięczną przerwą w emisji produkcja FX godnie pożegna się z widzami, a Guillermo del Toro i spółka powrócą w przyszłym roku ze świetnymi pomysłami na dalszy ciąg.
Poznaj recenzenta
Oskar RogalskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat