Przeczytaj fragment brutalnego kryminału pt. Baron
W tym tygodniu ukaże się Baron - kolejna powieść Krzysztofa Jóźwika. Mamy da was obszerny fragment tej książki.
W tym tygodniu ukaże się Baron - kolejna powieść Krzysztofa Jóźwika. Mamy da was obszerny fragment tej książki.
Na 17 stycznia wydawnictwo Initium planuje premierę kryminału Krzysztofa Jóźwika pod tytułem Baron. Jest to mocny, miejscami zawierający drastyczne sceny kryminał należący do tak zwanego cyklu puławskiego (Klatka, Druciarz), ale jednocześnie kończący wątki z serii warszawskiej (Chwasty, Skrawki, Szczątki), jednakże można go czytać niezależnie, bez znajomości ww. tytułów.
Jest to mroczna i brutalna historia koncentrująca się na nielegalnej, narkotykowej działalności dwóch braci, którzy jednocześnie muszą radzić z zagrożeniem ze strony konkurencji, wewnętrznymi problemami - a tymczasem puławscy policjanci powoli trafiają na ich trop.
Wydawca udostępnił kilkudziesięciostronicowy fragment Barona zawierający początek powieści. Możecie go przeczytać poniżej, pod opisem i okładką książki.
Baron - opis i okładka książki
Znalezione w wodzie okaleczone zwłoki młodej kobiety dają początek kolejnemu śledztwu Ewy Jędrycz i Huberta Zaniewskiego, puławskich policjantów, którym przyjdzie się tym razem zmierzyć z wyjątkowo brutalnym i przebiegłym zabójcą.
Pozornie niezwiązane ze sobą zagadkowe zbrodnie zdają się łączyć w zaskakujący wzór, prowadzący do szanowanych puławskich biznesmenów. Czy to możliwe, że ich interes skrywa coś o wiele mroczniejszego?
Porachunki gangów narkotykowych, krwawe wendety, sadystyczne zbrodnie i osobiste problemy śledczych.
Krzysztof Józwik, autor bestsellerowych kryminałów, powraca z kolejną opowieścią, w której obnaża najczarniejsze strony ludzkiej natury.
„Baron” to krwisty, brutalny i trzymający w napięciu kryminał, który wywołuje skrajne emocje. Autor stworzył powieść, od której nie sposób się oderwać. Gorąco polecam! - Piotr Kościelny
Baron - fragment książki
Piątek, Kobyłocha k. Szczytna. ośrodek domków letniskowych.
- No i co, panie podkomisarzu? – zadrwił prokurator Jacek Zięba, mocniej przykładając pistolet do głowy sparaliżowanej ze strachu Klaudii. – Sytuacja bez wyjścia, prawda?
- Nie strzelisz do niej, draniu! – Kalinowski warknął w stronę znienawidzonego mężczyzny.
Napastnik trzymał Nowicką za ramię tak mocno, że aż pobielały mu kłykcie. Schował się za nią, traktując jej okryte ręcznikiem ciało jak żywą tarczę. Chwilę wcześniej wyszła spod prysznica i niczego się nie spodziewając, została zaatakowana i sterroryzowana.
Podkomisarz celował w ich stronę ze swojego służbowego p99. Nie miał czystego strzału i gdyby teraz nacisnął spust, mógłby trafić w Klaudię. Aż tak bardzo nie chciał ryzykować.
- Założysz się? – parsknął ironicznie Zięba, jakby wcale nie chodziło tutaj o ludzkie życie, tylko o jakąś pieprzoną zabawę.
Nie padła żadna odpowiedź.
Podkomisarz mocniej zacisnął palce na rękojeści pistoletu, z przerażeniem obserwując pełną bólu i strachu twarz dziewczyny, którą kochał. Dla której po raz drugi w swoim życiu chciał wszystko porzucić. Dla której był w stanie poświęcić nawet własne życie.
Kalinowski wiedział, że prokurator to psychopata, którego stać na wiele. On wcale nie kochał Klaudii, on chciał mieć ją na własność. Posiadać, jak jakąś rzecz. A teraz ona mu się wymykała i tracił nad nią kontrolę. W takiej sytuacji był nieobliczalny i mógł zrobić dosłownie wszystko.
Z tym człowiekiem nie było warto ryzykować.
- Czego chcesz? – Kalinowski zagrał na zwłokę, intensywnie się zastanawiając nad dostępnymi możliwościami pokonania przeciwnika, choć opcji miał niewiele.
Prokurator zarechotał.
- To chyba jasne? Odzyskać swoją własność.
Krzysiek tak właśnie myślał. Że tamten traktuje ją jak niewolnicę. Jak jakiś przedmiot.
- Klaudia zawsze była moja – wycedził Zięba, wciąż celując w głowę kobiety. – I będzie moja. Bez względu na przeciwności losu. Bez względu na jej dziwne zachcianki. Bez względu na ciebie, Kalinowski. Ja potrzebuję żony, a jej córka potrzebuje matki.
- Nigdy z tobą nie będę… – mruknęła ze złością Nowicka, ale urwała, bo Zięba momentalnie puścił jej ramię i mocno uderzył ją w okolicę nerek. Ręcznik prawie zsunął się z jej ciała. Kobieta jęknęła z bólu, a Kalinowski poczuł wzbierającą w nim falę wściekłości.
- Ty damski bokserze – wycedził przez zaciśnięte zęby.
Szydercza mina Zięby stała się koszmarnie denerwująca.
Powietrze zgęstniało.
Napastnik mocniej ścisnął ramię kobiety. Spiął się, szykując do ostatecznej zagrywki.
- Liczę do pięciu – powiedział z groźbą w głosie. – Jeśli nie rzucisz broni, to pożegnasz się z piękną panią Klaudią.
- Nie zrobisz tego.
- Powtórzę jeszcze raz: założysz się?
Kalinowski oddychał bardzo szybko, czując ciśnienie krwi tętniącej pod czaszką. Jeszcze mocniej zacisnął spoconą dłoń na rękojeści pistoletu. Gdyby miał czystą pozycję, to celowałby gdzieś w klatkę piersiową Zięby. W najszersze miejsce na ciele człowieka. Nie chciałby go zabić, jedynie postrzelić, uniemożliwić mu zrobienie krzywdy Klaudii. Jego Klaudii. Ale prokurator chował się za nią. Ten tchórz wystawiał tylko głowę. Reszta ciała niknęła za sylwetką Nowickiej.
- Jeden!
- Ty skurwysynu… – zamruczał Kalinowski, zaciskając zęby.
Z oczu kobiety popłynęły łzy. Nic nie była w stanie powiedzieć. Patrzyła tylko na Krzyśka wzrokiem przepełnionym miłością. Wiedziała, że za chwilę może zginąć.
- Dwa!
- Nie zabijesz jej!!!
- Trzy!
- Zaczekaj, skurwielu jeden!!! Ty psycholu!!!
- Cztery!
- Nie!!!
- Pięć!
Padł strzał, a potem od razu drugi, odbijając się echem od ścian budynku.
Krzyk przerażonego człowieka wypełnił ściany domku letniskowego.
Niemalże jednocześnie zabrzmiał głuchy odgłos upadającego na drewnianą podłogę ciała.
Leżąca na pomoście kobieta w pierwszej chwili w ogóle nie skojarzyła tego dźwięku, który rozszedł się po ośrodku. Opalała twarz, rozkoszując się słoneczną pogodą i panującą o tej porze ciszą. Grupa dzieci z letnich kolonii miała jakieś zajęcia poza ośrodkiem, nikt akurat nie pływał w jeziorze, nikt nie puszczał głośnej muzyki.
To był prawdziwy, popołudniowy relaks.
Turystka trwała w głębokim letargu, więc ten dziwny dźwięk dotarł do jej świadomości dopiero po dłuższej chwili, z trudnością torując sobie drogę do odpowiedniego miejsca w pamięci.
Z czymś jej się kojarzył, ale leniwie pracujący umysł nie pozwalał zbyt szybko wyciągnąć odpowiednich wniosków.
„To brzmiało trochę jak strzał z kapiszonów” – pomyślała rozleniwiona. Przypomniała sobie ostatnią uroczystość jednego z jej siostrzeńców. Komunię. I strzały z zabawkowego pistoletu, kupionego pod kościołem.
„Te dzieciaki mogłyby uszanować ciszę i nie strzelać z kapiszonów w tym miejscu” – przeszło jej przez głowę.
„Już na szczęście jest cisza… Pewnie rodzice zabrali bachorowi pistolet…”
A potem znów zapadła w przyjemny letarg.
Gdyby kilkanaście minut później turystka nie przechodziła obok domku numer cztery, nikt zbyt szybko nie odkryłby ciała leżącego w kałuży krwi.
Kiedy kobieta zmęczyła się już słońcem, wstała z tarasu i postanowiła pójść coś zjeść.
Szła właśnie obok budynku, w którym mieszkała ta para wyglądających na mocno zakochanych ludzi. Już nie nastolatków, tylko dojrzałych i zdających sobie sprawę ze swoich pragnień osób. Kąpali się nago, sądząc, że nikt tego nie widzi. Chodzili za rękę, jak papużki nierozłączki. Uprawiali często seks, wydzierając się na cały głos. Jej to wcale nie przeszkadzało, ale pół ośrodka i tak to słyszało.
Kobieta zachichotała.
„Teraz też pewnie się bzykają” – pomyślała rozbawiona, kierując spojrzenie na ich samochód zaparkowany pod oknem sypialni.
Gdy mijała ich domek, zerknęła odruchowo w stronę drzwi i dostrzegła, że są otwarte na oścież.
Nic dziwnego. W końcu byli na wakacjach. A to był kameralny, zaciszny ośrodek. Turyści często otwierali główne wejście, wietrząc wnętrze domku.
Nagle turystka stanęła jak wryta i dosłownie zaparło jej dech.
Zauważyła, że w głębi budynku ktoś leży na podłodze. Nie wyglądało to zbyt dobrze. Jeśli ktoś upadł i uderzył się w głowę, to mógł stracić przytomność. Trzeba było natychmiast pomóc.
Z miejsca podjęła decyzję i weszła do środka. Doskoczyła do leżącego bez oznak życia człowieka. Gdy zobaczyła pod nim sporą plamę ciemnoczerwonej krwi, podniosła raban, krzycząc ile sił w płucach.
naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1996, kończy 29 lat
ur. 1971, kończy 54 lat
ur. 1978, kończy 47 lat
ur. 1969, kończy 56 lat
ur. 1938, kończy 87 lat