Zimowe nawiedzenie - recenzja książki
Data premiery w Polsce: 10 września 2019Zimowe nawiedzenie to powieść grozy Dana Simmonsa, powiązana z wcześniej napisaną Letnią nocą. Recenzujemy.
Zimowe nawiedzenie to powieść grozy Dana Simmonsa, powiązana z wcześniej napisaną Letnią nocą. Recenzujemy.
Zimowe nawiedzenie jest bardziej opowieścią psychologiczną z elementami podskórnego niepokoju, niż horrorem. Atmosfera jest ciężkawa i adekwatnie do opisywanej aury - chłodnie mroczna, pojawiają się niepokojące sygnały, wizje i przeczucia, a nad całością unoszą się widma przeszłości z Letniej nocy tegoż samego autora. Główny bohater ma problemy nie tylko z otoczeniem, w tym piątką jak najbardziej fizycznych, grożących mu miłośników panowania rasy białej (nie, żeby bohater był czarnoskóry, ale niegdyś pozwolił sobie na kąśliwy artykuł o rasistach), ale i z samym sobą. Koszmar dzieciństwa opisany w Letniej nocy zatarł mu się w pamięci, ale niedaleka przeszłość również zaserwowała mu upadki, po których nie potrafi się pozbierać. Dodajmy, że głównym bohaterem jest Dale Stewart z Zimowego nawiedzenia, jeden z dzieciaków, którzy latem 1960 roku stawili czoła złym siłom nawiedzającym malutkie miasteczko Elm Haven i wyszli z tego starcia zwycięsko, ale z okaleczoną psychiką. W tym momencie momentalnie przychodzi nam na myśl „współczesna” odsłona przygód dorosłych już Frajerów z To Kinga, w niedawno zekranizowanym filmie Andy Muschiettiego w istocie podzielona na dwie odrębne części – tę „z przeszłości” i tę „obecną”, ale w Zimowym nawiedzeniu Dale Stuart jest sam. Teoretycznie sam.
Ogólnie rzecz biorąc, To, Letnia noc, a nawet w pewnej mierze oparte na niej Stranger Things mają ze sobą wiele wspólnego i nie mówimy tu jedynie o paczce dzieciaków z małego miasteczka jeżdżących na rowerach i stykających się z wielkim złem, które muszą pokonać. Wszystkie są znakomitymi portretami psychologicznymi, mieszanką obyczajówki, thrillera i lżejszego lub mocniejszego horroru, okraszonego sentymentem lat minionych (50., 60. lub 80. – właściwe wybrać). Wszystkie czyta lub ogląda się znakomicie, całkowicie wciągnąć się w przedstawiony przez nie świat.
Niestety, w Zimowym przesileniu magia sentymentu do minionych czasów połączona z inteligentnie poprowadzonymi wątkami nadprzyrodzonymi ulatuje przez komin w starym, opuszczonym domu. Powieść jest niezła, pisana ciekawym, przemyślanym, niełatwym, ale nieprzeintelektualizowanym stylem, ale radziłaby sobie znacznie lepiej, gdyby w ogóle nie nawiązywała do Letniej nocy. Paradoksalnie, to jej szkodzi, nie pomaga. Jako samodzielny twór byłaby interesującym przyczynkiem do portretu psychologicznego człowieka na skraju załamania nerwowego, jako kontynuacja opowieści o paczce przyjaciół z dzieciństwa wypada bladawo, podobnie jak Doktor Sen Stephena Kinga, w moim mniemaniu, jest mizernym ciągiem dalszym Lśnienia.
To wciąż dobra powieść w dorobku Dana Simmonsa. Ale bez brzemienia doskonałej Letniej nocy byłaby znacznie lepsza.
Źródło: fot. Zysk i S-ka
Poznaj recenzenta
Monika KubiakDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat