Nigdzie indziej: przeczytaj przedpremierowo fragment powieści
Przeczytajcie fragment powieści Nigdzie indziej autorstwa Tommy'ego Orange'a. Książka już niedługo w księgarniach.
Przeczytajcie fragment powieści Nigdzie indziej autorstwa Tommy'ego Orange'a. Książka już niedługo w księgarniach.
Zapowiedziana na przyszły tydzień książka Nigdzie indziej to wielopokoleniowa opowieść o przemocy i regeneracji, pamięci i tożsamości, jak również pięknie i rozpaczy, które wplecione są w dzieje rdzennych mieszkańców Ameryki.
Autorem Nigdzie indziej jest Tommy Orange i jest to jego powieściowy debiut. Książka ukaże się nakładem wydawnictwa Zysk i S-ka już 4 czerwca. Poniżej możecie przeczytać prolog tej powieści w tłumaczeniu Tomasza Tesznara.
Prolog
W mrocznych czasach –
Czy śpiewa się także?
Tak, śpiewa się także
O mrocznych czasach.
– Bertolt Brecht
Indiańska głowa była taka indiańska głowa – wizerunek przyozdobionej pióropuszem głowy długowłosego Indianina, wykonany przez nieznanego artystę w 1939 roku – którą aż do późnych lat siedemdziesiątych emitowano codziennie na wszystkich amerykańskich kanałach telewizyjnych na zakończenie programu. Nazywa się ją „planszą testową z głową Indianina” (the Indian Head test pattern). Jeśli ktoś nie wyłączył telewizora, mógł usłyszeć dźwięk w częstotliwości 440 herców – ton, jakiego używa się do strojenia instrumentów – i ujrzeć tę głowę Indianina otoczoną okręgami, które wyglądały tak, jakby widziane były przez lunety celownicze. W samym centrum ekranu było coś, co przypominało środek tarczy strzelniczej, z liczbami wyglądającymi jak współrzędne celu. Wspomniana głowa Indianina znajdowała się nieco powyżej tego centralnego okręgu, jak 8 gdyby wystarczało jedynie skinąć przyzwalająco, aby nastawić przyrządy celownicze na ten właśnie cel. Przypomnę, że była to tylko zwykła telewizyjna plansza testowa.
W 1621 roku koloniści zaprosili na ucztę Massasoita, wodza Wampanoagów, aby uczcić niedawne zawarcie umowy gruntowej. Wódz przybył na tę uroczystość z dziewięćdziesięcioma spośród swoich ludzi. To na pamiątkę tej właśnie biesiady co roku w listopadzie spożywamy wciąż wspólnie uroczysty posiłek. Świętujemy jako jeden naród. Nie była to jednak uczta dziękczynna, lecz poczęstunek mający przypieczętować umowę gruntową. Dwa lata później odbyła się kolejna tego rodzaju uczta, mająca symbolizować wieczną przyjaźń między białymi i tubylcami. Tamtej nocy dwustu Indian zmarło nagłą śmiercią na skutek działania nieznanej trucizny.
Gdy wodzem Wampanoagów został Metacomet, syn Massasoita, Indianie i Pielgrzymi nie spożywali już wspólnie uroczystych posiłków. Metacomet, zwany także Królem Filipem, zmuszony został do podpisania traktatu pokojowego, zobowiązującego Indian do oddania całej posiadanej broni palnej. Koloniści powiesili trzech spośród jego ludzi. Jego starszy brat, Wamsutta, został najprawdopodobniej otruty – tak to ujmijmy – po tym, jak wezwano go przed oblicze sądu w Plymouth i uwięziono. Wszystkie te wydarzenia doprowadziły do wybuchu pierwszej oficjalnej wojny z Indianami; w ogóle pierwszej wojny z Indianami, zwanej „wojną Króla Filipa”. Trzy lata później konflikt był już rozstrzygnięty, a Metacomet ukrywał się i uciekał przed prześladowcami. Dopadł go w końcu Benjamin Church, dowódca pierwszego oddziału amerykańskich rangersów, wraz z pewnym Indianinem imieniem John Alderman. Martwemu Metacometowi odcięto głowę, a jego ciało pozbawiono kończyn. Poćwiartowano je po prostu. Cztery części przywiązano do pobliskich drzew i pozostawiono ptakom na żer. Alderman dostał w nagrodę odciętą dłoń wodza, którą trzymał w słoju z rumem i przez całe lata wszędzie z sobą woził, pokazując ją ludziom za pieniądze. Głowę Metacometa sprzedano kolonii Plymouth za trzydzieści szylingów – obowiązującą wówczas stawkę za głowę Indianina. Tam zatknięto ją na zaostrzonej żerdzi i obnoszono ulicami Fortu Plymouth, w którym przez następne ćwierćwiecze wystawiona była na widok publiczny.
W roku 1637 prawdopodobnie od czterystu do siedmiuset Pekotów zgromadziło się na swój doroczny taniec zielonej kukurydzy. Koloniści otoczyli, a następnie podpalili ich wioskę i strzelali do każdego Indianina, który próbował uciekać. Nazajutrz kolonia Zatoki Massachusetts wydała uroczystą ucztę, jej gubernator zaś ogłosił dzień ów dniem dziękczynienia. Tego rodzaju „dziękczynienia” odprawiano wszędzie tam, gdzie miały miejsce wydarzenia, których nie sposób nazwać inaczej, jak tylko „udanymi rzeziami”. Mówi się nawet, że podczas jednej z takich uroczystości na wyspie Manhattan koloniści świętowali w dość szczególny sposób: na ulicach swej osady grali w piłkę odciętymi głowami Indian z plemienia Pekotów.
Pierwsza powieść pióra rdzennego Amerykanina, a zarazem pierwsza powieść powstała w Kalifornii, napisana została w roku 1854 przez pewnego człowieka z plemienia Irokezów imieniem John Rollin Ridge. Kanwę książki zatytułowanej The Life and Adventures of Joaquín Murieta („Życie i przygody Joaquína Muriety”) stanowiły dzieje będącego rzekomo postacią historyczną meksykańskiego bandyty z Kalifornii o takim właśnie nazwisku, który został zastrzelony przez oddział Strażników Teksasu w 1853 roku. Aby dowieść, że naprawdę zabili Murietę, i móc odebrać wyznaczoną za niego nagrodę w wysokości pięciu tysięcy dolarów, Strażnicy odcięli mu głowę i wsadzili ją do słoja wypełnionego whisky. Zabrali z sobą również dłoń jego wspólnika Jacka Trzy Palce. Potem obwozili obydwa trofea po całej Kalifornii, pokazując je każdemu, kto był gotów zapłacić dolara.
Głowy Indian zamknięte w słoju czy zatknięte na żerdzi były niczym flagi, którymi powiewano, aby były widoczne dla jak najszerszego kręgu odbiorców. W podobny sposób zapadającym w sen Amerykanom pokazywano „planszę testową z głową Indianina” w chwili, gdy stawialiśmy żagle i odpływaliśmy ze swych salonów, by poprzez rozjarzone, szmaragdowe fale eteru dotrzeć do nowych wybrzeży – ekranów Nowego Świata.
Źródło: Zysk i S-ka / fot. Zysk i S-ka
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat